Samotne matki

Upadek obyczajów? W tej dziedzinie wprost przeciwnie. Jeszcze całkiem niedawno, dobrze to pamiętam, w powszechnym użyciu były pogardliwe określenia: „panna z dzieckiem”, „rozwódka” i gorsze...

22.02.2016

Czyta się kilka minut

 /
/

Nie tak dawno „głęboko katolicka” rodzina czuła się z powodu nieślubnego dziecka („bękarta”) „okryta hańbą”. Czasem nieszczęsną dziewczynę wyrzucano z domu. Albo tak kombinowano, żeby rzecz się nie wydała. Rozwiązaniem było oddanie komuś dziecka („podrzutek”) lub aborcja. Dziś – w tym widzę poprawę obyczajów – status samotnej matki nie wywołuje odruchów potępienia czy pogardy. Macierzyństwa nie umniejsza ani rozstanie z mężem – ojcem dziecka (dziś się mówi „partnerem”), ani brak stałego partnera w ogóle.

Kościół przyczynił się do uznania godności każdego macierzyństwa i każdego człowieka, także tego, którego sytuacja kanoniczna czy w ogóle prawna nie jest w porządku. Przyczynił się poprzez organizowanie opieki nad samotnymi matkami. Pierwszy w Polsce dom samotnej matki założył ksiądz. Po nim pojawiło się kilkadziesiąt kolejnych. Są dofinansowywane przez Miejskie Ośrodki Pomocy Społecznej, lecz powstały, powstają i działają dzięki zaangażowaniu Kościoła.


CZYTAJ TAKŻE:

  • Milion samotnych matek. Raport Przemysława Wilczyńskiego: Gdy rzeczniczka PiS zalecała im „ustabilizowanie” oraz „rodzenie więcej dzieci”, chyba nie wiedziała, do jak wielu Polek się zwraca. I jak bardzo wpisuje się w stereotypy na ich temat.
     
  • Prof. Maria Beisert: Samotne kobiety mają prawo do swoich wyborów, także tych dotyczących macierzyństwa. Mają też prawo do porażki. I wyjścia z niej jako kobiety silniejsze, nawet jeśli porzucono je w sposób dramatyczny.

Do pierwszego – nazywał się Domem Matki i Dziecka – kobiety z dziećmi trafiły w 1945 r. Jego założyciel, proboszcz parafii św. Ottona w Słupsku, ks. Jan Zieja tak o tym pisał w kronice parafialnej: „Całe dzieło jest i ma być aktem wiary w świętość ludzkiego życia i świętość macierzyństwa. (...) Motyw główny: nie dopuścić do zbrodni popełnionych nad poczętym życiem ludzkim i pomóc kobietom kuszonym do zbrodni przez danie im możliwości wyjścia z krytycznej sytuacji. Znamię charakterystyczne: nie odmawiać żadnej matce szukającej w Domu Matki i Dziecka pomocy. Drugi cel nie mniej ważny polega na wychowaniu dziecka przez matkę, co jest najkorzystniejsze dla prawidłowego rozwoju dziecka”.

W PRL, przy liberalizacji aborcji, Kościół nie tylko wypowiadał się w obronie poczętego życia, ale też podejmował konkretne działania, które zapoczątkował ks. Jan Zieja. Przykład: w 1974 r. z taką inicjatywą wyszedł kardynał Wojtyła. Napisał do diecezjan: „Kościół zawsze broni nienaruszalności życia, broni każdego poczętego dziecka. Życie jest darem Bożym i mamy je otaczać troskliwą opieką. Znamy jednak wypadki, w których poczęty człowiek staje się przyczyną wielu trudności dla niektórych rodzin czy samotnych matek. Dlatego spieszymy z pomocą potrzebującym, aby nie dopuszczać do tragedii dzieciobójstwa. Trudności natury materialnej czy zdrowotnej nie mogą zmusić matki do zabijania poczętego życia. Ratujmy każde poczęte dziecko! Oświadczam, że zapewniamy natychmiastową pomoc wszystkim potrzebującym pomocy, gwarantując dyskrecję”. Niestety, każda próba napisania o tym w „Tygodniku Powszechnym” była blokowana. Tekst zawsze konfiskowała cenzura.

Dziś domy samotnej matki są przede wszystkim przystanią dla wykluczonych społecznie matek w ciąży i z małymi dziećmi, często będących ofiarami przemocy. To bardzo specjalny świat. Wiele tych kobiet, porzuconych przez człowieka, z którym wiązały nadzieję na stabilizację, rozpaczliwie szuka (w internecie) następnego. Opowiadano mi o kobiecie, która siedem razy próbowała i siedem razy wracała do domu samotnej matki, by wydać na świat kolejny owoc tych daremnych poszukiwań.

Domy zapewniają im bezpieczeństwo, także materialne, co często sprzyja postawie roszczeniowej i niechęci do pracy. Kiedy tam są, utyskują na wszystko. Kiedy czas pobytu dobiega końca, nie chcą domu opuszczać, i w przyszłości, kiedy znajdą się w kłopotach, tam wracają.

Myśląc o samotnych matkach nie należy tracić z pola widzenia również tego przedziwnego archipelagu samotności. Ważna i skuteczna obecność Kościoła tam jest spełnieniem wezwania Franciszka do wychodzenia na peryferie. Może w programie czerwcowej wizyty papieża w Polsce znajdzie się czas na wizytę w domu samotnej matki, choćby w Krakowie. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 09/2016