Sprawiedliwość ułomna

Decyzja sądu o zwróceniu Instytutowi Pamięci Narodowej aktu oskarżenia przeciwko autorom stanu wojennego w celu uzupełnienia materiału dowodowego musi budzić niepokój.

19.05.2008

Czyta się kilka minut

W tej sytuacji proces po prostu nigdy nie dojdzie do skutku, bo żądania sądu są niemożliwe do spełnienia. Archiwa rosyjskie, których szerszego uwzględnienia domaga się sąd, od kilkunastu lat pozostają w praktyce niedostępne dla historyków, zwłaszcza zagranicznych i zwłaszcza w odniesieniu do tematów "kontrowersyjnych", mających dziś znaczenie polityczne. A zupełnie nie do pomyślenia jest udzielenie dostępu do akt prokuratorom IPN: instytucji, którą rosyjskie władze traktują jak ucieleśnienie "zła" historycznych rozliczeń.

Równie nierealistyczny jest postulat przesłuchania Margaret Thatcher, zarówno ze względu na jej stan zdrowia, jak i skomplikowaną i długotrwałą procedurę, której wymagałoby brytyjskie prawo. Zresztą założenie, że b. premier Wlk. Brytanii i b. kanclerz

RFN Helmut Schmidt mogliby coś istotnego powiedzieć o kulisach wprowadzenia stanu wojennego, dowodzi - mówiąc najoględniej - niewiedzy sądu na temat historycznej materii. Teoretycznie więcej miałby do powiedzenia Michaił Gorbaczow: w 1981 r. był członkiem radzieckiego Biura Politycznego. Każdy historyk pobieżnie interesujący się tą problematyką wie jednak, że nie należał do wąskiego kręgu decyzyjnego, nie zajmował się sprawami zagranicznymi, więc prawdopodobieństwo, że dysponuje wiedzą o jakichś ważnych faktach, jest niewielkie, a tego, że podzieliłby się nią w sposób wiarygodny i bezstronny - jeszcze mniejsze.

Decyzja sądu może być interpretowana dwojako: jako wyraz dość kompromitującej niewiedzy albo świadome odwlekanie procesu. Ta druga wersja - mam nadzieję, że nieodpowiadająca rzeczywistości - byłaby niszcząca dla zaufania społecznego do sądów, filaru demokracji, i po prostu dla Polski jako demokratycznego państwa prawa. Uczciwe osądzenie zbrodni czasów dyktatury ma bowiem istotne znaczenie dla wiarygodności nowego ładu demokratycznego tworzonego w jej miejsce - czy w europejskich krajach postkomunistycznych, czy w państwach Ameryki Łacińskiej, które starają się zmierzyć ze spuścizną dyktatur wojskowych lat 70. i 80. Zrezygnowanie nawet z próby osądzenia winnych zbrodni i łamania praw człowieka godzi w elementarne poczucie sprawiedliwości, w zaufanie do instytucji demokratycznych, a w polskim przypadku daje też wiatr w żagle zwolennikom najbardziej spiskowych teorii o "komunistyczno-ubeckim" układzie kontrolującym instytucje państwa, w tym sądownictwo.

Cechą specyficzną rozliczeń z komunistycznymi zbrodniami w III RP było sądzenie głównie wykonawców niskiego szczebla. Po wielu latach skazano funkcjonariuszy plutonu specjalnego, którzy zabili górników w kopalni "Wujek". Byłoby drwiną ze sprawiedliwości, gdyby nie postawiono przed sądem tych, którzy podjęli decyzję o wprowadzeniu stanu wojennego. Bez niej nie byłoby zabitych w "Wujku" ani blisko stu innych ofiar śmiertelnych po 13 grudnia. W RFN sądzono zarówno tych, którzy strzelali do uciekinierów próbujących sforsować mur berliński, jak i NRD-owskich polityków, którzy wydali im rozkaz.

Wszystko to nie oznacza, że nie można mieć uzasadnionych wątpliwości do treści aktu oskarżenia przygotowanego przez IPN. Trudno zrozumieć potraktowanie w ten sam sposób Wojciecha Jaruzelskiego, który stan wojenny wprowadzał, i Stanisława Kani, usuniętego pod naciskiem Moskwy ze stanowiska I sekretarza PZPR dlatego, że zwlekał z ostateczną decyzją o użyciu siły przeciw "Solidarności". Nie chodzi też w żadnym razie o przesądzanie wyroku sądu. Autorzy stanu wojennego zasługują na uczciwy proces i wysłuchanie ich argumentów. Nikt rozsądny nie może negować ogromnej presji Kremla i z góry wykluczać ewentualności sowieckiej interwencji. Odwlekanie procesu z powodów podanych przez sąd jest jednak najgorszym możliwym rozwiązaniem.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 21/2008