Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Okazji, by dokuczyć Polsce, nie zaprzepaszcza też prezydent Władimir Putin. Dwa tygodnie temu nie zaprosił na obchody 750-lecia Kaliningradu (gdzie omawiano m.in. projekt budowy gazociągu z Rosji do Niemiec, omijającego Polskę i kraje bałtyckie) najbliższych sąsiadów - prezydentów Polski i Litwy. Pokazał, że Rosja sama wybiera sobie przyjaciół. Podpowiadać Rosji, z kim mogłaby się zaprzyjaźnić w ten sposób nie potrafi Unia Europejska, bo wciąż utrzymuje się podział na starą - sprzed rozszerzenia o Polskę i kraje bałtyckie - i nową Unię. Putin zaprosił zaufanych partnerów ze “starej Europy": kanclerza Niemiec i prezydenta Francji. Nic w tym dziwnego: obaj deklarują, że Rosji nie należy drażnić. Tymczasem Polska wciąż drażni Rosję. Całej Unii brak więc wspólnej polityki wschodniej.
Brak jednej polityki UE i lekceważenie przez “starą Unię" interesów nowych członków stawia pod znakiem zapytania nie tylko dialog Estonii i Łotwy z Moskwą o granice, intencje budowy gazociągu z Rosji do Niemiec, ale także los narodów z byłych republik radzieckich. Prezydent Putin wie, że ma wolne ręce. Do grona przyjaciół zaliczył prezydenta Uzbekistanu, goszcząc go w Moskwie w kilka tygodni po tym, jak krwawo rozprawił się on z opozycją w swoim kraju.