Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Bezpośrednią przyczyną złych emocji stała się decyzja Donalda Tuska o przeniesieniu części politycznej obchodów z Gdańska do Krakowa, a to dlatego że pan premier nie jest w stanie w Gdańsku zapewnić bezpieczeństwa zaproszonym gościom w związku z zapowiedzianymi manifestacjami gdańskich stoczniowców, zamierzających protestować przeciw unijnym decyzjom o zamknięciu stoczni (cóż z tego, że związkowcy potem zapewnili, iż ani palenia opon, ani rzucania petard nie będzie - taka motywacja zmiany programu poszła w świat). Tak więc premier będzie i na Wawelu, i (później) w Gdańsku. Prezydent będzie w Gdańsku. Zaproszeni na obchody prezydenci państw Grupy Wyszehradzkiej, osobistości UE itp. będą w wawelskim grodzisku.
Jak na pokazanie światu Polski wolnej, solidarnej i radosnej - kiepsko to wygląda. Szef rządu, który w obawie przed manifestacjami ucieka na drugi koniec kraju, prezydent plasujący się w pobliżu potencjalnych podpalaczy opon, a w tle narodowy monument, czyli gdańska stocznia, której rentowności przez dwadzieścia lat nie udało się ani państwu, ani ks. Rydzykowi, ani pani Piaseckiej-Johnson przywrócić, a którą w imię imponderabiliów naród chce (?) nie tylko ratować, ale utrzymywać przy życiu na swój koszt, skoro zysków nie przynosi. Tak więc z okazji dwudziestolecia upadku komunizmu Gdańsk, który przed dwudziestu laty był czytelnym dla całego świata symbolem, jawi się jako miasto terrorystów, Solidarność - znów znany na całym świecie symbol - jako świadek oskarżenia, że nic z tamtych, przed dwudziestu laty głoszonych ideałów, nie wyszło.
4 czerwca to znakomita okazja przypomnienia sobie i innym przełomu, który nastąpił dwadzieścia lat temu. Powrotu do korzeni, kojarzonych wtedy właśnie z Gdańskiem i Polską wartości zawartych w idei solidarności. Mamy talent do marnowania okazji. Po włosku to się nazywa guastafesta (guastare - psuć, niszczyć, la festa - święto).
O sprawie piszą także nasi felietoniści:
Józefa Hennelowa, Jan Klata i Marian Stala.