Różne drogi Europy Środkowej

Prof. Roman David, politolog i socjolog: Nie znalazłem kraju, w którym większość ludzi nie oczekiwałaby rozliczenia z przeszłością. Nawet w Hiszpanii, gdzie amnezja była strategiczną decyzją.

08.06.2015

Czyta się kilka minut

Mieszkańcy Bratysławy świętują przyjęcie przez słowacki parlament deklaracji niepodległości, lipiec 1992 r. / Fot. Jana Nosekova / CTK / PAP
Mieszkańcy Bratysławy świętują przyjęcie przez słowacki parlament deklaracji niepodległości, lipiec 1992 r. / Fot. Jana Nosekova / CTK / PAP

PATRYCJA BUKALSKA: Jest Pan autorem książki „Lustration and Transitional Justice: Personnel Systems in the Czech Republic, Hungary, and Poland”, porównującej rozliczenia z komunizmem w tych krajach. Co wynika z tego porównania?

ROMAN DAVID: W mojej książce analizuję trzy podstawowe systemy lustracji. Badania, które prowadziłem w trzech krajach, sugerują, że czeski model jest najlepszy, jeśli chodzi o ustanowienie zaufania do rządu, ale nie stymuluje on transformacji kultury politycznej. Polski model umożliwia powstanie zaufania do rządu i wspiera transformację kultury politycznej. Model węgierski nie ma żadnych zalet ani wad. Ogólnie rzecz biorąc, Europa Środkowa – i to nie tylko te trzy wymienione państwa – wykonała tu kawał dobrej roboty. Większość z tych krajów jest teraz w NATO i UE. To nie byłoby możliwe bez odrzucenia komunistycznych metod rządzenia i bez transformacji kultury politycznej. Powiedziałbym, że to także narzędzia zastosowane do „rozbiórki” dziedzictwa komunistycznych reżimów przyczyniły się do członkostwa tych krajów w zachodnich strukturach. Mamy też przykłady z drugiej strony – np. przez minione 25 lat Ukraina nie była w stanie poradzić sobie z przeszłością i z niedemokratycznymi metodami rządzenia, one tam ciągle wracały.

Choć kraje Europy Środkowej szły tu dość różnymi drogami.

Ludzie czasem nie uświadamiają sobie, że to, co nazywamy ogólnie rozrachunkiem z przeszłością, to nie tylko lustracja, śledztwa i procesy oraz inne działania instytucjonalne. Przecież już pierwsze wolne wybory, które doprowadziły do porażki partii komunistycznych, przyczyniły się znacząco do transformacji także w tej sferze. Nieformalne jeszcze działania quasi-lustracyjne, do których doszło we wszystkich krajach Europy Środkowej wkrótce po pierwszych wolnych wyborach, a jeszcze przed przyjęciem ustaw lustracyjnych, także odegrały ważną rolę. Czy choćby transformacja w tzw. przestrzeni publicznej: usunięcie pomników, zmiana nazw ulic czy przyznanie odznaczeń bohaterom podziemia antykomunistycznego. To wszystko także przyczyniło się do, nazwijmy to, uporządkowania stosunków z przeszłością.

Chciałabym wrócić jeszcze do tych rozmaitych dróg, wybieranych przez już demokratyczne państwa. Czechosłowacja miała jedną z pierwszych ustaw lustracyjnych, ale po jej rozpadzie Czechy i Słowacja obrały inne drogi. Czesi przedłużyli tę ustawę na czas nieokreślony, Słowacy jej nie realizowali, aż sama wygasła. Ale oba kraje są w gronie państw demokratycznych. Czy można ocenić, która metoda była lepsza?

Proszę zauważyć, że koniec obowiązywania ustawy lustracyjnej na Słowacji doprowadził w latach 1994–1998 do powrotu w tym kraju autorytarnych rządów; dochodziło wówczas nawet do nadużywania służb specjalnych dla celów politycznych. Natomiast Republika Czeska w tym czasie finalizowała swoje negocjacje z NATO i weszła do Sojuszu wraz z Polską i Węgrami wiosną 1999 r. Czeski sposób wydaje się zatem lepszy.

Inna sprawa to pytanie: czy prawo przyjęte wkrótce po upadku komunizmu było odpowiednie dla całej federacji czechosłowackiej? Zaryzykowałbym nawet tezę, że ustawa lustracyjna przyczyniła się do rozpadu Czechosłowacji. Kiedy Vladimír Mečiar [słowacki polityk, dwukrotnie premier w latach 1993-98, słowacka opozycja i Zachód oskarżały go o autorytaryzm, nadużycia władzy i korupcję – red.] zorientował się, że lustracja może zagrozić jego ambicjom bycia premierem Słowacji, zmienił się z federalisty w nacjonalistę i doprowadził do podziału federacji czechosłowackiej na dwa państwa.

Jednak przyczyny „aksamitnego rozwodu” były bardziej złożone.

Oczywiście, gdy przyjmowano w Czechosłowacji ustawę lustracyjną, Czechom umknęły pewne czynniki historyczne i kulturowe. Historycznie, komunizm nie był aż tak wielkim problemem na Słowacji, która jest bardziej nacjonalistyczna i katolicka. W Bratysławie ustawa nie była aż tak potrzebna jak w Pradze. Praga narzuciła Słowacji swoje własne poglądy i lęki nie tylko w sprawie lustracji. Zarówno byli dysydenci, jak też monetaryści byli zbyt pochłonięci sobą, aby uświadomić sobie, że dają pożywkę słowackiemu nacjonalizmowi.

Czy istnieje, Pana zdaniem, jakiś model idealny? Można w ogóle oceniać, który kraj zrobił tu największe postępy?

Myślę, że Polska wyróżnia się pozytywnie w Europie Środkowej. Paradoksalnie, to właśnie trwające jeszcze kilka lat temu nieustanne kwestionowanie lustracji, to jednostronne spojrzenie na lustrację, prezentowane przez niektóre z głównych polskich mediów, a także przeciągające się negocjacje, które koniec końców doprowadziły do przyjęcia ustawy lustracyjnej i jej realizacji – otóż, moim zdaniem, wszystko to sprawiło, że Polska okazała się znacznie bardziej wnikliwa w przezwyciężaniu komunistycznej przeszłości. Polskie elity, które opowiadały się za rozliczeniami, musiały się ciężko napracować, aby wyjaśnić potrzebę lustracji i bić się o każdy fragment ustawy. Musiały wynegocjować kompromis. W rezultacie akcent przesunął się z przeszłości na teraźniejszość. Zmiana została uwypuklona przez fakt, że to kłamstwo lustracyjne było karane przez lustrację, a nie miniona przynależność do struktur komunistycznych.

A jak było w innych krajach?

Dla porównania: w Republice Czeskiej nie było w zasadzie debaty o moralnych dylematach przeszłości. Partie centroprawicowe zmiażdżyły przeszłość walcem. Jednak konsekwencje takiej drogi na skróty mogą być fatalne. Silny antykomunizm stworzył trudne warunki dla reformatorskiego skrzydła w partii komunistycznej. Przyparci do ściany, „reformiści” z trudem mogli przekonywać zwykłych członków swej partii, że demokracja jest dla wszystkich. W każdym razie ja nie wiem nic o istnieniu dziś jakiegoś reformatorskiego skrzydła w Komunistycznej Partii Czech i Moraw, nadal istniejącej. A teraz, w sytuacji rosnącego zagrożenia ze strony Rosji, to „zabetonowanie” formacji komunistycznej w Czechach niesie zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju. Polska jest do tego zdecydowanie lepiej przygotowana i bardziej zjednoczona, by stawić czoło niebezpieczeństwu. Gdyby to w ogóle było możliwe, jako Czech chętnie zamieniłbym czeską lustrację i czeską partię komunistyczną na polską lustrację i polskich ekskomunistów.

Dziś wykłada Pan na uniwersytecie w Hongkongu i zajmuje się pamięcią historyczną w krajach azjatyckich. Czy doświadczenia Europy i Azji mają jakiś wspólny mianownik?

Nie znalazłem kraju, w którym większość ludzi nie oczekiwałaby rozliczenia z przeszłością. Nawet Hiszpania – kraj, w którym amnezja była kiedyś strategiczną decyzją – wykazuje dziś chęć do otwarcia na nowo zamkniętej przeszłości.

Jest kraj, gdzie większość społeczeństwa nie oczekuje rozliczeń – to Rosja...

Rosja, podobnie jak Chiny, także rozlicza się z przeszłością, ale nie na liberalny, zachodni sposób. Na Zachodzie takie rozliczenie oznacza poradzenie sobie z historycznymi niesprawiedliwościami wobec ludzi, z nadużyciami władzy, z pogwałceniem praw człowieka. Rosja i Chiny zajmują się tym, co postrzegają jako historyczne niesprawiedliwości, które dotknęły ich narody ze strony innych narodów. Wysuwają roszczenia terytorialne i je realizują. W tym liczy się nie człowiek jako jednostka, ale strata poniesiona przez imperium. Obu państwom udało się zmobilizować dla swoich projektów społeczeństwo.

Czy dla pokolenia urodzonego już po upadku komunizmu ma to znaczenie? Czy dla tych młodych ludzi komunizm nie jest tak odległy jak wojny napoleońskie?

To zależy od kraju i kontekstu. Młodzi ludzie w Korei Południowej są zdecydowanie bardziej radykalni w swoich żądaniach wobec Japonii – domagają się np. uznania koreańskich ofiar japońskiego niewolnictwa seksualnego – niż starsza generacja. Z kolei badania w Hiszpanii pokazują, że stosunek do rozliczeń z przeszłością przechodzi z pokolenia na pokolenie. Nie znalazłem zasadniczych różnic pod tym względem w młodszej i starszej generacji w Europie Środkowej. Poparcie, sprzeciw i obojętność wobec przeszłości są tutaj rozłożone stosunkowo równo.

Archiwa pozostaną otwarte, natomiast ludzie umierają. Czy najważniejszym zadaniem dla historyków nie powinno być dziś zbieranie świadectw tych, którzy doświadczyli komunizmu? W praktyce widać, że takie źródła „historii mówionej” mogą pomóc przyszłym pokoleniom zrozumieć ten czas lepiej niż podręczniki.

Zgadzam się. Nie tylko złożoność codziennego życia, ale także – nazwijmy to – różne pomniejsze niesprawiedliwości, jakich ludzie doświadczali w czasie komunizmu, często zostały zapomniane, bo nie objęły ich działania prawne. Trzeba szybko rejestrować wspomnienia świadków – tych, którzy odegrali ważną rolę, i tych, którzy prowadzili życie zupełnie zwyczajne, ale są istotni z punktu widzenia badań socjologicznych. Póki jeszcze żyją. ©℗


Prof. ROMAN DAVID jest czeskim badaczem, zajmuje się studiami łączącymi polityczną socjologię i polityczną psychologię. Specjalizuje się w zagadnieniach sprawiedliwości w czasie transformacji i pamięci zbiorowej. Obecnie profesor na uniwersytecie Lingnan w Hongkongu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działu Świat, specjalizuje się też w tekstach o historii XX wieku. Pracowała przy wielu projektach historii mówionej (m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego)  i filmach dokumentalnych (np. „Zdobyć miasto” o Powstaniu Warszawskim). Autorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 24/2015

Artykuł pochodzi z dodatku „Sprawiedliwość w państwach prawa