Buduj sam swój dom

Mebli najlepiej było w ogóle nie mieć, sugerowano na łamach „Życia Osiedli Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej”. A młodym małżeństwom proponowano własnoręczne wykonanie atrap mebli „z surowych płyt wiórowych, obustronnie fornirowanych”.

15.11.2023

Czyta się kilka minut

FOT. ARCHIWUM PRYWATNE /
FOT. ARCHIWUM PRYWATNE /

„Myślałem, że pani wczoraj umarła” – mówi zamiast dzień dobry bohater „Życia towarzyskiego i uczuciowego” Tyrmanda spotkanej na schodach sąsiadce. Nuta żalu w tym pozdrowieniu bierze się stąd, iż w nocy staruszka donośnym głosem żegnała się ze światem, co skutecznie uniemożliwiło bohaterowi nawiązanie intymnej więzi z przyjaciółką, którą gościł. „Wątroba mnie trochę pobolewała, ale dziękuję, już lepiej. A gdybym nie krzyczała, że umieram, to nawet by mi herbaty nie dali” – wyjaśnia starsza pani i pomyka na górę z wiadrem wody, bo rzecz dzieje się w czasach, kiedy wodę nosi się ze studni. 

Życie zarówno towarzyskie, jak i uczuciowe przez długie lata determinowane było w Polsce przez kolejne odsłony polityki mieszkaniowej: przymusową gospodarkę lokalami, kwaterunek, zagęszczanie, „uspółdzielczenie”, budownictwo oszczędne, budownictwo indywidualne, budownictwo patronackie, budownictwo wielkopłytowe... Od nich zależało, z kim się mieszkało pod jednym dachem, a kogo się miało za przepierzeniem. 

Gospodarka lokalowa i zagęszczanie określały maksymalną powierzchnię życiową przypadającą na jednego człowieka. Zrodziło to popyt na klitki i zapoczątkowało styl klaustrofobiczny w architekturze, bo każdy wolał mieszkanie ciasne, ale własne, od dużego, ale wspólnego z obcymi lokatorami. Fabryka Fortepianów i Pianin „Calisia” odpowiadała na wyzwania współczesności produkcją pianin nowego typu i kształtu, „ze względu na niewielkie wymiary (wysokość 105 cm) nadających się do małych mieszkań”. Mebli najlepiej było w ogóle nie mieć, co na łamach „Życia Osiedli Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej” podnosił inż. arch. Jan Szymański: „Brak mebli jest nawet korzystny, zazwyczaj bowiem meble z jednego mieszkania nie bardzo odpowiadają nowym warunkom”. 

W artykule zatytułowanym „Ładne i wygodne” proponował młodym małżeństwom własnoręczne wykonanie atrap mebli „z surowych płyt wiórowych, obustronnie fornirowanych. Płyty takie po dość niskich cenach nabywać można w sklepach CHPD”. Tapczan miała stanowić płyta wiórowa położona na cegłach. „Wysokość podniesienia tapczanu 6, 13, 19 lub 25 cm zależnie od gustu (lepiej niżej, bo wtedy cegły stają się mniej widoczne)”. A wśród sposobów na sztuczne zmniejszenie posiadanego metrażu, jakie znalazłem w internetowych wspomnieniach, najbardziej mi zaimponowała sztuczka z dokręceniem do składanej metrówki jednego elementu z innej metrówki. Potem należało tylko zaproponować inspektorowi mieszkaniowemu coś do picia i własną miarkę. Pozbywszy się inspektora, można było próbować „poszerzyć metraż”. Np. poprzez wyrąbywanie przestrzeni mieszkalnej (określenie Rafała Marszałka na wyburzanie ścian działowych), ale też oszukując zmysły „iluzyjną głębokością ściany kuchennej” lub rozsuwanymi drzwiami. 

Budownictwo oszczędne, obsesja Gomułki i jego ekipy, oznaczało jedną wspólną łazienkę na kilka mieszkań, kuchnie bez okien i pozostawianie prac wykończeniowych praktycznie na głowie mieszkańców. 

Budownictwo indywidualne polegało na tworzeniu własnych domków z niemożliwych do kupienia surowców. Cement i cegłę należało gdzieś ukraść, toteż do osiedli takich domków przylgnęła nazwa „złodziejówki”. Marynarze zamieniali na cement zegarki przywożone z dalekich krajów, zatem osiedle rodzin marynarskich w Gdyni nazwano Zegarkowem. 

W budownictwie patronackim za stawianie domów mieli się brać młodzi ludzie niemający pojęcia o murarce, za to budujący mieszkania dla siebie samych. Przynajmniej z góry było wiadomo, że za fuszerki będą mogli mieć żal tylko do siebie samych. „Trzeba ruszyć zarządy zakładowe ZMS, KSR, rady zakładowe, dyrekcje” – wzywała płomiennie w piśmie Związku Młodzieży Socjalistycznej „Płomienie” w 1972 r. Ita Turowicz. Przywoływała przykłady zakładów, gdzie zarządy i dyrekcje już zostały ruszone: w Siedlcach powstało kilka grup „dla niefachowców, np. grupa rozbiórkowa, grupa kopiąca doły pod wykopy, grupa wykończeniowa”, w Białymstoku „przy obsłudze betoniarki zatrudniona jest pracownica umysłowa z PZU”, w Skarżysku „zapał i intensywność pracy brygad patronackich zadziałały jak zaczyn drożdżowy”, mobilizując do lepszej pracy także budowlańców właściwych. W zachowanym nagraniu Telewizji Szczecin dyrektor fabryki urządzeń służących do produkcji pustaków postawiony pod ścianą z napisami „Pustaczarka uniwersalna PU-85” i „Buduj sam swój dom” opowiada ze wstydliwą dumą o planach zbudowania siedmiu domków „patronackich”: „Z inicjatywy organizacji partyjnej załoga podjęła zobowiązanie z okazji zjazdu, że dodatkowo wyprodukujemy 50 sztuk pustaczarek. Mamy takie zamierzenia, żeby wiosną tego roku zorganizować na terenie naszego zakładu poligonową wytwórnię elementów prefak... prefabrako... yyy, budowlanych, oczywiście w oparciu o nasze pustaczarki”. 

Pracując w systemie patronackim, trzeba się było bardzo pilnować, żeby nie dać się wyślizgać z własnego mieszkania jak Przemysław N. z Warszawy, który żalił się w liście do ZG ZSMP: „Ponieważ byłem chory około dwóch miesięcy, za karę musiałem oszklić ślusarkę w całym bloku do 22 października 1975 roku. Mimo, że decyzję uważałem za niesłuszną, zgodziłem się wykonać zleconą pracę. Niestety nie ułatwiono mi wykonania zadania, ponieważ z niewiadomych mi przyczyn szkło dostarczono na budowę już po wyznaczonym terminie, a kit konieczny przy szkleniu jeszcze później. […] W wyniku tego skreślono mnie z listy członków”. Bez kitu – tak się budowało.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, prozaik, dziennikarz radiowy, tłumacz i felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Laureat licznych nagród literackich, pięciokrotnie nominowany do Nagrody Literackiej „Nike”. W 2015 r. otrzymał Wrocławską Nagrodę Poetycką „Silesius” za… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 47/2023

W druku ukazał się pod tytułem: W oparciu o pustaczarki