Przez cztery dekady

Barbara Toruńczyk: Z OPOWIEŚCI WSCHODNIOEUROPEJSKICH –

14.10.2013

Czyta się kilka minut

– to książka pokoleniowa, po trosze autobiograficzna. Rzecz o przemianach historycznych i kulturowych, jakie dokonywały się w minionych dziesięcioleciach, zwłaszcza zaś o relacjach między kulturą a polityką. Analiza, ale i wyznanie wiary. Wiary w literaturę.

W drugiej połowie lat 70., gdy powstawały pierwsze ze zgromadzonych tutaj tekstów, autorka miała już za sobą doświadczenie Marca ’68, więzienie, relegowanie z Uniwersytetu Warszawskiego i studia na KUL-u. Zaangażowała się w działalność Komitetu Obrony Robotników, współtworzyła niezależny kwartalnik literacki „Zapis”. Pisywała też do pierwszej, pozacenzuralnej „ResPubliki”, tam właśnie w 1980 r. opublikowała panoramę polityczną kończącej się dekady oraz portret Warszawy tamtych lat, zawierający między innymi proroczo brzmiącą przestrogę przed polityką rządzoną imperatywem uczuć, formułami magicznymi i duchem maksymalizmu.

Barbara Toruńczyk przygotowała też wtedy ważną antologię myśli politycznej wczesnej endecji. W książce przypomniano szkice dotyczące innego epizodu dziejów tej formacji – „niebezpiecznych związków” między ideologią a literaturą w twórczości wojennego pokolenia poetów „Sztuki i Narodu”. Oraz szkic o „modzie na endecję” (1979). „Proendeckie nastroje, choć nieuniknione, nie świadczą bynajmniej o renesansie narodowo-demokratycznej myśli politycznej” – pisze autorka. „Rzecz więc skończy się prawdopodobnie wyładowaniem nagromadzonych tęsknot i resentymentów. I choć wskutek tego polska kultura polityczna zostanie niewątpliwie silniej jeszcze ujęta w kleszcze prowincjonalnych, anachronicznych dylematów, choć straci na tym myśl perspektywiczna i raz jeszcze ucierpi ideał europejskiej demokracji i liberalizmu, to przecież rzecz potoczy się dalej”. Przestroga pozostaje aktualna.

Wprowadzenie stanu wojennego zastało autorkę za granicą, a podjętej za namową przyjaciół decyzji, by do Polski na razie nie wracać, przede wszystkim zaś wyjątkowej determinacji zawdzięczamy istnienie „Zeszytów Literackich” – pisma stworzonego w Paryżu, w latach 90. przeniesionego do Warszawy, które w ubiegłym roku obchodziło trzydziestolecie. Rządzone mocną ręką, prezentuje konsekwentną wizję kultury, w której istotna jest ciągłość, wierność wybranym wartościom i szacunek dla mistrzów, co jednak – wbrew krytykom – nie oznacza zamknięcia na rzeczy nowe. Znaczną część „Opowieści wschodnioeuropejskich”, choćby obszerny esej „O królach i duchach”, można czytać właśnie jako wykład programu kwartalnika – bo przecież „Zeszyty” i Barbara Toruńczyk to jedno...

W książce przypomniano też trzy rozmowy, jakie z autorką przeprowadzili Barbara N. Łopieńska (w roku 2002), Donata Subbotko (dziesięć lat później) i Cezary Michalski (w roku 2008). Rozmowa z Michalskim, zatytułowana „Marzec ’68 – doświadczenie i piętno” i w stosunku do pierwodruku w „Europie – tygodniku idei” nieco obszerniejsza, jest szczególnie warta uwagi, stanowi bowiem konfrontację, chwilami ostrą, dwóch generacji, a czasem role rozmówców ulegają zamianie. „Uderzyło mnie strasznie silnie, naprawdę mnie zaszokowało – mówi Barbara Toruńczyk – że u wielu młodszych od nas, a zaliczam do nich także pana, stosunek do wcześniejszych pokoleń, do ich dorobku, bywa takim likwidatorstwem, czasem podszytym politycznym wyrachowaniem, nawet cynizmem”. „Ja sądzę – odpowiada Cezary Michalski – że mistrza się szanuje, jeśli mu się rzuca do gardła... Bo jak mu się stawia marmurowe pomniki, to znaczy, że on nie jest dla nas nikim ważnym”. Kawałek dalej Michalski mówi o „uderzeniu w ścianę”, jakim dla pokolenia rozmówczyni musiał być Marzec. „Pan znów myśli jak rewolucjonista” – słyszy w odpowiedzi.

Miłosz, Jeleński, Giedroyc, Edelman, Havel, Brodski – nazwiska ludzi, o których pisze Barbara Toruńczyk, wydają się oczywiste. Dlaczego jednak książkę otwiera piękny esej o Kazimierzu Malewiczu? I co ma do tego uroczystość otwarcia piłkarskiego mundialu w Seulu? O tym przekonajcie się już sami. (Zeszyty Literackie, Warszawa 2013, ss. 306. Przedmowa Timothy Snyder).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 42/2013