Romans z Rosją

Autorzy trafili do Leningradu w1949 roku. Przyjechali tam niewiele wiedząc onaturze komunizmu. Lata spędzone wRosji pozwoliły im uodpornić się na uroki komunistycznej utopii. W ich wspomnieniach pojawiają się łajdacy ikarierowicze, częściej jednak poznajemy ludzi stęsknionych wolności.

11.03.2009

Czyta się kilka minut

Trudno o lepsze motto do tej książki niż słowa Ryszarda Kapuścińskiego: "Rosja była, jest i będzie. Była, jest i będzie w i e l k a - w dobrym i złym". Mówić tak mają prawo ci, którzy Rosję znają i kochają, i choć jej nie rozgrzeszają za liczne winy, wolni są od pogardy i nienawiści. Wiktoria i René Śliwowscy na to prawo sobie zasłużyli. Ich autobiografię warto polecić tym, którzy w Rosji spędzili wiele lat, napisali o niej dziesiątki artykułów, ale Rosji wielkiej w dobrym nie zobaczyli. Także tym, którzy w Rosji nigdy nie byli, ale chcieliby posiedzieć w moskiewskiej kuchni w towarzystwie przyjaciół-Moskali, wybrać się na koncert młodego Okudżawy czy poznać spowitą w różowości wdowę po Michaile Zoszczence.

Jak wielu miłośników rosyjskiej literatury średniego pokolenia, nazwisko Śliwowskiego znam od zawsze. Pamiętam jego biografię Czechowa, nie zapomnę też dnia, kiedy kupiłem w antykwariacie wydane w 1965 r. "Utwory wybrane" Andrieja Płatonowa, i wstrząsu, jakiego doznałem, czytając opowiadanie "Ojczyzna światła". Odtąd Śliwowski kojarzy mi się z tym być może najwybitniejszym prozaikiem rosyjskim minionego stulecia. Szkic biografii Płatonowa, który otwiera "Utwory wybrane", mimo upływu czterdziestu lat wciąż zasługuje na lekturę.

René i Wiktoria Śliwowscy opublikowali też książkę poświęconą życiu Płatonowa, a przekłady Śliwowskiego utorowały drogę młodszym "płatonowiedom": Andrzejowi Drawiczowi i Henrykowi Chłystowskiemu. Poznaliśmy Płatonowa wcześniej niż niejeden Rosjanin, nie zaskoczył nas zatem Josif Brodski, który w jednym z esejów z lat 90. określił autora "Ojczyzny światła" mianem geniusza.

Podziwiałem bogaty dorobek Śliwowskiego - oprócz Płatonowa przyswoił nam dzieła innych pisarzy rosyjskich XX wieku - a przy tym intrygowało mnie zawsze jego francuskie imię. Wiedziałem, że jest profesorem rusycystyki na UW, a jego żona pracuje w Instytucie Historii PAN i może się poszczycić zarówno monografią Hercena, jak i tym, że przez wiele lat w zespole kierowanym przez Stefana Kieniewicza pracowała nad monumentalnym wydaniem polskich i rosyjskich materiałów źródłowych do dziejów powstania styczniowego, ostatnio zaś badała losy zesłańców polskich na Sybirze. Wiedziałem więc o Śliwowskich mało. Ucieszyłem się, mogąc przeczytać ich ponad pięćsetstronicową autobiografię, pięknie wydaną, choć oszpeconą fatalną korektą, która dopuściła błędy w nazwiskach Apollinaire’a, Hitchcocka i Wata, i pozwoliła, by Irena Szymańska występowała pod imieniem Zofia!

René Śliwowski urodził się we Francji, w rodzinie, która w latach międzywojennych emigrowała tam za chlebem. Z nostalgią i wzruszeniem wspomina "słodką Francję", kreśląc ciekawy portret polskich robotników nad Loarą. W tej "autobiografii na cztery ręce" czytelnik znajdzie również wspomnienia Wiktorii Śliwowskiej, która cudem przeżyła getto i powstanie warszawskie, oraz pełną czułości opowieść o jej rodzicach: zamordowanej w getcie matce i ojcu, Wacławie Zawadzkim - "Puchatku", przedwojennym socjaliście i w 1976 r. jednym z założycieli Komitetu Obrony Robotników (wcześniej poświęciła mu książkę "Pan Puchatek").

Trzon książki tworzą barwne wspomnienia z lat studiów w leningradzkim Instytucie Pedagogicznym im. Hercena. Wiktoria i René trafili do Leningradu w 1949 roku, w chwili gdy Stalin rozpętał kampanię antysemicką, zaś kult jego osoby przybrał monstrualną postać. Przyjechali do Rosji jako ludzie młodzi i ciekawi świata, niewiele wiedząc o naturze komunizmu i nie spodziewając się, że ich studia polegać będą na wkuwaniu na pamięć "Krótkiej historii WKP(b)" oraz uczestnictwie w zebraniach, podczas których zmuszeni będą bronić się przed oskarżeniami o kosmopolityzm i tłumaczyć z niewinnych żarcików. Nie stroją się jednak w piórka męczenników i nie wstydzą się, że studiowali w stalinowskiej Rosji. Lata spędzone w Leningradzie pozwoliły im uodpornić się na uroki komunistycznej utopii, dostrzec wszechobecny strach przed donosem i łagrem, poznać tyranię partii i bezduszność czerwonej biurokracji.

W ich wspomnieniach pojawiają się łajdacy i karierowicze - nie tylko narodowości rosyjskiej, także polskiej - oraz fanatycy kwestionujący zbrodniczą naturę komunizmu, choć sami byli jego ofiarami. Częściej jednak poznajemy ludzi stęsknionych wolności. Śliwowskim obce jest poczucie wyższości wobec Rosjan, nawet jeśli przyznają, że w Leningradzie przeżyli szok kulturowy i cywilizacyjny. Ich książka cechuje się swobodnym, nieco gawędziarskim tonem, ale znakomicie oddaje atmosferę kraju, gdzie tak swobodno dyszit cziełowiek, dostarczając sporo obrazków komunistycznych rytuałów: zebrań, manifestacji, scen z kolejek, szpitali, teatrów, restauracji i urzędów. Jest co czytać!

Równie ciekawe są wspomnienia o ludziach, z którymi spotykali się po powrocie do Polski, przede wszystkim o współpracownikach Wiktorii Śliwowskiej z Instytutu Historii PAN i kręgu naukowców pracujących z René Śliwowskim w Katedrze Literatury Rosyjskiej na UW. Autorzy kreślą więc szkice do portretów swoich mistrzów: Stefana Kieniewicza, Tadeusza Manteuffla, Janusza Tazbira, a także Jerzego Jedlickiego i wielu innych historyków czy rusycystów, na przykład Samuela Fiszmana. Opowiadają również o wydarzeniach Marca ?68, o upokorzeniach, jakich doznali wówczas ich przyjaciele i mistrzowie, spośród których wielu zmuszono do emigracji. Opowiadają też, jakim echem rok 1968 odbił się w Moskwie, gdzie wielu Rosjan z bólem i solidarnością przyglądało się dramatom przyjaciół znad Wisły.

Od początku lat 60. - odkąd prof. Kieniewicz i Wiktoria Śliwowska dzięki pomocy historyków z Moskwy zaczęli badać niedostępne wcześniej archiwa rosyjskie, zaś René Śliwowski czytał w Moskwie dzieła pisarzy wyklętych i wchodził w krąg pokolenia szestidiesiatnikow - do grona ich przyjaciół należeli najświatlejsi pisarze, krytycy i historycy rosyjscy, tacy jak Natan Ejdelman, Julian Oksman, Stasik Rassadin, Jurij Łotman, Korniej Czukowski i Wiktor Szkłowski. Śliwowscy zaprzyjaźnili się z wdową po Płatonowie i różową panią Zoszczenko. W Paryżu zaś poznali wielu fascynujących emigrantów rosyjskich, choćby aktorkę Lili Kiedrową, którą pamiętamy jako prostytutkę w "Greku Zorbie". W "Rozdartej kurtynie" Hitchcocka zagrała też polską hrabinę u boku Paula Newmana i Julie Christie, a u Polańskiego - demoniczną właścicielkę kamienicy w "Lokatorze"...

Przyjaciele Śliwowskich należeli do elity intelektualnej. Interesowali się polską historią i literaturą, niektórzy znali prawdę o zbrodni katyńskiej, wielu z nadzieją witało narodziny Solidarności, ostatnio zaś wsłuchują się w dobiegające z Polski wieści o aferach z ubeckimi teczkami. Im właśnie poświęcona jest "Rosja, nasza miłość". Śliwowscy wspominają ich "drogę przez mękę", lata, kiedy umierali z głodu i ze strachu przed aresztowaniem palili bezcenne rękopisy. Wielu z nich przeżyło piekło Kołymy, ale wyszli stamtąd niezłamani duchowo i do końca swoich dni walczyli heroicznie o godność i wolność. Autorzy mają więc prawo twierdzić, że "Rosjanie nie są - jak to się u nas często głosi, by sobie dodać animuszu niezasłużonym poczuciem wyższości - narodem niewolników i gnębicieli zarazem, posłusznych swojemu imperium za każdą cenę".

Wierzę, że wspomnienia Śliwowskich przeczyta wielu polonofilów z Moskwy, Petersburga czy nawet z dalekiej Jakucji. Chciałbym wierzyć, że znajdą one uważnych czytelników również w Polsce.

Wiktoria i René Śliwowscy, Rosja, nasza miłość Warszawa 2008, Wydawnictwo Iskry.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 11/2009

Artykuł pochodzi z dodatku „Książki w Tygodniku (11/2009)