Rozgrzeszenie dla polityka

O. Józef Puciłowski OP: na początku dyskusji o in vitro pojawił się projekt lepszy od tej ustawy. Dlaczego biskupi go nie poparli?

05.08.2015

Czyta się kilka minut

Abp Andrzej Dzięga /  / fot. East News
Abp Andrzej Dzięga / / fot. East News

Artur Sporniak: Przychodzi do spowiedzi poseł, który głosował za ustawą o in vitro i mówi, że wbrew ocenie Episkopatu w sumieniu nie czuje, żeby zgrzeszył ciężko, gdyż obecnie uważa swoją decyzję za najbardziej uzasadnioną pragmatycznie. Dostałby od Ojca rozgrzeszenie? 

O. Józef Puciłowski OP, spowiednik: Uczuliłbym jego sumienie do ogólnego żalu za grzechy, skoro nie czuje trudnego etycznie problemu. Przecież na początku dyskusji o in vitro pojawił się projekt Gowina, który był lepszą propozycją od uchwalonej ustawy. Dlaczego biskupi go wówczas nie poparli? Jeśli biskupi nie rozeznali pragmatycznie sytuacji, czego mogę wymagać od takiego posła-penitenta? Przyszedł do spowiedzi, to znaczy, że ma wyrzuty sumienia. Zatem dałbym mu rozgrzeszenie. Zapytałbym go na przykład, czy jest za poczętym życiem. Przecież lepsze jest prawo, choćby niedoskonałe, niż zupełne bezprawie.

Poseł może się właśnie tak tłumaczyć, powołując się na Jana Pawła II, który w encyklice „Evangelum vitae” stwierdził, że wierzący posłowie mogą głosować za prawem niedoskonałym, jeśli poprawia sytuację. Kościół rozstrzyga za posłów te pragmatyczno-polityczne dylematy i egzekwuje je groźbą odmowy komunii – to dobry pomysł?  

Nie jesteśmy państwem wyznaniowym. Nasze państwo tworzą ludzie o różnych poglądach – kompromis polityczny w stanowieniu prawa jest koniecznością. Zadaniem Kościoła jest twarde przypominanie zasad. Kompromis jednak wypracowują politycy, nie biskupi. Przypominam, że gdy radykalni obrońcy życia nienarodzonych próbowali poprawiać ustawę antyaborcyjną, która była z trudem osiągniętym kompromisem, ówczesny prymas Polski – kard. Józef Glemp powiedział: nie majstrujcie przy tej ustawie. Doceniał kompromis.

Wciąż problemem jest język Kościoła, który jest językiem zastraszenia i wykluczenia. Dziwimy się, że papież Franciszek jest słuchany, choć mówi o wymagających prawdach chrześcijańskich. Jest słuchany, bo mówi o tych prawdach w taki sposób, że ludzie to przyjmują.

W opublikowanym 3 sierpnia oświadczeniu przewodniczącego Rady Prawnej Konferencji Episkopatu Polski abp. Andrzeja Dzięgi, dotyczącym konsekwencji poparcia ustawy o in vitro, posłom i prezydentowi, który podpisał ustawę, zarzuca się „publiczne wyrażenie poglądów, które stały się źródłem poważnego zgorszenia”. Grzeszny pogląd, czyli herezja?

Herezja jest podważaniem dogmatów. Nauczanie o in vitro nie zostało jeszcze zdogmatyzowane, zatem nie mówiłbym tu o herezji. Jeśli już, to o jakimś błądzeniu, mylnym sumieniu, przede wszystkim niezrozumieniu. Ale żeby ktoś zrozumiał trudną prawdę, nie można na niego wychodzić z kijem. Trzeba z cierpliwością i dobrocią tłumaczyć. Czy Kościół wytłumaczył Polakom w dostatecznym stopniu te prawdy?

W oświadczeniu jest powiedziane, jakie katolik ma mieć poglądy.

Gdyby każdy katolik miał takie poglądy, jakie ma mieć, to po co byłby potrzebny sakrament spowiedzi, po co duszpasterstwo?

W oświadczeniu abp. Dzięgi jest jednak precyzyjnie powiedziane, czego biskupi oczekują od posłów głosujących za ustawą i od prezydenta, który ją podpisał: jeśli chcą przystępować do sakramentów, mają zmienić swoje poglądy w sprawie in vitro i publicznie to ogłosić. Nawet ci, którzy będą się tłumaczyć niewiedzą czy „ograniczoną świadomością”, mają się do tego publicznie przyznać.

Uważam, że tutaj Ksiądz Arcybiskup nie ma racji. Gdy rozdaję komunię, nie znam sytuacji wewnętrznej podchodzących ludzi i to nie jest miejsce do takich rozstrzygnięć: dać czy nie dać.

W tej sytuacji abp Dzięga doradza księżom: „bezpieczniej jest przekazać tę sprawę do oceny ordynariusza”.

Uważam to za niezbyt szczęśliwą interpretację prawa kanonicznego. Mam wrażenie, że w oświadczeniu tym nie tyle chodzi o nauczanie moralne, co o polityczny nacisk w okresie, w którym szykuje się zmiana na szczytach władzy. I to mnie niepokoi.

O. JÓZEF PUCIŁOWSKI – dominikanin, historyk Kościoła, były wikariusz dominikanów na Węgrzech, działacz opozycji w czasach PRL.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Kierownik działu Wiara w „Tygodniku Powszechnym”. Ur. 1966 r., absolwent Wydziału Mechanicznego AGH, studiował filozofię na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie i teologię w Kolegium Filozoficzno-Teologicznym Dominikanów. Opracowanymi razem z… więcej