Rzuć wszystko i jedź w Monti Lepini

Każdy z nas kiedyś był lub będzie w takim punkcie wędrówki, gdzie więcej jest obaw i wątpliwości niż nadziei i wiary. Może dlatego szukamy takich miejsc jak Crocifisso.

01.04.2023

Czyta się kilka minut

Średniowieczne freski w grotach sanktuarium Crocifisso koło Bassiano, marzec 2021 r.  / MASSIMO INSABATO / MONDADORI / GETTY IMAGES
Średniowieczne freski w grotach sanktuarium Crocifisso koło Bassiano, marzec 2021 r. / MASSIMO INSABATO / MONDADORI / GETTY IMAGES

Bruna poznałem 15 lat temu, gdy był wiceburmistrzem i pomagał mi w meldunku potrzebnym do dziennikarskiej akredytacji. To było tuż po lokalnych wyborach, wygranych – jak zawsze w Bassiano – przez lewicę, która dopiero co usunęła ze swego herbu sierp i młot. Wielkie było więc moje zdziwienie, gdy kilka dni po naszym pierwszym spotkaniu zobaczyłem go w kościele, ubranego w albę i rozdającego komunię. Choć nikogo, poza mną, to nie dziwiło. Jak i to, że jego szef, burmistrz o komunistycznej proweniencji, ubrany w trójkolorową szarfę kroczy tuż za baldachimem w procesji Bożego Ciała czy św. Erazma, patrona miasta, a w Nowy Rok wygłasza podczas mszy przemówienie zastępujące homilię.

Bruno do polityki się zraził, jest teraz prawą ręką proboszcza. A jako świeżo upieczony emeryt ma wystarczająco dużo czasu, by po raz kolejny opowiedzieć nam o miejscach, które przed Wielkanocą każdy w tym miasteczku – swój czy obcy – odwiedzić musi.

Czekając na wiosnę

Natale con i tuoi, Pasqua con chi vuoi (Boże Narodzenie z rodziną, Wielkanoc z kim chcesz) – mówią Włosi, tłumacząc swój sposób spędzania świąt wielkanocnych. Dlatego w Bassiano szykują się już na pierwszy w tym roku najazd gości. Przez ostatnie cztery miesiące miasto było puste. Położone na trajektorii niżów śródziemnomorskich, nie jest dobrym miejscem na zimę.

Niełatwo tu zresztą trafić, zwłaszcza za pierwszym razem. Jadąc od Rzymu, musimy po niespełna 50 km porzucić Via Appia, łączącą od dwóch tysięcy lat stolicę z Neapolem, i przebić się przez dwa pasma gór. Wyłoni się znienacka. Wąskie, kręte uliczki wśród ściśniętych na zboczu kamienic i średniowiecznych murów zaprowadzą nas na piazza, gdzie można dać odpocząć silnikowi, ale nie oczom, które z jednej strony widzą szeroką panoramę Gór Lepińskich, z najwyższym szczytem, Semprevisą, z drugiej zaś sięgają Morza Tyrreńskiego, prześwitującego, wraz z prowadzącą ku niemu pontyjską niziną, między wierzchołkami niższych łańcuchów.

Pora długotrwałych opadów, z wiosenną, marcową kulminacją, właśnie się kończy. Za miesiąc-dwa Bassiano będzie jednym z najchętniej odwiedzanych miejsc w okolicy. Temperatura jest tu zawsze o kilka stopni niższa niż na dole, w rozgrzanych miastach – Latinie, Cysternie czy Rzymie, skąd zjadą amatorzy spacerów po bukowych lasach i dobrej kuchni, ze słynną, nie mniej niż parmeńska, bassiańską szynką.

Stałych mieszkańców jest niespełna półtora tysiąca. Mają dwa kościoły (w trzecim urządzono salę wystawową), dwa sanktuaria i czternaście restauracji. Z końcem marca ich właściciele podnoszą metalowe żaluzje i szorują plastikowe krzesła, które ustawiają przed wejściem. Zanim zjadą pierwsi goście, zasiądą na nich miejscowi mężczyźni, czytając gazety, grając w kości i komentując kondycję kolarzy w obcisłych trykotach, którzy od samego rana, pojedynczo i grupkami, docierają na plac, strudzeni zmaganiem z dziesięciokilometrowym podjazdem. Miasto leży na wysokości 560 m, ale wspinać się tu trzeba od poziomu zero, od morza.

W głębi ciemnego lasu

Do sanktuarium Crocifisso docieramy w niespełna godzinę leśnym duktem. Tu także trwają przygotowania na przyjęcie gości. W wielkopiątkowy wieczór z miasta przyjdzie procesja drogi krzyżowej, z orkiestrą dętą i zapalonymi pochodniami. Ale największe oblężenie będzie w drugi dzień świąt, zwany zdrobniale pasquettą, który każdy Włoch chce spędzić na łonie natury.

O tajemnicach sanktuarium Bruno wie wszystko. Najpierw prowadzi nas do kaplicy z cudownym krucyfiksem, od którego wzięła się nazwa miejsca. Autor barokowej rzeźby, Fra’ Vincenzo Pietrosanti, pracował przy postaci Ukrzyżowanego tylko raz w tygodniu, w piątki, poszcząc o chlebie i wodzie. Wykonał kilka podobnych, ale przecież różnych, niezwykle realistycznych przedstawień: Jezusa w agonii (sanktuarium w Bassiano), wydającego ostatnie tchnienie (klasztor w Nemi) i martwego (kościół w Sezze).

Drugim skarbem, jeszcze cenniejszym, są groty, do których wchodzimy ciasnym przejściem wprost z niewielkiego kościoła. Ich sufit pokryty jest stalaktytami, a ściany – średniowiecznymi freskami. Czas i wilgoć zrobiły swoje, ale i tak malowidła zachwycają, zwłaszcza teraz, po udanej renowacji. Powstały na przełomie XII-XIII w. Bruno mówi, że malowali je fraticelli – radykalni franciszkanie, ukrywający się przed surową ręką kościelnej władzy, która uznała ich za heretyków, bo wmawiali ludziom, że Jezus i apostołowie żyli w całkowitym ubóstwie.

Nie jest wykluczone, dodaje, że w grotach ukrywali się też templariusze, którzy meliorowali pontyjskie błota i uczyli ludzi nowoczesnej uprawy roli oraz hodowli bydła. Po rozwiązaniu zakonu rozproszyli się po okolicznych opactwach cysterskich i benedyktyńskich, a niektórzy, z obawy o życie, szukali schronienia w bardziej niedostępnych miejscach.

Góry Lepińskie i wydrążone w ich wapieniu groty, studnie i rozpadliny, zawsze były bezpiecznym schronieniem dla uciekających z piekła wojen i gwałtów. Samo Bassiano zostało założone w X w. przez tych, którzy woleli nie spotkać się z mieczem i siecią saraceńskich korsarzy. Samotności szukali tu również ci, którzy postem i biczowaniem chcieli odpokutować grzechy i uwolnić się od mąk czyśćcowych. Oraz tacy, którzy chcieli cieszyć się wolnością, żyć jak ptaki niebieskie albo po prostu zejść z oczu tyranom i despotom. W okolicznych lasach mieszkali więc pustelnicy i rozbójnicy, buntownicy przeciwko faszystowskiej dyktaturze i partyzanci z ruchu oporu. Całkiem niedawno, bo na przełomie XX i XXI w., budynek przy sanktuarium służył narkomanom wychodzącym z nałogu pod opieką jednej z katolickich wspólnot terapeutycznych. Obecny proboszcz też czasem udostępnia go różnym wagabundom, którzy „rzucają wszystko i jadą w Monti Lepini”. Jeden z nich właśnie się tam rozgościł, pomagając dozorcy w opiece nad budynkami i psem, jedyną żywą duszą, która tu mieszka na stałe.

Radość życia

Miejsce, w którym znajduje się sanktuarium, kiedyś było niedostępne. Miejscowi nazwali je Selva Oscura (Ciemny Las), co natychmiast kieruje naszą myśl do najsłynniejszego we włoskiej ­literaturze zdania, otwierającego „Boską komedię”.

Każdy z nas kiedyś był, lub będzie, w takim punkcie wędrówki, niekoniecznie w połowie życia, gdzie więcej jest obaw i wątpliwości niż nadziei i wiary. Może dlatego szukamy miejsc jak Crocifisso, gdzie nawet ci, którzy kurczowo trzymają się carpe diem, czasem mają potrzebę zamyślić się nad upływem czasu i ludzkim losem.

W wędrówce po zaświatach, rozpoczętej w Wielki Piątek, prowadził Dantego, jak wiadomo, Wergiliusz, który w tych okolicach także bywał, zbaczając z wielokrotnie przemierzanej drogi do Neapolu. W „Eneidzie” opisuje miasto Sulmo, zamieszkałe przez wrogie Rzymianom plemię. To pobliska Sermoneta, położona ledwie dwa kilometry za bassiańskim sanktuarium. Jest najpiękniejszym i najlepiej zachowanym średniowiecznym miastem we Włoszech, szczęśliwie oszczędzonym przez najazdy wrogich wojsk i turystów.

Wergiliusz, zawłaszczony przez chrześcijan jako anima naturaliter christiana – (dusza chrześcijańska z natury) ze względu na słynne słowa „Pieśni sybillińskiej” o Dziewicy, której Dziecię przyniesie światu pokój – był epikurejczykiem, piewcą prostej radości życia, które co rok, na wiosnę, z zadziwiającą nas nieustannie siłą potrafi się cudownie odrodzić.

Ludzi jak on, ceniących mądrą księgę, smaczne jedzenie i dobre wino, było tu wielu. Niewątpliwie najsłynniejszym bassiańczykiem jest Aldo Manuzio, największy w renesansie znawca literatury greckiej i rzymskiej, typograf, który nie tylko drukował słynne dzieła (choćby całego Arystotelesa), ale też starannie je redagował. To on wynalazł kropkę i przecinek, ułatwiające czytanie, wprowadził numerację stron i mały, „ósemkowy” format druku. Jedną książką zadziwia nas szczególnie – to ilustrowana 169 drzeworytami powieść „Hypnerotomachia Poliphili”, opisująca erotyczne sny tytułowego bohatera (jej autorem był wenecki dominikanin Francesco Colonna). W Wenecji założył Manuzio także akademię swego imienia (jej członkiem był Erazm z Rotterdamu), gdzie studiowano literaturę klasyczną i rozmawiano po grecku. Za każdy błąd trzeba było płacić, a pieniądze przeznaczano na organizację wesołych biesiad.

I wreszcie największy w okolicy symbol odradzającego się życia – miasteczko Ninfa. Zniszczone w połowie XVI w. przez osmańskiego korsarza Hayreddina Barbarossę, nigdy się nie podniosło. Ale w 1920 r. potomkowie rodu Caetanich, do którego należało, założyli na ruinach przedziwny ogród w angielskim stylu, o powierzchni ośmiu hektarów (dziś dodatkowo otoczony stuhektarowym parkiem krajobrazowym), gdzie pozostałości średniowiecznych budynków, murów i mostów obsadzono roślinnością niemal ze wszystkich kontynentów. W 2000 r. „The New York Times” uznał Ninfę za najpiękniejszy ogród świata. Otwiera się właśnie teraz, z początkiem kwietnia, by do października przyjmować gości (choć tylko w weekendy i święta).

Zakończmy wędrówkę, rozpoczętą w wielkopiątkowej atmosferze, poniedziałkową pasquettą w jednej z licznych, otwieranych wraz z wiosną tawern w Bassiano i okolicy. Oraz lekturą Wergiliusza.

„Po co się trudzić w upale, w kurzu gościńca? Lej wino, weź kostki do gry! Niech zginie, kto dba o jutro! Spójrz, Śmierć cię chwyta za ucho. »Żyjcie – powiada. – Nadchodzę!«” (przeł. Z. Kubiak).©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz „Tygodnika Powszechnego”, akredytowany przy Sala Stampa Stolicy Apostolskiej. Absolwent teatrologii UJ, studiował też historię i kulturę Włoch w ramach stypendium  konsorcjum ICoN, zrzeszającego największe włoskie uniwersytety. Autor i… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 15/2023