Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Takie komitety są potrzebne, by główne partie nie zgnuśniały, zaś partie - by nie zgnuśniały takie komitety. Z drugiej strony motywacje, jakie kierują ogólnokrajowymi partiami, nie zawsze należą do najzdrowszych. Dla polityków krajowych rzecz sprowadza się nierzadko do zdobycia lepszych pozycji w przyszłych zmaganiach parlamentarnych, samo zarządzanie zaś sprawami lokalnymi schodzi na dalszy plan.
Wszędzie na świecie wybory samorządowe odbywane w trakcie kadencji władz ogólnokrajowych są okazją do przetestowania ich popularności. Niby nic złego, lecz ma to też uboczne skutki. Jeśli rządzący oceniani są dobrze, ich lokalni kandydaci dostają z tego tytułu bonus w walce z konkurentami. Jeśli wyborcy chcą rządowi pokazać żółtą kartkę, cierpią na tym lokalni przedstawiciele tego samego obozu, choćby sami dobrze sprawowali swe urzędy.
Zainteresowanie czołowych postaci politycznych samorządami dodaje tym ostatnim znaczenia w oczach tej części wyborców, którzy na co dzień pomijają wiadomości lokalne, skupiając się na informacjach "z wielkiego świata". Jeśli z tego powodu zainteresują się sprawami swej gminy i pójdą głosować, to dla demokracji czysty zysk. Jeśli jednak pójdą głosować, ale z braku wiedzy kierować się będą wyłącznie partyjnym skrótem przy nazwisku? Nie lepiej, by zostali w domu?
Nie inaczej jest z mediami. Czy odniesienia do ogólnopolskiej polityki, czynione przez liderów w swoich wystąpieniach, ułatwiają przebicie się ze swoim przekazem - czy tylko dominują ten przekaz, każąc myśleć, że w wyborach tych chodzi o coś innego, niżby to wskazywały kompetencje władz lokalnych?
Przy całej komplikacji tego splotu interesów jeden wniosek jest prosty - nic nas, obywateli, nie zwolni od umysłowego wysiłku przy dokonywanym wyborze. Na szczęście wszystkie dane wskazują, że Polacy podchodzą do głosowania samorządowego racjonalnie - biorą pod uwagę krajowe stronnictwa, ale ufają nie tylko im. Nie zawsze przy tym ustawiają się po tej samej stronie, co w innych wyborach. Tak jest na pewno lepiej.