Rysopis pokolenia

40 lat temu mieliśmy w Polsce prawdziwie "europejskie kino. Wykraczające poza krąg polskich problemów, eksperymentujące z formą, otwarte na prądy światowego kina, a zarazem osobne, z autorskim podpisem.

09.09.2008

Czyta się kilka minut

Filmy Skolimowskiego na DVD /
Filmy Skolimowskiego na DVD /

Dziś nowatorstwo wczesnych filmów Skolimowskiego, nakręconych przed emigracją, z przyczyn oczywistych gdzieś się ulotniło, tak jak zestarzały się wszelkie "nowe fale" i awangardy. Nieodmienny podziw wzbudza jednak sam gest młodego wówczas reżysera, który opowiadając nam o sobie, jednocześnie jakby mimochodem uchwycił ducha czasu gomułkowskiej PRL. Stworzył przy tym ponadczasową kategorię "bohatera bez właściwości": zawieszonego w próżni, "nieostrego", niezdolnego do podejmowania decyzji. Kogoś, kto "z ręką na gardle chce wszystko wokół siebie naprawić - i poprawia krawat". Skolimowski wprowadził go do polskiego kina najpierw jako współscenarzysta "Niewinnych czarodziejów" Wajdy i "Noża w wodzie" Polańskiego, a wreszcie jako autor swoich filmów.

Postacie z "Rysopisu", "Walkowera" czy "Bariery" przypominają nieco dzisiejsze pokolenie wkraczające w dorosłe życie. Urodzili się o kilka lat za późno, by zapracować na bohaterską kartę w życiorysie. Nie czują powinowactwa z pokoleniem rodziców-kombatantów czy budowniczych Polski Ludowej. Nie widzą potrzeby wdawania się w ideologiczne spory. Bezimienny bohater "Bariery", grany przez Jana Nowickiego, dryfuje po mieście z szablą ułańską, którą dostał w spadku po sędziwym ojcu - ale z myślą o tym, by ją spieniężyć w związku z wejściem w lukratywny związek małżeński. W ciągu przypadkowych epizodów ten dezerter z życia raz po raz natyka się na ślady przeszłości, która mówi doń niezrozumiałym językiem. Młody człowiek gardzi konwenansami, zbiorowymi rytuałami, skostnieniem w wyznaczonych rolach, choć z drugiej strony ma już dość życia, które mieści się w jednej walizce. Marzy mu się "mała stabilizacja", której filmowym wyrazem staje się świnka-skarbonka czy kaczki zwisające z okien w przededniu świąt wielkanocnych - bezwładne utuczone nieloty. Ów niecierpliwy, głodny zmian, ale jednak całkowicie bierny bohater tylko na pozór odróżnia się od postaci Andrzeja Leszczyca z "Rysopisu" i "Walkowera". Zagrany przez samego reżysera protagonista pierwszych filmów Skolimowskiego też nie wie, kim jest i w co ma wierzyć. Gorzej: nie wie nawet, kim chciałby być w przyszłości. Wszelkie komunikaty ze świata zewnętrznego brzmią dla niego głucho i rozmijają się z tokiem jego myśli. Każda zasłyszana mądrość okazuje się błahym sloganem reklamowym czy propagandowym hasłem. Przed wojskiem ucieka na studia, przed dojrzałością - w wojsko. Nawet kariera bokserska okazuje się tylko nieistotnym przystankiem. Andrzej, skazując się na tymczasowość i bezdomność, czeka, aż zdarzy się wreszcie coś istotnego i nada przypadkowemu życiu odpowiedni ciężar.

Z czarno-białych filmów Skolimowskiego nakręconych w latach 60., pomimo komicznego surrealistycznego tonu, bije nieuleczalne poczucie klęski, wykorzenienia, obcości i niemocy. Największe stężenie pesymizmu znajdziemy w filmie "Ręce do góry" - rozliczającym pokolenie trzydziestoparolatków z ich przyziemnych pragnień i konformizmu. Życie dopisało temu filmowi drugie zakończenie: z powodu krytycznego spojrzenia na epokę stalinizmu, który mocno naznaczył bohaterów filmu, przeleżał on na półkach aż 14 lat i doczekał się premiery dopiero w czasach Solidarności. Towarzyszył mu doklejony eseistyczny prolog, w którym reżyser zwracał się wprost do swoich politycznych prześladowców. Dziś wiemy, że złamali jego karierę w najbardziej twórczym momencie.

Rozproszona energia bohaterów Skolimowskiego rozluźnia samą strukturę opowiadania - najwyraźniej w filmie "Ręce do góry", który momentami wydaje się dziełem na granicy czytelności. Dziś tego rodzaju epizodyczna, operująca zaskakującymi zbitkami narracja stała się środkiem niemal klasycznym. Zastosowana w sposób tak twórczy w polskim filmie lat 60. uświadamia, jak bardzo brakuje nam w dzisiejszym kinie prawdziwych rewolucjonistów. Najnowszy film Skolimowskiego, "Cztery noce z Anną", wskazuje, że w jego karierze minął czas formalnych poszukiwań. Pozostało uważne wsłuchiwanie się w siebie i szukanie właściwego tonu. A nam - cierpliwe czekanie na lepsze czasy dla poszukujących.

"RYSOPIS", "WALKOWER", "BARIERA", "RĘCE DO GÓRY" - pakiet DVD, Wydawnictwo Telewizji Kino Polska, premiera 16 września.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 37/2008