Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Rodzina Beksińskich, jak chyba żadna inna w polskiej kulturze, doczekała się ogromnej ilości opowieści na swój temat. Zaczęło się od książki Magdaleny Grzebałkowskiej, potem pojawiły się filmy, między innymi krótkometrażowy obraz fabularny Katarzyny Łęckiej i dokument Marcina Borchardta. Wszyscy trzej twórcy byli gośćmi spotkania, które zwieńczyło pierwszy dzień Festiwalu Conrada.
Uwaga
W aplikacji Tygodnik Powszechny (na telefony Apple iPhone i z systemem Android) codziennie pojawią się nowe relacje z Festiwalu Conrada, w każdej relacji znajdą Państwo kod rabatowy dający 50% zniżki na prenumeratę "Tygodnika Powszechnego".
Wystarczy wejść na stronę e.tygodnikpowszechny.pl, wybrać prenumeratę miesięczną i wpisać kod Conrad2017.
Gdy pojawia się temat Beksińskich, nie sposób uniknąć dyskusji o granicy tego, co prywatne i publiczne. Zdzisław pozostawił po sobie tysiące stron dzienników i notatek, jak również setki godzin nagrań filmowych. „Po raz pierwszy w karierze miałam problem z nadmiarem materiału”, przyznała autorka książki pt. „Beksińscy. Portret podwójny”. Z kolei Borchardt podkreślił, że przy budowaniu obrazu filmowego wyłącznie z materiałów archiwalnych, łatwo wpaść w pułapkę jednoznaczności przekazu. „Obraz szczególnie mocno formatuje nasz odbiór. Chciałem postawić wiele pytań na temat tej rodziny, ale zależało mi, żeby widz odpowiedział na nie sam” – dodał.
Skąd fenomen Beksińskich? Dlaczego Polacy pokochali ich tak bardzo, że wciąż są nienasyceni opowieści o tej nietypowej rodzinie? Wokół Beksińskich narosło wiele mitów (sami się zresztą do tego przyczynili), prawda jest jednak taka, że pomimo intensywnego życia artystycznego, byli oni bardzo zwyczajni, wręcz banalni. Dzięki temu każdy może odnaleźć w ich biografii coś znajomego i swojskiego, ale jednocześnie odległego i fascynującego. „Oni byli celebrytami czasów przedcelebryckich” – podsumowała Grzebałkowska. Innymi słowy – to rodzina, w której wszyscy możemy się przejrzeć niczym w krzywym zwierciadle.