Śmierć i igrzyska

Mord na byłym prezydencie Czeczenii kończy pewien etap konfliktu. Etap, gdy - mimo morza przelanej po obu stronach krwi - można było jeszcze myśleć o pokoju. Teraz nastanie czas radykałów. Na czeczeńskiej szachownicy zostali dwaj gracze, którzy nie mają hamulców: Szamil Basajew i jego prorosyjski rywal Ramzan Kadyrow. Oznacza to jeszcze większą przemoc i wzrost znaczenia islamskich ekstremistów.

20.03.2005

Czyta się kilka minut

Asłan Maschadow jako przywódca partyzantów /
Asłan Maschadow jako przywódca partyzantów /

Czy to przypadki, czy może dająca się wytłumaczyć prawidłowość? Kiedy tylko zaczyna być głośno o podjęciu negocjacji pokojowych w Czeczenii, jakieś tragiczne wydarzenia je uniemożliwiają. Kiedy zapowiada się przybycie komisji, badającej wydawanie pieniędzy na wojsko i na odbudowę Czeczenii, awarii ulegają helikoptery wiozące kontrolerów. A gdy zaczyna spadać popularność prezydenta Putina, zdarza się coś, co propagandowo pozwala ranking ponownie wywindować w górę.

Po niefortunnych początkach wdrażania przez Putina jego reform (np. odbierających ulgi emerytom) i po przerzuceniu na barki społeczeństwa kosztów gospodarki komunalno-mieszkaniowej rosyjscy socjolodzy zaczęli bić na alarm, że rośnie potencjał społecznego protestu. Wskaźnik w rankingu popularności prezydenta niepokojąco zjechał w dół.

Kto zabił? I dlaczego?

Udane polowanie na Maschadowa (którego na terytorium maleńkiej Czeczenii ścigano bez powodzenia pięć lat!) spadło Kremlowi jak gwiazdka z nieba. Prezydent znowu odwołał się do hasła wyborczego z 1999 r.: “Terrorystów dopadniemy nawet w kiblu".

I wskaźnik w rankingu znowu może wzrosnąć.

Wokół śmierci przywódcy czeczeńskich separatystów powstało wiele niejasności. Dziwi kilka okoliczności. Najpierw miejsce. Wioska Tołstoj-jurt leży na północy Czeczenii, w równinnej części, 20 km od rosyjskiej bazy w Chankale. Ludność lojalnie odnosiła się tu do Rosjan, których patrole jeździły tu bez dodatkowego konwoju, koniecznego w pozostałych rejonach republiki. To miejsce najgorsze z możliwych na kryjówkę dla Maschadowa, który zwykle przebywał w górach, gdzie miał popleczników, swój tejp (klan, ród) i bazy.

Wśród interpretacji pojawiła się i taka: Maschadow został zabity kiedy indziej i gdzie indziej, a zwłoki przeniesiono. Tołstoj-jurt wydawała się bezpiecznym miejscem do zainscenizowania akcji, przeprowadzonej - według oficjalnych danych - przez specjalne oddziały Federalnej Służby Bezpieczeństwa (co ciekawe, tzw. oficjalne czynniki chyba do końca nie uzgodniły wersji; jedni mówili, że Maschadow zginął z rąk swego ochroniarza, przypadkiem lub celowo, inni - że po wysadzeniu podziemnego bunkra, w którym się ukrywał). Dla uwiarygodnienia wersji o udziale służb, które poszukiwały możliwości zrehabilitowania się za Biesłan, wiadomość o śmierci Maschadowa przekazał Putinowi dyrektor FSB, Nikołaj Patruszew.

Tymczasem uważni obserwatorzy Kaukazu twierdzą, że bardziej prawdopodobny wydaje się inny scenariusz: Maschadow wpadł w ręce ludzi Ramzana Kadyrowa, którzy od kilku tygodni prowadzili obławy na bojowników w całej republice. Kiedy i w jakich okolicznościach, zapewne nie dowiemy się nigdy. A potem Kadyrow “odstąpił" splendor Rosjanom. Może nie chciał narażać się na zemstę krewnych?

Skoro o krewnych mowa: kilka tygodni temu pojawiły się informacje, że rodzeństwo Maschadowa (jego żona, syn i córka przebywają w Azerbejdżanie) zostało uprowadzone przez Kadyrowa; potem sprawę wyciszono. Czy pozostaje to bez związku z wydarzeniami w Tołstoj-jurt? Być może.

Ale może też istnieć związek bezpośredni: Maschadow - szantażowany porwaniem bliskich, jak przedtem kilku ludzi z jego otoczenia - postanowił ujawnić się, o ile uzyska gwarancje bezpieczeństwa. Obdarzony niezbyt wybujałym intelektem Kadyrow mówił, że planował “zatrudnić" Maschadowa, zawodowego wojskowego, w swojej gwardii. Może to tylko pycha i bezczelność. Ale może - echa pertraktacji w sprawie poddania się. Gwarancji, jak widać, nie dotrzymano. Możliwe, że do rozmów nie doszło, a Maschadow zginął w walce.

W rosyjskiej prasie pojawiły się też sugestie, że śmierć Maschadowa to efekt tajnego targu w Bratysławie między prezydentami USA i Rosji. Bush miał ponoć dać Moskwie zielone światło dla siłowego rozwiązania kwestii czeczeńskiej (w tym przyzwolić na fizyczną eliminację przywódców separatystów) w zamian za zgodę Putina na kontrolę obiektów, gdzie przechowywana jest broń jądrowa.

Warto tu wspomnieć, że ogłaszając ostatnie inicjatywy pokojowe - zawieszenie broni i gotowość do podjęcia rozmów z władzami Rosji - Maschadow liczył na zaangażowanie się Zachodu w negocjacje. Maschadow dla Zachodu był jeśli nie jedynym, to najważniejszym przedstawicielem Czeczenii, który mógł odwołać się do legitymacji społecznej swej władzy. Wygrał w 1997 r. wybory prezydenckie. “Ta legitymacja Maschadowa - pisze tygodnik “Moskowskije Nowosti" - pozwalała społeczności międzynarodowej stawiać Moskwie trudne pytania o przyczynę śmierci dziesiątek, jeśli nie setek tysięcy Czeczenów, w tym 40 tys. dzieci, co powinno zostać uznane za największy akt ludobójstwa w powojennej Europie". Dodajmy - na obywatelach własnego państwa.

Teraz, po śmierci Maschadowa, znalezienie partnera do rozmów będzie trudniejsze. Może właśnie o to chodziło: nie ma człowieka, nie ma problemu. Jedynym partnerem Kremla w Czeczenii pozostał Kadyrow.

Już tylko wojna?

Niezależnie jak zginął Maschadow, sam ten fakt tym razem nie podlega dyskusji. Wiadomości o śmierci eks-prezydenta podawano w ostatnich latach kilkakrotnie, po jakimś czasie okazywały się jednak plotką.

Tym razem rozciągniętego na posadzce trupa, obnażonego do pasa, z rękami podniesionymi do góry, bez butów (czyżby siedział w bunkrze w skarpetach?) pokazywano w rosyjskiej telewizji z sadystycznym upodobaniem. Państwowy kanał RTR urządził nad ciałem igrzyska radości: wygłoszono pełne triumfalizmu komunikaty o “niesławnej śmierci terrorysty numer jeden" (w gazetach tytuły krzyczały o “terroryście numer zero"), któremu przypisano winę za wszystkie akty terroru (na jakiej podstawie?). Oto dumny czeczeński uzurpator w kałuży krwi, polany wodą ze stojącego opodal wiadra, nad nim zamaskowani ludzie z karabinami gotowymi do strzału.

W telewizji zaprezentowano też archiwum zabitego (m.in. dwa laptopy), w którym podobno mają znajdować się dokumenty związane z atakiem na Biesłan. Władzom federalnym zależy na potwierdzeniu lansowanej usilnie wersji o zaangażowaniu Maschadowa w organizowanie najgłośniejszych zamachów terrorystycznych, od września 1999 r. poczynając. Wersja ta była równie usilnie obalana przez zagranicznych emisariuszy czeczeńskiego przywódcy i przez niego samego - za każdym razem potępiał on terroryzm i odcinał się od radykałów.

Natomiast nie odcinał się od terroryzmu i brał na siebie odpowiedzialność za większość zamachów Szamil Basajew - radykał, nieobliczalny ekstremista, głoszący walkę z Rosją wszelkimi sposobami (a jednocześnie przez wielu specjalistów uważany za wygodne narzędzie Kremla).

Teraz naprzeciw Basajewa stanie Ramzan Kadyrow. Bo efektem “czeczenizacji" (przekazania władzy w republice w ręce Czeczenów) - oficjalnego kursu polityki Kremla, którego Putin trzyma się kurczowo niezależnie od rozwoju sytuacji - jest zagarnięcie władzy przez jeden tejp: klan Kadyrowów. Formalnie głoszą oni lojalność wobec Moskwy, dzięki czemu kontrolują napływające do republiki z centrum niemałe pieniądze, zarabiają na nielegalnym wydobyciu ropy i handlu nią, trzymają w strachu mieszkańców.

Ramzan Kadyrow, który po śmierci ojca, Ahmeda, objął faktycznie władzę (nie mógł zostać prezydentem z uwagi na zbyt młody wiek; jest wicepremierem), prowadzi okrutną prywatną wojnę z przeciwnikami. Dysponuje wierną gwardią, złożoną z amnestionowanych oprawców i byłych bojowników. Gwardia trudni się handlem żywym towarem i grabieżami, a swą działalność nazywa zwalczaniem separatystycznego podziemia (co ciekawe, według oficjalnych danych w Czeczenii od 1999 r. walczy 1500 bojowników, niezależnie od strat - zawsze jest ich 1500, nie mniej i nie więcej).

Cień radykalnego islamu?

Jeszcze jednym wrogiem promoskiewskich władz - nie tylko w Czeczenii, lecz we wszystkich republikach Kaukazu Północnego - jest rosnący w siłę radykalizm islamski. Do głosu dochodzi nowe pokolenie, które nie zna życia w warunkach pokoju i nienawidzi Rosji. A jeśli nawet nie nienawidzi, to nie czuje się w żaden sposób z nią związane. Dla tych ludzi jedynym atrakcyjnym sposobem na życie jest ideologia wojującego islamu.

To nie znaczy, że cały Kaukaz jest owładnięty fanatyczną ideą dżihadu. Większość wyznaje tradycyjną odmianę islamu i uczęszcza do meczetów będących pod kontrolą Duchownego Zarządu Muzułmanów. Ale radykałowie mają coraz więcej zwolenników. I nie można wykluczyć wybuchu konfliktu o podłożu religijnym między tradycjonalistami i radykałami.

Eliminowanie polityków umiarkowanych, do jakich należał Maschadow, zaostrzanie nastrojów, przyzwolenie na łamanie prawa przez formacje deklarujące lojalność wobec Moskwy, a faktycznie broniące swoich interesów - to wszystko tylko przyspiesza proces radykalizacji całego Kaukazu.

Czy Moskwie naprawdę o to chodzi?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 12/2005