Wybory, kiedy się okażą wyborami przez nas wygranymi, zmieniają wszystko, cały świat. Również język

Język po wyborach zaczyna znaczyć coś zupełnie innego niż przed.

29.11.2023

Czyta się kilka minut

 /
/

W ogóle nie mam kłopotów ze zrozumieniem wyrażenia „dobrowolny ZUS”. Przed wyborami zwróciło ono moją uwagę jako jedno z niewielu sensownie brzmiących w ogólnym krzykactwie. Dobrowolny ZUS jest właściwie zapisany w konstytucji, kiedy „gwarantuje” ona wolność prowadzenia działalności gospodarczej. Wolność ta, gdybyście nie rozumieli, oznacza, że pasjonatowi kartofli wolno sadzić kartofle, doglądać ich, a potem wykopać i sprzedać. Poecie zaś wolno wydrukować i sprzedawać swoje wierszydła, jeśli go najdzie ochota. O tym właśnie mówi konstytucja.

O czym konstytucja milczy? O tym, że kiedy poeta „założy jednoosobową działalność gospodarczą” tylko dlatego, żeby nie wydawać wierszy nielegalnie, i cieszył się będzie, że co miesiąc dorabia sobie tysiąc złotych sprzedawaniem wierszyków, co miesiąc ten właśnie tysiąc musiał oddawać na ZUS, z którego to ubezpieczenia i tak nie skorzysta, jak zachoruje, bo przecież lekarz się nie rozerwie i niech pan sobie idzie do prywatnego, jak się panu w kolejce nie podoba. Czy to nie dlatego niczego o mnie nie ma w konstytucji?

Choć nieuczestniczenie w wyborach jest moim nałogiem, transmisję tzw. debaty przedwyborczej oglądałem, bo wyścigami kulawych pasjonuję się od czasów wojny na górce. Wy tego nie pamiętacie, ale na ostatniej prostej, kiedy już wszyscy mieli z górki, Mazowieckiego i zdrowego na obie nogi, ale mającego je krótkie Cimoszewicza wyprzedził najkulawszy ze wszystkich Stan Tymiński. Jak zaczął doganiać Wałęsę, to go zdyskwalifikowano, bo kulawy. Trzeba było w tym celu pokazać w telewizji reportaż o tym, że Tymiński bije żonę i głodzi dzieci, minister Krzysztof Kozłowski musiał odkryć jego związki z libijskim terroryzmem i kolumbijskim narkotyzmem, a psycholog-pedofil Samson musiał na łamach „Wyborczej” odkryć chorobę psychiczną krótkodystansowca. „Po wyborach informacje te okazały się nieprawdziwe” – wspomina z wdziękiem Wyborcza przy okazji obecnych wyborów, w których Tymiński znów wystartował, w Zabrzu.

No i teraz w trakcie tej debaty wstrząsnął mną już drugi w ostatnich miesiącach sensowny postulat. Szymon Hołownia zapowiadał „szkołę bez prac domowych”, a ja znów w ogóle nie miałem kłopotów ze zrozumieniem jego wypowiedzi. Szkoła bez prac domowych to jest taka szkoła, w której nie zadaje się prac domowych, każdy wam to powie, począwszy od prof. Bralczyka, skończywszy na niemowie. Likwidację prac domowych zapowiadał też program KO i Donald Tusk osobiście.

Ale wybory, kiedy się okażą wyborami przez nas wygranymi, zmieniają wszystko, cały świat. Zmieniają również język, który po wyborach zaczyna znaczyć coś zupełnie innego niż przed.

W kwestii ZUS-u kto żyw, wziął się do wyjaśniania, że dobrowolny ZUS w żadnym razie nie może oznaczać dobrowolnego ZUS-u. W każdej chwili mogę sobie sprawdzić, że przecież w programach wyborczych Siedemnastej Drogi i Polski 2500+ wyraźnie jest mowa tylko o „wakacjach”, tylko dla przedsiębiorczych mikrusów w kłopotach finansowych, a o dobrowolnym ZUS-ie ani mru-mru. Tzn. w programie PSL-u była rzeczywiście mowa o tym dobrowolnym ZUS-ie, ale przecież tuż przed wyborami program skorygowano, wyjaśniając specjalnie takim jak ja: „wprowadzimy Dobrowolny ZUS dla Przedsiębiorców. Samozatrudniony będzie mógł zdecydować, czy w trakcie problemów finansowych w prowadzonej działalności chce opłacać ZUS, czy z tego rezygnuje na pewien czas”. Powinienem się zatem cieszyć, że „rozwiązania przyjęte przez obecną opozycję to kompromis”, jak pisze Leszek Kostrzewski, który cytuje też polityka PSL nazwiskiem Jedenzczłonków: „Gdyby wprowadzić dobrowolny ZUS, ludzie zostaliby bez emerytur”.

Co ciekawe, „szkoła bez prac domowych” zmieniła swoje znaczenie nie od razu po wyborach, ale zajęło jej trochę czasu. Być może był to czas wymyślania wystarczająco powalających metafor. 12 dni po wyborach Katarzyna Stefańska w „Wyborczej” wizję takiej szkoły nazywała elektryzującą. Cytowała badania i petycje rodzicielskie, z których wynikało, że prac domowych nikt nie chce. Z pytanych przez nią trzech nauczycielek, jednej uczennicy, jednego założyciela fundacji i jednego rodzica wszyscy również byli przeciw pracom domowym. Kiedy się okazało, że w umowie koalicyjnej nic z tego pomysłu nie zostało, w głos uczniów i nauczycieli wsłuchała się ponownie na łamach tej samej „Wyborczej” Karolina Słowik. Tym razem „wyraźnie słychać było, że praktycy odetchnęli z ulgą”, i że „o likwidacji prac domowych nauczyciele i nauczycielki raczej słyszeć nie chcieli”! Gdzie się tymczasem podziali teoretycy, tego autorka nie podaje. Ale to u niej właśnie znajdujemy takie metafory, że nie masz małpy, której nie wytrąciłyby one brzytwy z ręki. „Nie gasi się pożarów, wycinając wszystkie lasy” – błyska nauczyciel Jacek Staniszewski, ślepy na to, że nikt nie chciał wycinać lasów rosnących w lesie, tylko posadzone w naszych domach. Marcin Zaród, nosiciel tytułu „Nauczyciela roku 2013” z grupy „Superbelfrzy RP”, mówi: „Dorzucano na ten edukacyjny okręt coraz cięższe pojedyncze elementy. (...) Woda zaczęła przelewać się przez burty. Pierwszą reakcją naturalnie jest pomysł, żeby coś za tę burtę wyrzucić. Niekoniecznie jednak powinniśmy wyrzucać żagiel”.

Jeśli z żaglem, to nie okręt, ale statek. Wiem nawet jaki: statek niewolników. Niekoniecznie powinniśmy coś wyrzucać. Pierwszą reakcją jest ratować niewolników. Superbelfrzy do pomp! Cała wstecz!

Kompromis i kompromitacja to językowe bliźniaki. Pochodzą w prostej linii od łacińskiego „promissum” – zdradzoną przez nie matką jest obietnica.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, prozaik, dziennikarz radiowy, tłumacz i felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Laureat licznych nagród literackich, pięciokrotnie nominowany do Nagrody Literackiej „Nike”. W 2015 r. otrzymał Wrocławską Nagrodę Poetycką „Silesius” za… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 49/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Po wyborach