Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Dzięki tej okrągłej rocznicy urodzin można, bez narażania się na podejrzenie o pochlebstwo, przypomnieć, że ksiądz Michał jest w jednej osobie wybitnym uczonym, kosmologiem, astronomem, filozofem, teologiem, matematykiem, wspaniałym księdzem, duszpasterzem i rekolekcjonistą, znakomitym pisarzem, a do tego jeszcze cudownym, dobrym człowiekiem z poczuciem humoru.
Jest wiele tytułów do wyrażenia w tym dniu wdzięczności. "Tygodnik Powszechny" jest przez Niego uprzywilejowany wierną, długoletnią przyjaźnią i latami stałej współpracy. Najważniejsze jest jednak to, co pisze. Bo tym swoim pisaniem wciąż na nowo budzi w nas "niepokój istnienia", przypomina "odwieczne dlaczego" - jednym słowem dotyka tego, co jest istotną treścią "ludzkiej przygody". Jego książki to - jak kiedyś sam je określił - "reportaż z jego własnej przygody" i przygody całej ludzkości, przygody, której na imię nauka.
Jedną z najistotniejszych cech nauki jest jej niestateczność, ciągły rozwój. Ks. Michał wyznał kiedyś, że dla przypomnienia sobie tej prawdy lubi sięgać do trącących myszką podręczników i opracowań. Powiada, że warto to czynić, by uświadomić sobie, że i nasze poglądy kiedyś się staną staromodne. Swoją drogą nie sądzę, aby mogło się to odnosić do książek, które publikował w Znaku w połowie lat 70. zeszłego stulecia...
Ks. Michał Heller kiedyś określił swoje poglądy jako kreacjonistyczne, nienegujące wszak naukowej teorii ewolucji. Nie sądzi, by to, co mówi o kreacjonizmie, stanowiło nowe filozoficzne rozwiązanie tego zagadnienia. Wie także, że filozofia zawsze, "nawet jeśli coś stwierdza, w gruncie rzeczy stawia pytania". Przed ponad czterdziestu laty o swoich pytaniach skromnie pisał: "jeżeli te pytania zostały postawione poprawniej (lub głębiej) niż dotychczas, to postęp został osiągnięty".
Dziś ks. Michal Heller już tak nie pisze o sobie, bo o jego wkładzie w postęp nauki piszą inni. 75 lat to jak widzialne przesunięcie się wskazówek na tarczy zegara, jak podmuch tajemnicy przemijania... Może dlatego ostatnio wznowił i poprawił dawno wyczerpaną na rynku książkę zatytułowaną właśnie "Uchwycić przemijanie".
Przy diamentowych urodzinach wiele dobrych życzeń ciśnie się do głowy. Tu chcę się ograniczyć do jednego: żebyś dożył, drogi Michale, zwołania Soboru Powszechnego poświęconego relacjom nauki i wiary. Żebyś do ojców tego soboru wygłosił magistralny wykład, który stałby się podstawą prac tego soboru, bo któż lepiej niż Ty może im wyjaśnić, o co w tej materii chodzi.
Mam nadzieję, że będzie to możliwe, chociaż nie jesteś biskupem. To zresztą nawet lepiej, że nie jesteś, bo gdybyś nim był, musiałbyś teraz odejść na emeryturę. A tak - możesz nigdzie nie odchodzić. Więc do zobaczenia (Ciebie) na Soborze!