Reklama

Ładowanie...

Rozmowa kontrolowana

21.01.2013
Czyta się kilka minut
Telewizyjny wywiad Lance’a Armstronga, siedmiokrotnego zwycięzcy Tour de France, który po latach kłamstw, pierwszy raz publicznie przyznał się do stosowania dopingu, był widowiskiem wyjątkowo – nawet jak na współczesne standardy – niesmacznym.
C

Choć mówiono o „spowiedzi”, cała operacja sprawiała wrażenie przeprowadzonej na zimno kalkulacji, od której wieje cynizmem i hipokryzją.

Zniszczony został mit, marzenie. Armstrong przyznał, że bez oszustw żaden śmiertelnik – nawet tak wytrwały i ambitny jak on – nie byłby w stanie odnieść spektakularnych zwycięstw. Pochodzący z Teksasu kolarz zawiódł zaufanie kolegów, przyjaciół, współpracowników, sponsorów, a nade wszystko fanów, którzy od połowy lat 90. z podziwem śledzili, zarówno jego sportowe wyczyny, jak i zmagania z rakiem. Daleko jednak smutniejszy i bardziej żenujący niż sama treść wyznań, był sposób, w jaki Armstrong opowiadał o przeszłości oraz to wszystko, czego nie powiedział. Sportowiec sprawiał wrażenie zupełnie niezdolnego do jakiejkolwiek skruchy. I właśnie dlatego pojawiające się w mediach słowa „przyznał” czy „spowiedź” zdają się zupełnie nieadekwatne.

...
6797

DZIĘKUJEMY, ŻE NAS CZYTASZ!

Żeby móc dostarczać Ci więcej tekstów najwyższej dziennikarskiej próby, prosimy Cię o wykupienie dostępu. Wykup i ciesz się nieograniczonym zasobem artykułów „Tygodnika”!

Masz już konto? Zaloguj się

Dostęp trzymiesięczny
69,90 zł

Przez 92 dni będziesz mieć dostęp do wszystkich treści - każdej środy do bieżącego wydania oraz do stale powiększającego się archiwum. 

Dostęp roczny
199,90 zł

360 zł 160 zł taniej (od oferty 10/10 na rok)
365 dni nieograniczonego dostępu do wszystkich treści - każdej środy do bieżącego wydania oraz do stale powiększającego się archiwum. 

Dostęp 10/10
10,00 zł

Przez 10 dni będziesz mieć dostęp do wszystkich treści - każdej środy do bieżącego wydania oraz do stale powiększającego się archiwum. 

Napisz do nas

Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.

Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!

Newsletter

© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]