Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Tytuł oryginału to „The Violet Hour”, co jest cytatem z „Ziemi jałowej” i od razu odsyła w nieco inne rejony niż sentymentalnie pobrzmiewająca „Godzina zmierzchu”. Bo to nie jest wyciskacz łez, ale łańcuch świetnych opowieści, mających źródło w prywatnej obsesji autorki. Zaczyna się bowiem od doświadczenia niedoszłej śmierci własnej: choroba, na którą Katie zapadła w dzieciństwie, straszliwie wyniszczyła jej organizm, ratunkiem okazała się dokonana w ostatniej chwili resekcja płuca. Dojrzała już pisarka, autorka kilku książek, postanawia zmierzyć się z tematem. Wybiera kilkoro bliskich sobie twórców i z wielką dociekliwością, bez pochopnego formułowania sądów odtwarza ich drogę ku śmierci, ale też tropi jej obecność w ich życiu. W przypadku zmarłego w 1939 r. Sigmunda Freuda i zmarłego w 1953 r. poety Dylana Thomasa opiera się na opublikowanych wspomnieniach, listach i dokumentach. W przypadku pozostałych – a są to Susan Sontag (1933–2004), John Updike (1932–2009) oraz malarz i autor książek dla dzieci Maurice Sendak (1928–2012) – rozmawia z ich bliskimi. Zamyka całość relacją ze spotkania z 89-letnim wtedy pisarzem Jamesem Salterem.
Każda z tych opowieści jest inna. Susan Sontag dwukrotnie pokonała raka, chorobę uczyniła przedmiotem wnikliwej analizy, a kiedy wykryto u niej zespół mielodysplastyczny, schorzenie krwi kończące się ostrą białaczką, postanowiła walczyć do końca. Zdecydowała się na przeszczep szpiku i przegrała. Annie Leibovitz, która sfotografowała umierającą i umarłą przyjaciółkę, odmówiła teraz rozmowy – powiedziała tylko, że dzielność Susan na koniec „to było za wiele”. Freud długo znosił cierpienie, nie przerywając pracy, by wreszcie samemu zdecydować o zbawczym zastrzyku morfiny. Updike po usłyszeniu fatalnej diagnozy (rak płuc, faza czwarta) z irytacją odmówił skonsultowania projektów okładki nowej książki, następnego jednak dnia oświadczył żonie: „Masz jeszcze te projekty? Zobaczmy, która nam się podoba”. A potem zajął się układaniem ostatniego tomu wierszy – kroniki umierania. Dylan Thomas łączył ogromną witalność ze skłonnością do autodestrukcji, jakby lęk przed śmiercią splótł się u niego z jej pragnieniem. Sendak nosił w sobie traumę poczucia winy za śmiertelny wypadek kolegi z dzieciństwa, egzorcyzmując ją nieco makabrycznymi i zarazem dziwnie radosnymi obrazami. „O tym, co robię, myślę jako o biografii od końca, o całym życiu rozwijającym się ze śmierci” – pisze Katie Roiphe. Niezwykła to lektura. ©℗
Katie Roiphe, GODZINA ZMIERZCHU. JAK ODCHODZILI WIELCY PISARZE. Przeł. Paweł Lipszyc, Wielka Litera, Warszawa 2017, ss. 352.