„Przedstawił się jako Jack”. Felieton Jacka Podsiadły

Mój obraz wojny na Ukrainie nie jest tak spójny, jak propagandowe przekazy.

16.05.2022

Czyta się kilka minut

FOT. ARCHIWUM PRYWATNE /
FOT. ARCHIWUM PRYWATNE /

Jeszcze o czarno-białym świecie, który wojna dzieli krechami prostymi i grubymi. Dotknięci nią muszą przyjąć taki obraz, żeby po prostu przetrwać, obserwatorzy najczęściej robią to dla własnej wygody. Prawdy niewygodne usuwane są podczas wojny w cień. Bo czynią wybory mniej jednoznacznymi, bo są na rękę Putinowi, bo kłócą się z naszą „racją stanu”… Żeby obraz wojny był przekonujący, musi być spójny. I taki do nas dociera: żołnierze ukraińscy ratują z ruin i pogorzelisk dzieci, psy i książki, które żołnierze rosyjscy gwałcą, jedzą i palą. I tak ma być.

Polityka jest nudna i powtarzalna jak serial, którego tylko jeden odcinek udało się nakręcić. Nigdy nie potrafiłem się nią zainteresować, w związku z czym nie mam ustalonych poglądów politycznych. Tym łatwiej je kształtować, a może nawet urabiać. Za kształtowanie moich poglądów politycznych odpowiedzialna jest „Gazeta Wyborcza” – wiecie, że jest jedyną, której abonament od lat opłacam. 14 kwietnia Konstanty Gebert napisał w niej: „Wojna, co równie nieuchronne, jak nieakceptowalne, zawęża swobodę wypowiedzi”. Również w tym zdaniu pobrzmiewa echo tezy o grubych, czarno-białych podziałach. Owszem, Gebert zgrabniej ode mnie wyostrzył jej wewnętrzną sprzeczność, ale było mu łatwiej, gdyż zdanie to umieścił w felietonie pożegnalnym, a kiedy felietonista odchodzi, muza bzyka mu około ucha szczególnie natarczywie. Gebert pożegnał się ze swoją gazetą po 33 latach z powodu jednego słowa. „Ukraiński batalion Azow, walczący bohatersko w obronie Mariupola, określiłem mianem »neonazistowskiego«, co Redakcja uznała za niedopuszczalne. Ja z kolei nie zgodziłem się na zastąpienie tego terminu słowami »skrajnie prawicowy« itp., a za niedopuszczalną uznałem samą taką ingerencję”. Pod spodem Redakcja „z żalem przyjmuje do wiadomości”, a jej szloch słychać aż w Neobrandenburgii. Sześć dni później o Azowie napisał w tej samej gazecie Paweł Smoleński. Zakazane Gebertowi słowo pada u Smoleńskiego 22 razy, ale po to, żeby wykazać, iż Azow nie jest nazistowski czy neonazistowski.

Już tytuł artykułu jest przekonujący: „»Byłem białym radykałem, ale mi przeszło«. Kim są żołnierze pułku »Azow«, który broni Mariupola”. Azowcy nie są neonazistami, ponieważ w książce Tomáša Forró z 2019 r. Smoleński znalazł wypowiedź „ukraińskiego rozmówcy, który przedstawił się jako Jack”: „Też byłem radykałem. Ale potem wielu z nas w »Azowie« bardzo się zmieniło. Jak mogę nienawidzić jakiegoś Gruzina czy na przykład czarnego Amerykanina, skoro oni przebyli tysiące kilometrów po to, żeby wraz ze mną walczyć w okopach o ten kraj?”. Wzruszony Smoleński nie cytuje pointy rozdziału o trudnej miłości Azowa do czarnoskórych i Gruzinów, a jest nią świadectwo innego niż „Jack” żołnierza: „Nasza jednostka sąsiaduje z jakimś oddziałem »Azowa«, który akurat kończy poranną gimnastykę. A wiesz, jak ją zaczęli? Wszyscy na komendę zahajlowali!”. Wspomina o tym półgębkiem i użyciem eufemizmu, który mało mu zębów nie wybija: „Ktoś zobaczył, jak witają się rzymskim salutem”.

W ogóle Smoleński przeczytał Forró bardzo nieuważnie. Dostrzega na przykład rysunki przekreślonej gwiazdy Dawida, przekreślonego półksiężyca i przekreślonej czarnej twarzy w samochodzie Prawego Sektora, ale przegapia umieszczoną nad nimi naklejkę z nieprzekreślonym esesmanem. Krótko mówiąc, widzi symbolikę skrajnie prawicową, natomiast neonazistowska pozostaje dla niego, jak dla całej redakcji, niewidzialna. Dość mętnie wywodzi, że Azow są to w zdecydowanej większości niewinni kibole, którzy spotykali się z bratnimi duszami z zagranicy na neonazistowskich forach tylko dlatego, że tęsknili, a nie mieli się gdzie spotykać. No tak, „w chuligańskim dorobku mieli ataki na ukraińskich Romów czy aktywistów LGBT”, ale to kilka lat temu, teraz natomiast oczyścili swe szeregi i „opromienia ich mołojecka sława”. Tak, był w 2019 r. amerykański pomysł wpisania Azowa na listę organizacji terrorystycznych, ale był to pomysł chybiony.

Mój obraz wojny na Ukrainie nie jest tak spójny, jak propagandowe przekazy, ale przynajmniej nie grozi mi pęknięcie tego obrazu, kiedy rzekomo czarno-biały świat okaże się czarno-czerwony. Podziwiam bojowników z Mariupola i kiedy z podziemi wrzucają do sieci filmik, na którym śpiewają „Bat’ko nasz Bandera”, nucę razem z nimi. Podziwiam ich nie za hajlowanie i nie za prześladowanie mniejszości seksualnych. Jeśli są neonazistami, nie przestaję ich podziwiać za to, za co podziwiam, ale też nie zaczynam ich podziwiać za to, za co nie podziwiam. Brak poglądów politycznych nie oznacza braku jakichkolwiek poglądów. Przeciwnie: z poglądów ogólnych można wysnuwać osobiste wytyczne, jak się ustawić względem wiatrów polityki, kiedy zawiewają szczególnie mocno. I tak ogólnie to ja widzę, że jak się zaczyna wojna, to bohaterami zostają najbardziej bitni żołnierze. A najbardziej bitni są zazwyczaj ci, którzy lubili bić (się) jeszcze w czasie pokoju, w końcu Zełenski nie jest pierwszym, który w obliczu wojny wypuścił z więzień przestępców gotowych walczyć za ojczyznę. A jak wojna się kończy, to w partyzantce zostają, owszem, ci, którzy chcą walczyć do końca w przegranej sprawie, ale zwykle są to ci sami, którym posmakowało lenistwo, wolne leśne życie na koszt okolicznego chłopstwa, którym wygodnie w łóżku z mchu pod dachem z gałęzi i kompasem z gwiazd. A wojna to jedna straszna niewygoda, tyle Wam powiem. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, prozaik, dziennikarz radiowy, tłumacz i felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Laureat licznych nagród literackich, pięciokrotnie nominowany do Nagrody Literackiej „Nike”. W 2015 r. otrzymał Wrocławską Nagrodę Poetycką „Silesius” za… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 21/2022