Rządzący na zero

Czeczeński przywódca Ramzan Kadyrow ogolił głowę, by pokazać poddanym, że podczas epidemii można się obyć także bez fryzjerów i golibrodów. Żeby mu się przypodobać, do wieczora pogolili głowy jego ministrowie, dworzanie, komendanci policji i służb zbrojnych.
w cyklu STRONA ŚWIATA

29.04.2020

Czyta się kilka minut

Opustoszały plac przed meczetem "Serce Czeczenii", Grozny, 23 kwietnia 2020 r. / FOT. Musa Sadulayev / AP/Associated Press/East News /
Opustoszały plac przed meczetem "Serce Czeczenii", Grozny, 23 kwietnia 2020 r. / FOT. Musa Sadulayev / AP/Associated Press/East News /

Odkąd w Czeczenii stwierdzono pierwszy przypadek choroby COVID-19, półtora miliona mieszkańców tej nieszczęsnej, kaukaskiej krainy żyje w faktycznym areszcie domowym. Jeszcze w połowie marca Ramzan Kadyrow wyśmiewał wieści o zabójczym wirusie, nazywał je zachodnią propagandą i przekonywał Czeczenów, że nie mają się czego bać, a do obrony przed nim wystarczy pić herbatę z cytryną i miodem. Kiedy jednak 24 marca w Czeczeni potwierdzono pierwsze zarażenie, Kadyrow poddanych osadził w areszcie domowym. Kazał zamknąć natychmiast szkoły i restauracje, a policjantom pilnującym granic nakazał, żeby nie wpuszczali i nie wypuszczali z kraju nikogo z wyjątkiem samochodów dostawczych z żywnością i lekarstwami. Poddanym zaś kazał siedzieć w domach i bez koniecznej potrzeby z nich nie wychodzić. Tym, którzy muszą, wydawane są specjalne przepustki, te jednak niezwykle trudno zdobyć – żeby poprosić o zezwolenie na wyjście z domu, trzeba wpierw z niego wyjść, a to grozi spotkaniem z policyjnymi patrolami, które Kadyrow posłał na ulice, by spędzali z nich ludzi. Ci zaś, którzy wyjdą z domu po godzinie policyjnej lub bez ochronnych masek, karani są aresztem lub grzywną, za to zawsze pobiciem policyjnymi pałkami. 

Nie narazić się dyktatorowi

Kiedy policjanci aresztowali mężczyznę, który wyszedł z domu, choć osadzony był w nim na kwarantannie (wrócił do Czeczenii z Mekki i Stambułu, a wirusem zaraził się za granicą), Kadyrow wystąpił w telewizji i nawet nie starał się skrywać wściekłości. Powiedział, że winowajcę powinno się zabić albo „pozwolić mu zdechnąć, a najlepiej żywcem zakopać” i że wszyscy, którzy swoją lekkomyślnością zagrażają zdrowiu innych, niczym nie różnią się od terrorystów i tak też powinno się ich traktować. „Albo i gorzej, bo taki terrorysta zabije najwyżej kilku ludzi, a nosiciel wirusa, którym zarazi innych, może spowodować śmierć tysięcy” – pogroził Kadyrow.

Rosyjska dziennikarka Jelena Miłaszina z „Nowej Gaziety” (w latach 1999–2006 pracowała w niej Anna Politkowska) twierdzi, że strach przed Kadyrowem i jego policjantami sprawia, iż Czeczeni, nawet jeśli podejrzewają, że zarazili się wirusem, nie proszą o pomoc lekarzy, nie zgłaszają się do szpitali. Boją się też poddawać testom na wirusa. Wolą chorować w domach, niż narażać się dyktatorowi. Według Miłaszinej taka sytuacja urządza również czeczeńskie władze – ludzie chorują po domach, nikt nie wie jak wielu, nie ma paniki ani tłoku w szpitalach, i rządzący z Groznego mogą utrzymywać, że radzą sobie z sytuacją.

Pasza i fryzjerzy

43-letni Kadyrow panuje od 2004 r. jako wicepremier, premier, prezydent, a odkąd Kreml zabronił przywódcom prowincji tytułować się prezydentami, po prostu przywódca, szef, pasza – jak nazywają go poddani. Do sprawowania władzy używa głównie kija, ale od czasu do czasu nie zapomina też – a przynajmniej stara się robić takie wrażenie – o marchewce. Jego władza oparta jest na strachu, jaki wzbudza swoim okrucieństwem i nieskrywaną skłonnością do przemocy, ale lubi też być kustoszem góralskiej tradycji i sufickiego islamu, uchodzić za „ludzkiego pana”, który dopuszcza poddanych przed swoje oblicze, rozmawia z nimi, słucha i skarg, i próśb.

Właśnie z prośbą, by pozwolił otworzyć pozamykane z powodu epidemii zakłady fryzjerskiej, zwrócili się do niego Czeczeni, których w zeszłym tygodniu przyjął na audiencji. Kadyrow odparł, że ci, którym tak bardzo brakuje fryzjerów i golibrodów, pozbędą się problemu goląc głowy.

Wróciwszy do domu, kazał sobie ogolić głowę, zrobił zdjęcie oraz nakręcił film i pokazał wszystko w ukochanym internecie, w którym spędza nie mniej czasu niż w rzeczywistym życiu. „Ponieważ zakłady fryzjerskie mamy pozamykane, ci, którzy fryzjerami nie są, albo z fryzjerami nie żyją w domu, powinni ogolić głowy tak, jak to robili nasi przodkowie i jak zrobił prorok Mahomet” – poradził poddanym. Jeszcze tego samego dnia wieczorem w internecie pojawiły się zdjęcia i filmy pokazujące, jak głowy golą sobie jego ministrowie, dworzanie i komendanci. Nazajutrz do południa z ogolonymi głowami paradował prawie cały czeczeński rząd z ministrami zdrowia i policji na czele oraz dowództwo policji.

Brody dla przywódcy

Naśladowanie we wszystkim paszy Ramzana już dawno stało się osobliwością czeczeńskiego folkloru politycznego, którego filarem pozostaje kult, jaki za sprawą nadgorliwych urzędników od dawna otacza młodego Kadyrowa. Aby mu się przypodobać, albo prześcignąć w usłużności rywali, dworzanie Kadyrowa noszą podobne do niego ubrania, jak on pasjonują się (albo pasję udają) piłką nożną, boksem, zapasami i wszelkiej maści sportami walki. Kiedy Kadyrow zaczął przybierać pozy zwolennika i znawcy kaukaskiej tradycji i sufickiego islamu i zapuścił długą brodę, za jego przykładem brody pozapuszczali także jego dworzanie.

„Żadna kaukaska tradycja nie nakazuje naśladować przywódcy. To jest tradycja sług pragnących na wszelkie sposoby dowieść władcy swojego oddania” – powiedział internetowej gazecie „Kaukaski Węzeł” orientalista Michaił Roszczin z Rosyjskiej Akademii Nauk, dodając, że podobne zachowania stały się powszechne wszędzie tam, gdzie na gruzach Związku Radzieckiego wyrosły dyktatury i satrapie. A Rusłan Kutajew, szef Zgromadzenia Narodów Kaukazu, przyznał, że w kadyrowowskiej Czeczenii awans zależy nie od kompetencji człowieka, ale od ślepego oddania przywódcy.

W dresie na Kremlu

Kreml od zawsze wybacza młodemu Kadyrowowi wszystkie ekstrawagancje, skandale, przesadną przemoc, buńczuczność i brutalną szczerość wypowiedzi. Władimir Putin, który w 1999 r. zastąpił na Kremlu Borysa Jelcyna, w kaukaskiej wojnie, która wyniosła go na szczyty władzy, od samego początku postawił na Kadyrowów i ich tejp (wspólnotę rodową) Benoj, najliczniejszy i najpotężniejszy w Czeczenii. Pierwszym faworytem Moskwy był Ahmad Kadyrow, który jako mufti, przywódca duchowy czeczeńskich muzułmanów, podczas pierwszej kaukaskiej wojny z lat 1994-96 stał po stronie zwolenników niepodległości Czeczenii. Nastoletni Ramzan był w tamtych czasach jego osobistym szoferem i adiutantem i w żadnych walkach nie uczestniczył. Kiedy w 1999 r. Rosja, już pod wodzą Putina, najechała Czeczenię ponownie, Ahmad Kadyrow zdradził obóz niepodległościowy i przeszedł na stronę Kremla. Putin nagrodził go stanowiskiem czeczeńskiego prezydenta. Ramzan był szefem jego gwardii przybocznej. W maju 2004 r. podczas wojskowej defilady, urządzonej z okazji Dnia Zwycięstwa w Groznym, starszy Kadyrow zginął w zamachu bombowym zorganizowanym przez partyzantów. Na wieść o śmierci czeczeńskiego protegowanego Putin kazał przywieźć natychmiast na Kreml Ramzana. Był jedynym gościem, który odwiedził Putina w kremlowskich gabinetach ubrany w sportowy dres (wysłannicy Putina zabrali go z Groznego tak, jak stał). Współczuciem i wsparciem rosyjski przywódca ujął Czeczena, który od tamtej chwili jest jego najwierniejszym stronnikiem.


CZYTAJ WIĘCEJ

STRONA ŚWIATA to autorski serwis Wojciecha Jagielskiego, w którym dwa razy w tygodniu reporter i pisarz publikuje nowe teksty o tych częściach świata, które rzadko trafiają na pierwsze strony gazet. Wszystkie teksty są dostępne bezpłatnie. CZYTAJ TUTAJ →


Kadyrow był za młody, żeby zostać prezydentem (nie pozwalała na to konstytucja). Początkowo więc objął we władanie Czeczenię jako szef rządu. Dostał od Kremla wolną rękę i dostęp do państwowego skarbca, byle tylko stłumił wojnę domową w Czeczenii i zaprowadził w kraju spokój. Choćby i więzienny czy cmentarny, ale spokój. Kadyrow się sprawdził, wykazał się wiernością i skutecznością. Partyzanckie oddziały bezwzględnie rozgromił, a niedobitki zapędził w wysokie góry (przed olimpiadą w Soczi, żeby zapewnić spokój podczas zawodów, Rosjanie wybili ostatnich partyzantów, a ci, którym udało się wymknąć z obławy, uciekli do Syrii, gdzie pozaciągali się do armii kalifatu). Wielu partyzantów Ramzan przeciągnął na swoją stronę i obiecując ułaskawienie oraz stanowiska przyjął na służbę we własnym, ślepo posłusznym mu wojsku, dzięki któremu uporał się też z konkurentami do władzy i zaprowadził w Czeczenii dyktatorskie rządy.

Zapewniając Kremlowi święty spokój w górach oraz ciesząc się osobistym i niemal bezkrytycznym wsparciem Putina, Czeczen wyrósł na niekoronowanego przywódcę całego północnego rosyjskiego Kaukazu. W zamian za to Rosja pozwala mu rządzić, jak chce, nie wtrąca się w jego sprawy, nawet gdy Kadyrow oskarżany jest o porwania, niewolenie, tortury i zabójstwa politycznych przeciwników – zarówno w Czeczenii i Rosji, jak i za granicą. Kadyrow wyświadcza Moskwie przysługi, ilekroć metropolia czegokolwiek od niego zażąda – posłał wojska na rosyjskie wyprawy wojenne do Gruzji, na Ukrainę, do Syrii.

Władca kontra dziennikarka

Kreml łatwo wybaczył Czeczenowi także ostatnie pogróżki, z jakimi wystąpił wobec rosyjskiej dziennikarki Jeleny Miłaszinej, której nie spodobało się, że walcząc z wirusem osadził poddanych w areszcie domowym, ale sam nie przestrzega reżimu ustanowionego na czas walki z epidemią. W artykule Miłaszina napisała, że Kadyrow z liczną świtą rozbija się karawaną limuzyn po całym kraju, modli się w pozamykanych dla ludu meczetach, bawi się i objada szaszłykami w wesołej kompanii na przyjęciach, a poddanym zabrania wychodzić z domu choćby na bazar, na zakupy. „Wirus sparaliżował cały kraj, ale nie jego przywódcę” – napisała dziennikarka.

Następnego dnia Ramzan Kadyrow oznajmił, że „Nowaja Gazieta” jest marionetką na usługach wrogiego Zachodu, i wezwał gospodarzy Kremla, by zrobili z nią porządek, zanim sprowokuje Czeczenów i kaukaskich górali do czegoś złego. „Szanowni panowie z Federalnej Służby Bezpieczeństwa! Jesteście po to, żeby zapewnić bezpieczeństwo i porządek. Jeśli chcecie, żebyśmy popełnili przestępstwo i stali się przestępcami, to wystarczy nam powiedzieć!” – ogłosił Kadyrow. – „Jeden z nas podejmie się tego obowiązku i poniesie za to karę, zgodnie z prawem. Posiedzi w więzieniu, ale w końcu wyjdzie na wolność! Ale nie próbujcie robić z nas wszystkich bandziorów i morderców”.

Słowa czeczeńskiego przywódcy odebrano w Moskwie jako pogróżkę wobec Miłaszinej. Nie pierwszą zresztą. W lutym, gdy dziennikarka przyjechała do Groznego pisać o procesie sądowym krytycznego wobec władz blogera, została napadnięta i pobita w hotelu przez kilkunastu nieznanych jej mężczyzn. Stu rosyjskich dziennikarzy, pisarzy i działaczy ruchu praw człowieka wezwało Kreml, by potępił Kadyrowa i bronił Miłoszinej. Kreml kazał jednak usunąć artykuł dziennikarki z witryny internetowej „Nowej Gaziety”. Na wniosek rosyjskiej prokuratury urząd nadzorujący gazety uznał artykuł za nierzetelny. A Dmitrij Pieskow, sekretarz i rzecznik prezydenta Putina, nie dopatrzył się w słowach Kadyrowa niczego nadzwyczajnego. „Oczywiście, wiele było w nich emocji, może niepotrzebnie, ale kto dziś nie ma kłopotów z emocjami? – oznajmił Pieskow. – Takie już mamy czasy, czasy epidemii”.

„Mając do wyboru mnie i Kadyrowa, Kreml zawsze wybierze Kadyrowa” – stwierdziła dziennikarka, a jej kolega po fachu, Roman Dobrochotow, dodał, że jeśli Kreml nie odcina się od jakiegoś postępku czy słów Kadyrowa, to znaczy, że wyręcza się po prostu krewkim Czeczenem w sprawach i sytuacjach, w których sam nie chciałby się znaleźć, lub które uznałby za niezręczne.

Wirus na Kaukazie

Na rosyjskim północnym Kaukazie epicentrum epidemii stanowi największa i najludniejsza z tamtejszych republik, trzymilionowy Dagestan, gdzie zanotowano ponad tysiąc przypadków zakażeń i 11 ofiar śmiertelnych. W liczącej niespełna półtora miliona mieszkańców Czeczenii liczba zarażonych zbliża się do 450, a w wyniku epidemii zmarło sześć osób. Więcej chorych odnotowano w niespełna półmilionowej Inguszetii (600 chorych, ok. 20 zmarłych) czy 700-tysięcznej Osetii Północnej (550 chorych, dwie osoby zmarły). Na zachodzie Kaukazu, w Kabardo-Bałkarii, Karaczajo-Czerkiesji i Adygei łączna liczba chorych nie przekracza tysiąca. Poważniejsza sytuacja panuje na kaukaskim przedgórzu, gdzie pierwszy przypadek COVID-19 zanotowano 19 marca w Kraju Stawropolskim. Na koniec kwietnia w Stawropolu zanotowano pół tysiąca chorych, a kolejne pół tysiąca w pobliskich, nadwołżańskich Astrachanie i Kałmucji. W Kraju Krasnodarskim na zachodzie przedgórza liczba zarażonych zbliża się do tysiąca.

Na południowym Kaukazie prymuską w walce z epidemią jest Gruzja, która wprowadziła najsurowszy reżim epidemiologiczny. W czteromilionowym kraju zanotowano pół tysiąca przypadków zachorowań, sześć osób zmarło. W trzymilionowej Armenii liczba chorych przekroczyła 1800, a zmarłych 30. W dziesięciomilionowym Azerbejdżanie zanotowano 1700 przypadków zarażeń, a 22 osoby zmarły.


CZYTAJ WIĘCEJ: AKTUALIZOWANY SERWIS SPECJALNY O KORONAWIRUSIE I COVID-19 >>>

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, pisarz, były korespondent wojenny. Specjalista od spraw Afryki, Kaukazu i Azji Środkowej. Ponad 20 lat pracował w GW, przez dziesięć - w PAP. Razem z wybitnym fotografem Krzysztofem Millerem tworzyli tandem reporterski, jeżdżąc wiele lat w rejony… więcej