Czy każdy Czech to lewicowiec?

Tytuł nawiązuje do popularnego powiedzenia, że "każdy Czech to muzykant. Tego odniesienia do sceny politycznej nie wymyślił autor niniejszego artykułu; można je usłyszeć w praskich dyskusjach. Ciekawy to przyczynek zarówno do charakterystyki, jak i autocharakterystyki mentalności naszych południowozachodnich sąsiadów.

28.03.2007

Czyta się kilka minut

Czechosłowacja, rok 1980 /fot. J. Streit /
Czechosłowacja, rok 1980 /fot. J. Streit /

Kilka lat temu, podczas dyskusji nad uwolnieniem cen czynszów, jeden z czeskich ministrów, przemawiając w parlamencie, szukał pointy dla swego wystąpienia. Zwrócił się więc do posłów z retorycznym pytaniem, które miało rozładować atmosferę: "To co, może i mieszkania będziemy traktować jak towar na rynku?". Dla większości słuchaczy był to oczywisty chwyt oratorski, pokazujący, jak problematykę wysokości opłat za najem można doprowadzić do absurdu. Wszyscy przecież wiedzą, że - dzięki Bogu - Republika Czeska na początku XXI w. osiągnęła taki poziom kulturowy, iż mieszkanie jest dobrem należnym w ramach standardu cywilizacyjnego, za którego utrzymanie odpowiada państwo...

W Polsce taka wypowiedź byłaby odebrana inaczej. Dla nas jest jasne, że mieszkanie to dobro rynkowe jak każde inne.

Powyższa historia w największym skrócie oddaje różnicę między mentalnością Polaków i Czechów. Społeczeństwo czeskie jest bardziej niż polskie związane z koncepcjami "państwa społecznego" i hasłami "równości i sprawiedliwości". Z kolei w polskiej mentalności większe znaczenie mają idee swobody i praw politycznych. Dawno temu - jeszcze za komunizmu - był nawet w Czechach taki dowcip o psie ze Śląska Cieszyńskiego, który ciągle przechodził w tę i z powrotem przez granicę: do Czech chodził, by nażreć się kiełbasy, a do Polski, żeby się naszczekać.

Opinie o charakterze narodowym są oczywiście uproszczeniem. Jeśli jednak powtarzają się przez generacje i w różnych kontekstach, można uznać, że opisują w jakiś sposób dominujący kanon kultury danego społeczeństwa. Czeska "lewicowość" (czy też: "uwrażliwienie społeczne") staje się zrozumiała, gdy przyjrzymy się doświadczeniu historycznemu tego narodu. A było ono odmienne od polskiego.

Czechy i Morawy dość szybko, jak na realia Europy Środkowej, przeszły proces nowożytnej modernizacji, a później industrializacji. Poziom cywilizacyjny i stopień rozwoju gospodarczego Czech był najwyższy w Europie Środkowej i przewyższał kraje okoliczne: Śląsk, Saksonię, ziemie Austrii właściwej, Bawarię. Procent osób żyjących z rolnictwa był nieporównywalnie mniejszy niż np. na ziemiach polskich. Rozbudowana była warstwa średnia. Część ludności wiejskiej już w XIX w. zajmowała się rzemiosłem. Charakterystyczne było zacieranie się różnic w stylach życia między wsią a mniejszymi miastami. Relatywna zamożność pozwalała na rozwój kultury czasu wolnego: chórów, tradycji odwiedzania gospody po pracy. Pod wpływem obyczajowości niemieckiej powstawały lokalne stowarzyszenia.

Czesko-niemieckie wyspy szczęśliwe

Mieszkańcy Czech i Moraw żyli w liberalnej monarchii austro-węgierskiej. W odczuciu patriotycznych Czechów było to "więzienie narodów" i martyrologiczne spojrzenie na historię sprzed 1918 r. obecne jest do dziś. Tymczasem z perspektywy polskiej - zwłaszcza Kongresówki - były to realia niewyobrażalnej swobody.

Przez pokolenia na ziemiach czeskich żyło się w warunkach dwujęzyczności i dwukulturowości. Warstwy wyższe i związane z administracją państwową funkcjonowały w kulturze niemieckiej (w XVII w. także we włoskiej i hiszpańskiej), a plebejusze i stan średni w czeskiej. Na marginesie: w XVIII w. rola żywiołu czeskiego uległa istotnemu osłabieniu; to ciekawy fenomen, który nie może być pominięty przy rozmowie o czeskiej kulturze. My, Polacy, przyzwyczajeni jesteśmy do traktowania konkretnego społeczeństwa jako zbioru jednonarodowego i jednojęzycznego. Tymczasem w przypadku Czech trzeba pamiętać o stałej obecności dwóch kultur: granica między nimi była nieostra, choć nacjonaliści po obu stronach dążyli do wyraźnej delimitacji. Zdecydowana większość czeskich mieszkańców Czech i Moraw (czyli dwie trzecie ludności) znała i mogła funkcjonować w języku niemieckim. Masowym zjawiskiem był doskonały bilingwizm.

Gdy analizuje się biografie postaci historycznych z Czech, zadziwia, jak często były to osoby, które w ciągu życia zmieniały swą tożsamość narodową i kulturową. Zresztą w obie strony: "ojciec narodu czeskiego" František (Franz?) Palacký zaczął pisać swą "Historię narodu czeskiego w Czechach i na Morawach" - która jest kamieniem założycielskim czeskiej tożsamości - w języku niemieckim, bo czeskiego dopiero się uczył. Tomáš Masaryk aż do habilitacji prace naukowe pisał po niemiecku. Karel Kautsky (Kaucki?), twórca klasycznej ideologii socjaldemokratycznej w skali światowej, wyrósł w Pradze, a jego pierwszym językiem był czeski. Podobne przykłady można mnożyć.

Czeski sukces

Zjawisko koegzystencji dwóch kultur miało wielorakie konsekwencje. Naród czeski formował się jako społeczeństwo wytworzone przez warstwy niższe i średnie. Zainteresowania, aspiracje i wzorce kulturowe plebejuszy definiowały kształt kultury narodowej. Nie było w niej miejsca na fascynacje szlacheckim honorem (jak w Polsce), niezbyt popularne było zajmowanie się takimi tematami jak np. funkcjonowanie państwa; dużo miejsca natomiast zajmował folklor, opiewanie uroku "rodzinnych chałup" i opis krzywdy "prostego człowieka". Jeżeli można wprowadzić podział na kulturę wysoką i popularną, to ci pisarze, poeci i myśliciele, których interesowała kultura wysoka, niemal automatycznie wypowiadali się w języku niemieckim, a ci "bliżsi ludowi" - w języku czeskim.

Czesi są bohaterami wspaniałej "historii sukcesu": naród, któremu pod koniec XVIII w. groziło roztopienie się wewnątrz obszaru niemieckiego, w ciągu XIX w. zbudował kulturę i tożsamość, upomniał się o swe prawa i aktywnie (nawet agresywnie) zaczął walczyć o czeski charakter Krajów Korony Czeskiej. Polskiemu czytelnikowi warto zawsze uświadamiać różnicę między Czechami i Morawami, które aż do 1918 r. funkcjonowały jako oddzielne organizmy z własnym prawem, parlamentem, budżetem. Spore są też różnice w mentalności: Morawy pozostały bardziej konserwatywne i katolickie (gdy Czechy przeszły protestantyzm, wymuszoną rekatolizację, a od przełomu XIX i XX w. stawały się coraz bardziej laickie, a na pewno mocno antykatolickie). W Czechach pije się piwo, na Morawach wino.

XIX w. przyniósł też świadomość kwestii socjalnej i od połowy wieku ideologię socjalistyczną. W perspektywie ruchu socjalistycznego sytuacja na ziemiach czeskich może być traktowana jako część wielkiego niemieckiego obszaru językowego. Chronologia rozwoju ruchu socjaldemokratycznego i robotniczego oraz formy jego działalności tworzą jedną całość - i współgrają z tym, co działo się w krajach niemieckich i Austrii. Duża część socjalistów na ziemiach czeskich to byli miejscowi Niemcy.

Czeski ruch socjaldemokratyczny ukształtował się pod koniec lat 70. XIX w., o jakieś 15 lat wcześniej od polskiego - i czeskie życie polityczne podzielone było między dwie wielkie partie: socjaldemokratów i agrarystów. Istniały oczywiście i inne ugrupowania (zwłaszcza na lewicy, np. Narodowi Socjaliści Edvarda Beneša), ale nie unieważniało to podstawowego podziału. Agraryści posiadali nieco większe wpływy niż socjaliści, lecz byli bardziej skoncentrowani na wsi i na Morawach. Zarazem oba ruchy łączyła ideologia "troski o prostego czeskiego człowieka", co wzmacniało opisywany fenomen silnej czeskiej wrażliwości społecznej.

Brat na Wschodzie

Istnieje jeszcze jeden fenomen, bez którego nie sposób zrozumieć najnowszej historii Czech. Mowa o stosunku do Rosji. Czesi zawsze byli zafascynowani wielkim słowiańskim narodem rosyjskim, który jawił się jako przeciwwaga dla zagrożenia niemieckiego. Nigdy w historii nie mieli bezpośrednich kontaktów z Rosją, co pozwalało na zbudowanie mitologii o wolnym, kochającym pokój i dobrodusznym narodzie rosyjskim, "starszym bracie w rodzinie słowiańskich narodów". Politycy czescy próbowali organizować Zjazdy Słowiańskie, jeździli na wypoczynek do "ziemi wolności" (czyli carskiej Rosji) i dziwili się, że Polacy nie podzielają tej miłości.

W okresie międzywojennym lewicowe sympatie jeszcze wzrosły. O rewolucji rosyjskiej mówiono co prawda ze zgrozą, ale fascynacja eksperymentem kolektywizmu i przyspieszoną industrializacją była potężna. Twórcza inteligencja w latach 20. zdominowana była przez radykalną lewicę, która marzyła o "bolszewizacji". A Komunistyczna Partia Czechosłowacji była legalną i masową partią, jedną z największych europejskich partii komunistycznych poza ZSRR. Powstała w 1921 r. jako efekt podziału w partii socjaldemokratycznej. Na jej czele stanął popularny i charyzmatyczny przywódca Bohumír Šmeral: były socjaldemokrata, zwolennik demokracji parlamentarnej, a przed 1914 r. członek Rady Państwa w Wiedniu. Początkowo krytycznie przyjął on październikowy przewrót bolszewicki w Rosji w 1917 r., jednak gdy wiosną 1920 r. pojechał do Moskwy na rozmowy z Leninem, dał się przekonać do idei rewolucji i III Międzynarodówki.

Aktywiści i lokalni przywódcy KPČ darzeni byli społecznym szacunkiem i tworzyli widoczną część establishmentu państwa czechosłowackiego. Co prawda, nieraz zdarzały się przywódcom komunistów takie zachowania, jak wystąpienie posła i szefa partii Klementa Gottwalda w parlamencie w 1929 r.: "Jesteśmy partią czechosłowackiego proletariatu, a nasze kierownictwo rzeczywiście jest w Moskwie. Jeździmy do Moskwy się uczyć. A wiecie czego? Uczymy się od rosyjskich bolszewików, jak wam skręcić kark. Wiecie, że rosyjscy bolszewicy są w tym mistrzami. Jeszcze przejdzie wam śmiech". Ale w atmosferze lewicowego radykalizmu końca lat 20. przyjmowano je często z aprobatą. Sami komuniści chlubili się tym, że mają odwagę takie słowa rzucić w twarz w parlamencie "przedstawicielom burżuazji". Siłą ruchu komunistycznego była duża grupa idealistycznej młodzieży robotniczej i inteligenckiej (w mniejszym stopniu chłopskiej), którym partia zorganizowała życie przez swoje kluby sportowe, amatorskie koła teatralne i śpiewacze (popularne zespoły "mużyków-komsomolców" z bałałajkami), wspólne niedzielne piesze wycieczki itp. A słuchając relacji starych czeskich komunistów można odnieść wrażenie, że ważną więzią tego środowiska były też wspólne... miłości i małżeństwa.

Sowiecki zbawiciel

Być może główną traumą i kompleksem czeskim jest konferencja monachijska z 1938 r.: w imię pokoju w Europie zachodni sojusznicy Czechosłowacji (Brytyjczycy i Francuzi) uznali, że warto skłonić Pragę do oddania Niemcom części swego terytorium. Racjonalizacją takiego postępowania był też fakt, że na terenach, które Czechosłowacja musiała oddać po Monachium, ok. 90 proc. ludności stanowili Niemcy, demonstrujący wolę odłączenia się od Czech. Choć zdawano sobie sprawę, że separatyzm tzw. Niemców sudeckich jest podsycany z III Rzeszy, uznano, iż jest to cena, którą należy zapłacić za uniknięcie wojny ogólnoeuropejskiej. Jak krótkowzroczne było to podejście, wiemy dziś doskonale.

Zostawieni samym sobie, Czesi przyjęli ten dyktat i dobrowolnie odstąpili Niemcom sporne terytorium. Ta rana jest niezabliźniona do dzisiaj. Dlatego z takim uznaniem przyjęto (i wspomina się do dziś), że ZSRR nie brał udziału w tej konferencji. Mniej ważne przy tym jest, że Moskwy po prostu nie zaproszono do stołu obrad i czuła się ona tym dotknięta. Szokiem dla lewicowej części czeskiego społeczeństwa był układ sowiecko-niemiecki z 23 sierpnia 1939 r. (zwany już wówczas paktem Hitler-Stalin). Ale z biegiem czasu zapomniano o tym. Od momentu niemieckiej napaści na ZSRR, Rosja traktowana była jako oczekiwany wyzwoliciel i wybawca. Jeśli pojawiały się wątpliwości co do natury ustroju bolszewickiego, natychmiast tłamszono je w sobie. Zamiast tego tworzył się znowu kult serdecznego i pełnego humanizmu słowiańskiego narodu, "prostego, ale pełnego dobroci".

W 1945 r. ziemie czeskie zajęła Armia Czerwona. Wyzwolenie to odbyło się w specyficznej formie, w zasadzie już po zakończeniu działań wojennych i w wyniku gry politycznej, w efekcie której armia amerykańska zatrzymała swój marsz na wschód, a Armia Czerwona dopiero po 10-14 dniach była w stanie dotrzeć do poszczególnych miejscowości, już bez walk.

Rosjanie witani byli entuzjastycznie. Szybko zaczęli pomagać w ustanawianiu instytucji czeskiej administracji, z nadreprezentacją komunistów. Czesi upatrywali w Sowietach sojusznika, który pomoże zemścić się na Niemcach za doznane upokorzenia i wysiedlić ich z Czechosłowacji (ok. 3 mln ludzi). Bezpośrednio po wyzwoleniu przez Czechy przeszła fala antyniemieckich pogromów, organizowanych przez bojówki zwane "partyzantami" albo "czerwoną gwardią" i działające pod patronatem KPČ. Regularne wysiedlenia, które zaczęły się kilka tygodni po wojnie, nadzorowane były przez tzw. bataliony bezpieczeństwa narodowego, do których masowo zaciągała się młodzież agitowana przez komunistów. Bataliony otrzymały broń i nie podlegały ministrowi obrony. W lutym 1948 r. tworzyły zbrojne zaplecze dla komunistycznego przewrotu, a w latach 50. ich członkowie tworzyli kościec aparatu partyjnego i bezpieczeństwa.

Powojenne porządki

W połowie maja 1945 r. do Pragi dotarł (przez Moskwę i Koszyce) wracający z Londynu rząd Edvarda Beneša. Czechosłowacka emigracja i grupa Beneša zostały uznane za rząd emigracyjny przez zachodnich aliantów dopiero w połowie 1940 r. (likwidacja Czechosłowacji i utworzenie Protektoratu w marcu 1939 r. zostały uznane na gruncie prawa międzynarodowego). Beneš zdecydował się na kontrowersyjny krok nawiązania już w 1941 r. - jeszcze przed Wielką Brytanią - stosunków z ZSRR. Od 1943 r. był demonstracyjnie promowany przez sowiecką dyplomację jako przeciwstawienie "reakcyjnego i agresywnie antyradzieckiego" polskiego rządu emigracyjnego.

Wiosną 1945 r. rząd Beneša otrzymał zgodę ZSRR na powrót do kraju. Warunkiem był powrót przez Moskwę, dokooptowanie do rządu (z silną pozycją) partii komunistycznej i usunięcie z całej administracji państwowej Partii Agrarnej (jako "reakcji"). Paradoks polegał na tym, że była to najsilniejsza czeska partia i na swój sposób nawet lewicowa, gdyż reprezentowała interesy "prostego czeskiego rolnika-żywiciela". Do dziś toczy się w Czechach dyskusja, z czego wynikała zgoda Beneša na takie rozwiązanie? Z obawy, że inaczej Rosjanie nie zezwolą mu na powrót? Z chęci wyeliminowania konkurenta politycznego? Z lewicowej wizji świata, w której pojawiła się możliwość "uwolnienia się" od prawicy?

Formułowane odpowiedzi są w każdym przypadku zależne od poglądów ich autorów. Niemniej wszyscy zwracają uwagę na ten "grzech pierworodny", który - obok wysiedlenia obywateli narodowości niemieckiej (i węgierskiej) - już w 1945 r. zawierał elementy tych mechanizmów, które rozwinęły się na początku lat 50., tworząc odrażającą czeską odmianę stalinizmu. Przez przypadek zresztą to proces czeskiego przywódcy komunistycznego - Rudolfa Slánskiego, oskarżonego o spisek antykomunistyczny, skazanego i straconego w 1952 r. - stał się w świecie symbolem zbrodniczego absurdu komunizmu i jego aberracyjnego sądownictwa.

Komuniści przejęli pełnię władzy w lutym 1948 r. przy dość dużym poparciu społecznym. Pucz przygotowali starannie: w poprzedzających miesiącach uplasowali wielu swych agentów w policji, wojsku, administracji i - przede wszystkim - w kierownictwach innych partii. Prezydent Beneš był schorowany i zdezorientowany i "nie chciał robić problemów koledze Gottwaldowi" (jak się wyraził). Jak pisał w wiele lat później wielki pisarz Josef Škvorecký: tylko komuniści działali, nie-komuniści jedynie słuchali radia, by wiedzieć, co się dzieje.

Stalinizm w Czechosłowacji trzymał się długo. W Polsce i na Węgrzech już dawno minął (z różnymi skutkami) rok 1956, a w Pradze nad miastem górował nadal pomnik Stalina. Największy na świecie - jak z dumą głosiły władze Czechosłowacji. Został rozebrany dopiero w 1962 r.

Komuniści są i będą

Lewicowość i uwrażliwienie społeczne są w Czechach silnie zakorzenione. To nie przypadek, że właśnie tutaj w ramach dążeń wolnościowych podjęto najbardziej znaną próbę demokratyzacji i reformowania komunizmu od wewnątrz, poprzez ruch "socjalizmu z ludzką twarzą" z połowy lat 60. Czołgi Układu Warszawskiego, w tym niestety i polskie, wkraczając 21 sierpnia 1968 r., zakończyły radykalnie i brutalnie tę próbę.

Paradoksalnie, to być może w lewicowej Czechosłowacji zadany został decydujący cios komunistycznej ideologii: zabijając "Praską Wiosnę", sowieckie kierownictwo ostatecznie zabiło jakąkolwiek atrakcyjność ideową i moralną komunizmu. Odtąd był to tylko ustrój rządzącej partokracji, bez żadnego zaplecza intelektualnego.

Orientacje mentalne mają dużą siłę trwania. Społeczeństwo czeskie pozostało silniej niż inne uwrażliwione na problematykę społeczną, ale dokonało znaczącego przesunięcia na prawo. Dzisiaj mniej więcej po jednej trzeciej społeczeństwa opowiada się za centrową partią ODS i za socjaldemokracją. Niemniej ok. 10 proc. (a czasami więcej) wyborców nadal głosuje na Komunistyczną Partię Czech i Moraw, spadkobierczynię Komunistycznej Partii Czechosłowacji. I bywały momenty w najnowszej historii politycznej Republiki Czeskiej, że jej reprezentacja odgrywała rolę "języczka u wagi".

ANDRZEJ KRAWCZYK (ur. 1954) jest historykiem. W latach 1980-82 współredaktor "Biuletynu Solidarności UW"; w latach 80. członek zespołu "Biblioteki Historycznej i Literackiej" w drugim obiegu i współwydawca pisma "ABC", poświęconego Europie Środkowej i Wschodniej. Od 1989 r. w administracji. W latach 2001-2005 ambasador w Pradze, 2006-2007 podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 13/2007

Artykuł pochodzi z dodatku „Historia w Tygodniku (13/2007)