Splot interesów

Mieszane uczucia - to wrażenie ze startu kampanii samorządowych ogólnopolskich partii. Z jednej strony waga przywiązywana przez nie do wyborów lokalnych czy regionalnych jest czymś naturalnym. Lokalnej polityki nie można zostawić wyłącznie "komitetom wyborców", czyli często po prostu ugrupowaniom jednorazowym.

19.10.2010

Czyta się kilka minut

Takie komitety są potrzebne, by główne partie nie zgnuśniały, zaś partie - by nie zgnuśniały takie komitety. Z drugiej strony motywacje, jakie kierują ogólnokrajowymi partiami, nie zawsze należą do najzdrowszych. Dla polityków krajowych rzecz sprowadza się nierzadko do zdobycia lepszych pozycji w przyszłych zmaganiach parlamentarnych, samo zarządzanie zaś sprawami lokalnymi schodzi na dalszy plan.

Wszędzie na świecie wybory samorządowe odbywane w trakcie kadencji władz ogólnokrajowych są okazją do przetestowania ich popularności. Niby nic złego, lecz ma to też uboczne skutki. Jeśli rządzący oceniani są dobrze, ich lokalni kandydaci dostają z tego tytułu bonus w walce z konkurentami. Jeśli wyborcy chcą rządowi pokazać żółtą kartkę, cierpią na tym lokalni przedstawiciele tego samego obozu, choćby sami dobrze sprawowali swe urzędy.

Zainteresowanie czołowych postaci politycznych samorządami dodaje tym ostatnim znaczenia w oczach tej części wyborców, którzy na co dzień pomijają wiadomości lokalne, skupiając się na informacjach "z wielkiego świata". Jeśli z tego powodu zainteresują się sprawami swej gminy i pójdą głosować, to dla demokracji czysty zysk. Jeśli jednak pójdą głosować, ale z braku wiedzy kierować się będą wyłącznie partyjnym skrótem przy nazwisku? Nie lepiej, by zostali w domu?

Nie inaczej jest z mediami. Czy odniesienia do ogólnopolskiej polityki, czynione przez liderów w swoich wystąpieniach, ułatwiają przebicie się ze swoim przekazem - czy tylko dominują ten przekaz, każąc myśleć, że w wyborach tych chodzi o coś innego, niżby to wskazywały kompetencje władz lokalnych?

Przy całej komplikacji tego splotu interesów jeden wniosek jest prosty - nic nas, obywateli, nie zwolni od umysłowego wysiłku przy dokonywanym wyborze. Na szczęście wszystkie dane wskazują, że Polacy podchodzą do głosowania samorządowego racjonalnie - biorą pod uwagę krajowe stronnictwa, ale ufają nie tylko im. Nie zawsze przy tym ustawiają się po tej samej stronie, co w innych wyborach. Tak jest na pewno lepiej.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Socjolog, publicysta, komentator polityczny, bloger („Zygzaki władzy”). Stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Pracuje na Wydziale Zarządzania i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Specjalizuje się w zakresie socjologii polityki,… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 43/2010