Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Tak, wdzięczność, gdyż godząc się na wejście do rady nadzorczej rosyjskiego koncernu Rosneft, ekskanclerz Niemiec wyświadczył w gruncie rzeczy przysługę Polakom, Litwinom, Rumunom czy Ukraińcom. Gdy bowiem w połowie sierpnia media podały, że Schröder zgodził się kandydować w wyborach do władz tej naftowej spółki, będącej narzędziem polityki Putina (przy czym pojęcie „kandydować” jest eufemizmem: to Kreml określa, kto jest kim w Rosnefcie) – wywołało to w Niemczech precedensową dyskusję, która trwa już kolejny tydzień i nabiera nowych politycznych wymiarów. Także w kontekście wyborów, które już za niecały miesiąc.
Precedensową, bo choć prorosyjskie zaangażowanie Schrödera nie jest czymś nowym – od lat nie tylko pełni kierowniczą i dobrze płatną funkcję w konsorcjum Nord Stream (gazociąg ten ma de facto poparcie rządu w Berlinie), ale w ogóle uprawia tak intensywny lobbing dla Rosji, że gdyby nie był ekskanclerzem, pewnie dawno zainteresowałyby się nim stosowne służby, a może prokurator – to godząc się na wejście do władz Rosneftu, objętego zachodnimi sankcjami, Schröder najwyraźniej przekroczył granicę. Może nie tylko przyzwoitości.
Do publicznego zajęcia stanowiska na temat jego kroku zmuszeni zostali – po raz pierwszy w takiej skali – czołowi politycy. „To nie w porządku” – mówiła kanclerz Merkel. „Ja bym tego nie robił” – dystansował się od partyjnego kolegi Martin Schulz, kandydat SPD na kanclerza. Jeden z polityków Zielonych użył przymiotnika „haniebny”. Chadecja i Zieloni żądają też wyjaśnień od Sigmara Gabriela – pojawiło się podejrzenie, że podczas czerwcowej wizyty w Rosji szef MSZ, którego poglądy bliskie są Schröderowi (niedawno znów twierdził, że można znieść sankcje), mógł omawiać także sprawę Rosneftu podczas serdecznego spotkania z udziałem Putina i – przypadek? – Schrödera.
A śledząc tę dyskusję w Niemczech, można by dojść do wniosku, że – gdy idzie o politykę Berlina wobec Rosji – z punktu widzenia Europy Środka najlepsza byłaby koalicja chadecji Merkel oraz Zielonych. Tu obie partie są sobie wyjątkowo bliskie. ©℗