Dzieci trudnych czasów

To postacie, bez których współczesne dzieje wiary – judaizmu i chrześcijaństwa – byłyby mniej barwne. Nie tylko na Węgrzech.

23.09.2019

Czyta się kilka minut

Abp László Paskai na dziedzińcu pałacu biskupiego w Budapeszcie, lata 80. XX w. / EAST NEWS / EAST NEWS
Abp László Paskai na dziedzińcu pałacu biskupiego w Budapeszcie, lata 80. XX w. / EAST NEWS / EAST NEWS

Czterej węgierscy Żydzi: László ­Paskai, Endre Sík, Sándor Sík, Géza Vermes – stracili rodziców w Holokauście. W Polsce raczej nieznani, poza Vermesem, którego kilka książek o Jezusie ukazało się także u nas. Paskai kojarzony może być w „kręgach kościelnych”. Nazwisko braci Sík pewnie nic nikomu nie mówi, poza nielicznym gronem literaturoznawców – hungarystów, politologów i historyków najnowszych dziejów Węgier.

Zamiłowany kierowca

László Paskai urodził się w Segedynie w roku 1927 z rodziców Żydów-katolików. Ojciec Adám był oficerem żandarmerii. Oboje rodzice przed wywózką do obozu zagłady zapewnili kilkunastoletniemu synowi schronienie u odważnych karmelitów w Keszthely nad Balatonem. László maturę zdał w roku 1949 w gimnazjum pijarów. Ale nie do nich wstąpił, tylko do franciszkanów, gdzie otrzymał imię Pacifik.

Na Węgrzech przed wojną działało około 20 zakonów męskich i około 30 żeńskich z ogromną liczbą klasztorów, często prowadzących szkoły. W okresie stalinowskim ostały się cztery zakony: benedyktynów, franciszkanów, pijarów i sióstr Notre Dame – każdy po dwa domy i oczywiście z ograniczoną liczbą członków. Skazało to zwłaszcza wiele sióstr dosłownie na żebractwo. Kapłanom zakonnym niekiedy udawało się przejść do którejś diecezji, ale często zmuszani byli do pracy fizycznej; wszędzie pracując pod czujnym okiem władz pilnujących, czy aby nie katechizują.

Ojciec Paskai od święceń w 1951 r. pełnił wiele funkcji, m.in. kierował katedrą filozofii w Akademii Teologii. Karierę kościelną rozpoczął w roku 1978 od nominacji na biskupa Veszprém, potem został arcybiskupem-koadiutorem w Kalocsa, następnie arcybiskupem-koadiutorem stolicy prymasowskiej w Ostrzyhomiu, a po połączeniu diecezji z Budapesztem – arcybiskupem obu miast, kardynałem i prymasem Węgier.

Do najbardziej spektakularnych wydarzeń związanych z posługą kard. Paskaia należą sprowadzenie z Austrii do kraju prochów prześladowanego przez komunistów kard. Józsefa Mindszentyego i jego uroczysty pochówek w roku 1991 w prymasowskiej bazylice w Ostrzyhomiu oraz dwukrotne przyjęcie na Węgrzech – w latach 1991 i 1996 – papieża Jana Pawła II.

Na pewno kardynał był „kontaktem osobowym” dla węgierskiej bezpieki, ale nawet najbardziej zażarci tropiciele tych kontaktów nie mogą zarzucić mu niczego, co by szkodziło ludziom czy instytucjom Kościoła. A spotykać się musiał! Bo – i to jest bardzo istotne – warunków życia Kościoła katolickiego i innych Kościołów na Węgrzech w żadnym wypadku nie należy porównywać z sytuacją Kościoła w Polsce.

Właśnie za czasów prymasostwa Paskaia (i jego poprzednika, kardynała László Lékaia) Kościół zaczął – metodą „małych kroków”, jak mawiał Lékai – wstawać z kolan, a wybór Karola Wojtyły na papieża to wstawanie ułatwił.

László Paskai był – warto to zauważyć – znakomitym, wręcz „rajdowym” kierowcą: kochał szybką jazdę. Do Rzymu wolał jechać, sam prowadząc, niż lecieć samolotem. Miał też niewyparzony język; zwłaszcza podczas kazania, gdy zanosił się od kaszlu (nałogowy palacz!), asysta pilnowała mikrofonu, by mocne słowo – Węgrzy z tego słyną – które wyrywało mu się z piersi, nie doszło do pobożnych uszu.

W grudniu 2002 r. przeszedł na emeryturę i zamieszkał w domu księży emerytów w Ostrzyhomiu, gdzie zmarł w 2015 r., przeżywszy 88 lat. Spoczął w grobowcu prymasowskiej bazyliki.

Minister negocjator

Endre Sík. Wprawdzie o nim tu będzie, ale od razu trzeba wymienić jego brata – Sándora; obaj urodzili się w Budapeszcie: Endre w roku 1891, Sándor dwa lata wcześniej. Oboje żydowscy rodzice – Sándor i Flóra z d. Winternitz – jeszcze przed przyjściem na świat synów przyjęli chrzest w Kościele katolickim.

Obaj chłopcy wstąpili do nowicjatu pijarów, z tym że Endre szybko wystąpił, skończył prawo na stołecznym uniwersytecie i związał się z ruchem socjalistycznym, a w czasie I wojny światowej – dostawszy się do niewoli rosyjskiej – w 1920 r. wstąpił do węgierskiej sekcji Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii (bolszewików), skończył w Rosji sowieckiej studia z etnografii Afryki, został członkiem Akademii Nauk ZSRR. W czasie wojny pracował w redakcji radia Kossuth, nadającego z Moskwy.

Po powrocie na Węgry w 1945 r. pełnił wysokie urzędy państwowe, m.in. był ambasadorem Węgierskiej Republiki Ludowej w Waszyngtonie; w latach 1958-61 sprawował funkcję ministra spraw zagranicznych, nie mówiąc oczywiście o członkostwie w KC Węgierskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (której – jak wiadomo – I sekretarzem był umoczony we krwi powstańców 1956 r. János Kádár).

W roku 1970 ogłosił pamiętniki, które – z racji demaskowania zbrodni stalinowskich na ludziach z komunistycznej emigracji węgierskiej w ZSRR – zostały szybko wycofane z księgarń. Powtórnie ukazały się dopiero w 1988 r.

Niewątpliwie Endre Sík nie ma prostej biografii: nowicjusz u pijarów, działacz komunistyczny, polityk, uczony, krytyk stalinizmu (a przecież wiele lat mieszkał w Rosji sowieckiej; synowi dał na imię Igor). Zmarł w Budapeszcie w roku 1978, w wieku 87 lat.

Wiele razy, mieszkając i pracując w stolicy, będąc prominentnym funkcjonariuszem partyjno-państwowym, odwiedzał brata, prowincjała pijarów – Sándora Síka. Należał do czterech najważniejszych negocjatorów rozmów węgiersko-watykańskich, które skończyły się nawiązaniem stosunków dyplomatycznych w 1963 r.

Prowincjał poeta

Starszy z braci, Sándor Sík, został kapłanem – pijarem, jednym z najbardziej do dziś cenionych poetów węgierskich XX w., profesorem uniwersyteckim, członkiem korespondentem (do czasu!) Węgierskiej Akademii Nauk, prowincjałem swego zakonu. Ale przede wszystkim – w trudnych czasach komunizmu – pozostał oddany ludziom, wrażliwy na ich potrzeby. Usunięty z WAN, nie poszedł na żadne ustępstwa wobec reżimu (w którego ramach rodzony brat odgrywał wszak wielką rolę!).

Był świadkiem uszczuplenia stanu osobowego i materialnego swego zakonu: pijarzy podzielili los innych zgromadzeń. Sándor Sík nigdy nie związał się, mimo nacisków, z organizacją Opus Pacis (węgierskich „księży patriotów”). Nie był naiwny; w utworze „Cicha msza” (1947) pisał: „Jak wyspa na oceanie / samotny w bezlitosnych czasach / stoi kielich na ołtarzu / Jestem samotny. Ale niczym pochodnia / rozpala się we mnie płomień słowa”. To poezja. A prozą – w roku 1949 – pisał do ministra oświaty: „Nie mogę utożsamiać się jako człowiek wierzący i kapłan katolicki z programem (...), gdy szerokie warstwy społeczne wydane są na takie wpływy polityczne, by rosły bez znajomości Boga”.

Napisał wiele i o nim wiele napisano – ponad dziesięć sążnistych pozycji naukowych. On sam, nie licząc dzieł z dziedziny krytyki literackiej, pozostawił po sobie piętnaście tomów poezji.

Tropiciel Jezusa

Géza Vermes jest postacią niezwykle złożoną. Urodził się w roku 1924 w Makó na południu Węgier w rodzinie żydowskiej. Oboje rodzice byli dziennikarzami. Na początku lat 30. Vermesowie – a więc i młody Géza – przyjęli chrzest w Kościele katolickim. Rodzice zostali w czasie wojny wywiezieni do obozu zagłady; zginęli w komorze gazowej. Kilkunasto­letniego chłopca uratował proboszcz ks. Vilmos Apor (arystokrata – nosił tytuł barona; od roku 1941 biskup ordynariusz Györ, zmarł w 1945 r. postrzelony przez sowieckiego żołnierza, beatyfikowany w 1997 r.).

Géza Vermes po wojnie przyjął święcenia kapłańskie na Węgrzech, po których wyjechał na studia do Belgii i Anglii. Niedługo po obronie doktoratu (1953 r.) w Leuven – praca dotyczyła zwojów znad Morza Martwego (których stał się wnet najlepszym znawcą) – odszedł od Kościoła, ożenił się. I – co istotne – zdeklarował się jako ortodoksyjny żyd.

Vermes jest autorem wielu wybitnych prac naukowych, które ukazały się głównie w Wielkiej Brytanii i USA, a potem – niektóre – także na Węgrzech. Odkrył m.in. „Jezusa historycznego”, czyli zapoczątkował badania nad żydowskim kontekstem życia Rabina z Nazaretu. Zmarł w 2013 r. w Oksfordzie (gdzie był profesorem od 1965 r.) w wieku 88 lat. Wiele uczelni na świecie przyznało mu doktorat honoris causa, posiadał też liczne odznaczenia za zasługi dla nauki.

Czterech węgierskich Żydów, którzy wzbogacili świat wiary, nauki i kultury, a przede wszystkim dowiedli, że nawet w najtrudniejszych czasach można być przyzwoitym człowiekiem, bo się spotkało przyzwoitych ludzi. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 39/2019