Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Za złamanie przepisów grożą wysokie grzywny. I tak, opublikowanie na profilu w mediach społecznościowych treści uznanych za obrażające godność prezydenta, rządu, parlamentu lub sądów w nieprzyzwoitej formie może zostać uznane za chuligaństwo i ukarane grzywną 30-100 tys. rubli, przy ponownym wykroczeniu 100-200 tys. rubli, a przy wielokrotnym 200-300 tys. lub 15 dni aresztu. Ma to być bat na wolnomyślicielstwo w nietradycyjnych mediach. Notowania władzy, nawet teflonowego dotąd prezydenta, ostatnio spadają. Czy zmuszanie do szacunku przywróci szacunek społeczny? Można mieć wątpliwości.
Wysokie kary grożą też za złamanie przepisów ustawy o fake newsach. Narzuca ona redakcjom obowiązek usuwania informacji uznanych za nierzetelne, które mogą zagrozić porządkowi publicznemu. Ustawa będzie narzędziem nacisku na media. Rozmyte kryteria oceny tego, co groźne dla społeczeństwa i co stanowi kamień obrazy dla władz, umożliwią prokuraturze (bo to ona, a nie sądy, będzie decydować o stosowaniu przepisów) usuwanie z przestrzeni publicznej niepożądanych informacji. Czy nowe przepisy będą skuteczne z punktu widzenia władzy? Też można mieć wątpliwości.
Równolegle trwają wysiłki na rzecz stworzenia technicznej możliwości autonomicznej pracy rosyjskiego segmentu internetu (to tzw. Runet). W lutym Duma przyjęła w pierwszym czytaniu ustawę o bezpieczeństwie cyfrowym. Autorzy projektu (m.in. Andriej Ługowoj, podejrzewany o otrucie Aleksandra Litwinienki izotopem polonu) uzasadniają celowość odłączenia Runetu od światowej sieci tym, że rosyjskie serwery za pośrednictwem internetu mogą stać się obiektem cyberataków. Czy ustawa zostanie uchwalona? Zobaczymy wkrótce. Na razie w minioną niedzielę w Moskwie odbyła się wielotysięczna demonstracja w obronie wolnego (dostępu do) internetu. ©℗