Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jak reagować na słynną już wypowiedź ojca Rydzyka z 29. urodzin Radia Maryja w miniony weekend (w tym na ogłoszenie przez niego nowego męczennika – bp. Edwarda Janiaka, m.in. w filmie braci Sekielskich „Zabawa w chowanego” oskarżonego o tuszowanie przestępstw seksualnych podległych mu księży)? Okrzyki oburzenia czy odcinanie się od poglądów ojca dyrektora, nawet jeśli zrozumiałe – a nawet konieczne w przypadku znaczących przedstawicieli polskiego Episkopatu (ks. prymas Wojciech Polak zażądał od prowincjała redemptorystów wyjaśnień, abp Grzegorz Ryś przeprosił wszystkich dotkniętych słowami o. Rydzyka) nie są reakcją adekwatną.
Ojciec Rydzyk komentujący pedofilię w Kościele słowami: „To, że ksiądz zgrzeszył... no zgrzeszył. A kto nie ma pokus?” i czyniący to na tle uczestniczących w toruńskich urodzinach biskupów i pisowskich elit – nie był chyba dla nikogo zaskoczeniem. Przecież od zawsze taka była i jest jego – i jego mediów – wizja świata, państwa i Kościoła. Może nawet należy się cieszyć, że nareszcie wszyscy mogli się przekonać, co za człowiek reprezentuje – w oczach wielu ludzi – Kościół katolicki w Polsce.
O. Ludwik Wiśniewski: W Polsce umiera chrześcijaństwo. Wykorzeniają je gorliwi członkowie Kościoła.
Napisałem „reprezentuje”, bo czy nie takie wrażenie sprawiał obraz autorytatywnie przemawiającego zakonnika i przybranych w urzędowe szaty oraz zasłuchanych w jego słowa przedstawicieli polskiego Episkopatu? Na określenie tego, co się stało, jest jedno słowo: zgorszenie. W jego wszystkich słownikowych znaczeniach: demoralizacja, zepsucie, oburzenie, zgroza.
Nie wyobrażam sobie, żeby zakon redemptorystów, Episkopat oraz odpowiedzialne dykasterie Watykanu mogły dalej udawać, że nic się nie stało. Chyba że ojciec Tadeusz Rydzyk rzeczywiście reprezentuje Kościół katolicki w Polsce.