Raport z oblężonej galerii

Ta wystawa przełamuje pakt milczenia. Przypomina burzliwe wydarzenia w sztuce polskiej ostatnich dwóch dekad. Ataki na artystów i galerie, próby wprowadzania cenzury.

27.12.2011

Czyta się kilka minut

Wernisaż wystawy Goshki Macugi w Zachęcie. Warszawa, 2 grudnia 2011 r. / fot. Zachęta Narodowa Galeria Sztuki /
Wernisaż wystawy Goshki Macugi w Zachęcie. Warszawa, 2 grudnia 2011 r. / fot. Zachęta Narodowa Galeria Sztuki /

Goshka Macuga, urodzona w 1967 r. w Warszawie, od lat przebywa w Londynie. Dobrze wrosła w zachodni świat sztuki: w 1998 r. - jako pierwsza Polka i jedna z nielicznych osób spoza Wielkiej Brytanii - została nominowana do Nagrody Turnera, co stało się dla niej przepustką do wielkiego świata sztuki. Jej prace znalazły się m.in. na Biennale Weneckim w 2009 r., artystka weźmie także udział w najnowszych Documenta w Kassel. W kraju natomiast była słabo obecna, "Bez tytułu" zaś to pierwsza jej indywidualna prezentacja w polskiej galerii publicznej.

Szukanie w przeszłości

Bywa określana mianem "kulturowej archeolożki". Nieprzypadkowo. Chętnie wykorzystuje gotowe już przedmioty, a nawet dzieła innych artystów, często nadając im inne znaczenia. Wraca do przeszłości i do wyobrażenia o niej. Podobnie jest w przypadku wystawy w Zachęcie, gdzie sięgnęła do historii tej instytucji i umieściła ją w centrum wystawy. Przejrzała archiwa galerii, dokumentację wystaw, zbiory wycinków prasowych, zdjęcia, księgi wpisów, a nawet e-maile i listy. Wybrała trzy głośne wydarzenia sprzed dekady: ataki na twórczość Katarzyny Kozyry, awanturę o "Nazistów" Piotra Uklańskiego oraz wystawę jubileuszową przygotowaną przez znanego szwajcarskiego kuratora Haralda Szeemanna, z pracą Maurizio Cattelana "La nona ora" - przedstawieniem Jana Pawła II przygniecionego meteorem. Przypomina także o innych sporach mających miejsce w tym czasie, choćby wokół Doroty Nieznalskiej. Artystka zamierzała zresztą sięgnąć głębiej w przeszłość i przypomnieć zabójstwo prezydenta Narutowicza - strzały padły przecież w gmachu Zachęty. Niestety obrazu "Chrystus" Eligiusza Niewiadomskiego, zabójcy i malarza opętanego nacjonalistyczną myślą, nie udało się wypożyczyć.

Przygotowując wystawę w Zachęcie, Macuga sięgnęła także do twórczości artystów z ostatniego półwiecza: prac Oscara Bony’ego, Richarda Hamiltona i Tadeusza Kantora. Jednak nie chodziło jej o historyczne remanenty. Przeszłość dla Macugi jest pretekstem do pytań o współczesność. Wcześniej dopytywała o aktualność dawnej sztuki, miejsce zepchniętych na margines nurtów, postaw czy twórców. W ostatnich latach coraz częściej zwraca uwagę na politykę. Na wystawie "The Nature of the Beast" w prestiżowej londyńskiej Whitechapel Gallery przypomniała pokaz "Guerniki" Picassa nad Tamizą w 1939 r., zorganizowany właśnie w tej galerii, i spory, jakie długo wywoływało to dzieło. Podobny zamiar stał za wystawą w Zachęcie.

Wojna sztuki ze społeczeństwem

W jednej z sal Macuga zamieściła ogromny fotogobelin, przedstawiający listonoszy, którzy niosą gigantyczny list. Artystka powtórzyła słynny happening Tadeusza Kantora z 1967 r.: wówczas 14-metrowy list zaadresowany do Galerii Foksal został przeniesiony z budynku poczty do siedziby galerii. Tym razem list został wysłany do Zachęty, na znaczkach zaś widać twarz Lecha Wałęsy: nie ma wątpliwości, że jesteśmy w III RP. Po drugiej stronie sali znalazły się prawdziwe listy, tym razem adresowane do Andy Rottenberg, ówczesnej dyrektorki galerii. Anonimowe, pełne wyzwisk i obelg, antysemickich ataków. Te listy wiele mówią o atmosferze wokół sztuki współczesnej, ale mogą też posłużyć za komentarz do słów tych, którzy przekonują, że antysemityzm w Polsce to odległa przeszłość.

O charakterze prowadzonej w tym czasie dyskusji przypomina 14-metrowy kolaż-tablica z masą wycinków prasowych, listów i wydruków e-maili. Dominują teksty negatywne, ataki na artystów i wystawiające ich galerie. Są teksty opublikowane w ważnych gazetach i w marginalnych pisemkach, pisma polityków i anonimowe donosy. Lektura wielu z nich nadal zdumiewa. W listach wprost żąda się cenzury, usuwania z zajmowanych funkcji. Nie brakuje gróźb. Artykuły wiele mówią o stanie naszego dziennikarstwa, niestroniącego od knajackiego języka, z wulgaryzmami, niecofającego się przed szkalowaniem i wręcz chlubiącego się nieuctwem. Problematyczne są nie tylko rozmaite kurioza (jedna z gazet zatytułowała tekst "Chujart"!), ale wywody autorów noszących nawet tytuły profesorskie, którzy uznawali, że akurat o sztuce mogą pisywać absolutne niedorzeczności. Obok tego wszystkiego znalazła się wysoka na 10 metrów rzeźba przedstawiająca rodzinę, inspirowana akcją Argentyńczyka Oscara Bony’ego z 1968 r. Wygląda ona niczym pomnik wzniesiony na cześć wartości rodzinnych, tak często wysławianych przez polskich polityków i media.

Zamieceni pod dywan

Zbyt łatwe byłoby ograniczenie się do gestu oburzenia tym, co jeszcze nie tak dawno było wszechobecne w polskiej debacie o sztuce. Wystawa Macugi prowokuje do postawienia ważniejszych pytań, jak to, dlaczego sztuka właśnie budziła tak ostre emocje. Dlaczego to wokół niej - poczynając od "Piramidy zwierząt" Kozyry, a kończąc na "Pasji" Nieznalskiej - toczyły się tak ostre dyskusje? Dlaczego tak łatwo była potępiana, zarówno przez media liberalne, jak konserwatywne i prawicowe? W przypadku tych pierwszych widoczne było przede wszystkim lekceważenie, połączone czasami z trudno ukrywanym obrzydzeniem. Prawicowi konserwatyści - podzielając zapewne także te odczucia - dostrzegali w sztuce niebezpieczeństwo, zagrożenie, ale też siłę. Cezary Michalski po latach, w głośnej rozmowie ze Sławomirem Sierakowskim opublikowanej w "Krytyce Politycznej", mówił: "sądziłem (...) że to oni mają władzę, i że im należy się przeciwstawiać". Może to właśnie sztuka podejmowała tematy gdzie indziej słabo obecne lub przemilczane, wprowadziła je do debaty publicznej. Dzisiaj o takich sprawach mówi się w innych miejscach, już w otwarty sposób.

Czy warto wracać - przywołując znane określenie Zbigniewa Libery - do czasu zimnej wojny sztuki ze społeczeństwem? Hanna Nowina-Konopczyna i Witold Tomczak, dzielnie broniący Jana Pawła II przed Andą Rottenberg i Cattalanem, dawno zniknęli ze sceny politycznej. Kto dziś ich pamięta? Budujemy muzea sztuki nowoczesnej, fetujemy sukcesy młodych artystów, których media traktują jak celebrytów. Jednak ciągle ważne jest przyglądanie się uruchomionym wówczas mechanizmom, temu, jak łatwo było budować atmosferę potępienia, wykluczenia, rzucania najcięższych oskarżeń. Macuga przełamuje swoisty pakt milczenia. Przypomina o wydarzeniach, które uprzątnięto pod dywan. W końcu po niezwykłej wystawie Haralda Szeemanna, po której Anda Rottenberg była zmuszona odejść z Zachęty, nie pozostał żaden ślad.

Macuga zwraca uwagę także na inny problem: niełatwych relacji między artystą a widzem. W jakim stopniu na ówczesny stan dyskusji wpłynął brak języka mówienia o współczesnej sztuce, nieumiejętności wytłumaczenia racji artystów? Oczywiście, za wieloma atakami stały ideologiczne uprzedzenia, a nawet czysto polityczna kalkulacja, ale to nie może być jedynym wytłumaczeniem intensywności i gwałtowności sporu.

***

W opublikowanej przez "Gazetę Wyborczą" rozmowie Doroty Jareckiej z Goshką Macugą padło znamienne wyznanie: "Byłam dość zadowolona z tego, że początki mojej twórczości nie odbyły się tutaj". Paradoksalnie, był to też świetny czas dla polskiej sztuki. Chyba nigdy wcześniej artyści nie odnieśli tak licznych sukcesów poza krajem, zdobywali też coraz większe uznanie w Polsce. Tylko że za to wszystko zapłacono cenę. Minione dwie dekady były lekcją dla wszystkich: widzów, artystów, instytucji, mediów.

Goshka Macuga, "Bez tytułu", kurator: Maria Brewińska, Narodowa Galeria Sztuki Zachęta, Warszawa, wystawa czynna do 19 lutego 2012 r.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk sztuki, dziennikarz, redaktor, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Laureat Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy za 2013 rok.

Artykuł pochodzi z numeru TP 01/2012