Słowo o modzie

Dziś w ramach promocji wakacyjnej postanowiliśmy sprawdzić się w łamaniu konwencji, tzn. napisać utwór międzygatunkowy z elementami relacji, na granicy humoreski i kazania, ale chyba bez morału.

27.06.2017

Czyta się kilka minut

Oto w skwarze dnia sądnego udaliśmy się na Wawel, by na własne oczy obejrzeć sławny comiesięczny wjazd Gospodarza w sto karoc na to miłe wzgórze. Uznaliśmy, że wydarzenie to trzeba na własne oczy zobaczyć, by nie gnuśnieć w lekturze cudzych relacji, które wydają się nam siekierą ciosane i nieheblowane choćby namiastką talentu.

Przygotowania do wejścia na teren grodziszcza były rutynowe dla naszych procedur. Odzialiśmy się nietypowo dla tutejszego obyczaju, a zatem nie był to ani strój krakowianki, ani górala, ani też wojaka, nie mieliśmy też wąsów ani krótkich spodenek założonych do trekkingowych półbucików. Zważyć tu należy, że wzgórze wawelskie jest traktowane przez złaknione rzesze jako góra właśnie, a zatem zgodnie z zaleceniami Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego odwiedzający je są na ogół wyposażeni odpowiednio. Widać po strojach, że przestrogi tej zacnej organizacji są słuchane, że niestraszna jest gościom zadymka, mgła, lawina, a licznie reprezentowana estetyka polaru i kamuflażu świadczy takoż o podziwu godnej gotowości do dyskretnego podglądania ptactwa bądź dużych ssaków.

Znakomicie zdawaliśmy sobie też sprawę, że dzień wjazdu stu karoc jest poniekąd dniem sprawdzianu dla wszelkich służb tajnych i dwupłciowych. Postanowiliśmy się wyróżnić, ale w sposób dla służb owych onieśmielający. Wystąpiliśmy zatem w odzieży mogącej dawać przekonanie, że oto idzie sobie turysta z segmentu premium, dajmy na to włoski, czyli taki, którego zaczepianie bez znajomości langłydżu jest ryzykowne godnościowo. Kilka godzin przed apokalipsą stu karoc bez trudu weszliśmy na wzgórze, przenikając niezaczepiani przez kordony filtrujące niezliczone wycieczki himalaistów, myśliwych, militarystów i survivalowców, brodaczy oraz wąsaczy każdej płci i w każdym wieku.

Ponieważ jesteśmy zwolennikami absolutnej symetrii w relacji państwo–obywatel, ponieważ byliśmy dyskretnie obserwowani przez milion oczu naszej zalęknionej władzy, podjęliśmy takoż tejże władzy dyskretną obserwację zaledwie dwojgiem oczu. Mniemamy, że jej podglądanie w takim dniu, jak dzień wjazdu stu karoc na Wawel, może być pożyteczne, zwłaszcza dla zwolenników stylizacji vintage.

Oto od dawien dawna nie braliśmy udziału w wydarzeniach o tej skali zaangażowania policji, wojska i oddanego aktywu partyjnego. By pozwolić sobie na pewną łatwość, rzec trzeba, że była to skala, do której można porównać tylko stan wojenny, i to w pierwszych dniach po ogłoszeniu. Już pierwszy rzut oka na ten pejzaż uświadomił nam brak czegoś kompletującego, a był to brak koksowników, poza tym detalem wszystko się zgadzało. Podglądanie i podsłuchiwanie aktywu partyjnego zawsze przynosi rodzaj niepokojącego uczucia, pojawiającego się tylko podczas obserwacji zakochanych całujących się w parku. Idzie nam tu o widoczną gotowość do aktu miłosnego, którego z racji intymności nie chcielibyśmy być świadkami. Namiętność i żar aktywu komentującego głośno demonstrację przeciwników Gospodarza, która akurat odbywała się na podegrodziu wawelskim, oraz towarzysząca tym emocjom niesłychana czujność rewolucyjna skłoniły nas takoż do samochwalstwa, że oto nasz strój z segmentu premium był znakomitym wyborem, dał nam komfort niewidzialności. Ale to nie koniec, uczucie pełnego komfortu dopełniło coś jeszcze. Oto moda ubraniowa tajniaka polskiego nie zmieniła się od lat 80. ubiegłego wieku. Choć mniema on, że jest niewidzialny, to właśnie z racji tego, jak jest odzian, jest super­widzialny. Mawia się, że wzgórze wawelskie ma niezwykłą moc symboliczną, i opinię tę z całą mocą potwierdzamy. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 27/2017