Bardzo polski nieład

Rząd leje miód na serca obywateli, obniżając im podatki. Powinien ich jednak poinformować, skąd weźmie pieniądze na zapowiadane inwestycje w armię i ochronę zdrowia.

11.04.2022

Czyta się kilka minut

Żołnierze Pierwszej Brygady Pancernej w Wesołej, Warszawa, lipiec 2021 r. / PIOTR MOLECKI / EAST NEWS
Żołnierze Pierwszej Brygady Pancernej w Wesołej, Warszawa, lipiec 2021 r. / PIOTR MOLECKI / EAST NEWS

W XXI w. podatki nie muszą być proste, gdyż mało kto oblicza je przy pomocy kalkulatora lub kartki papieru. Wciąż jednak powinny być przewidywalne i stabilne. W Polsce takie nie są, bo nasi rządzący zapomnieli o ważnej zasadzie cywilizowanego świata – wysokość podatków każdy obywatel powinien znać na początku roku. Niestety, zanim większość z nas w pełni pojęła zmiany wprowadzone w styczniu, nadwiślańscy politycy już przygotowali kolejną reformę podatków dla osób fizycznych.

Kluczową zmianą w Polskim Ładzie będzie obniżenie (od lipca) pierwszej stawki PIT z 17 do 12 proc. Dzięki temu wszyscy rozliczający się według skali podatkowej powinni zapłacić niższy podatek. Zdaniem rządu będzie to dotyczyć 25 mln Polaków, nie tylko pracowników etatowych i większości jednoosobowych przedsiębiorstw, ale też emerytów oraz zleceniobiorców. Szczególnie ci ostatni byli poszkodowani przy okazji Polskiego Ładu, gdyż autorzy reformy o nich zapomnieli – nie objęto ich tzw. ulgą dla klasy średniej.


GOSPODARKA TRZESZCZY. Wojna, waluty, inflacja: co nas czeka? CZYTAJ WIĘCEJ W SERWISIE SPECJALNYM >>>


Równocześnie rząd proponuje likwidację tej ulgi, bo to właśnie ona odpowiadała za większość zamieszania, który wprowadził, wbrew swojej nazwie, Polski Ład. Ulga dla klasy średniej miała zniwelować średnio zarabiającym straty wynikające z likwidacji odliczania składki zdrowotnej od podatku. Bez tej ulgi Polski Ład zwiększałby obciążenia podatkowe wszystkim zarabiającym powyżej 6 tys. zł miesięcznie. Tymczasem ulga przeniosła ten próg na poziom ponad 12 tys. zł. Problem w tym, że rozwiązanie to miało mnóstwo luk i pułapek. Autorzy ustawy nie wzięli pod uwagę nawet tego, że ludzie w Polsce często łączą dochody z różnych źródeł. Na przykład emeryci dorabiają na etacie, a pracownicy etatowi na umowach cywilnoprawnych. W takich przypadkach ulga nie miała zastosowania, co sprawiało, że po kieszeni dostawało wiele osób zarabiających mniej niż dwukrotność średniej krajowej – chociaż w założeniach Polski Ład miał być dla nich przynajmniej neutralny.

Rządzący zamierzają dziś zlikwidować ten bubel prawny, dzięki czemu system podatkowy stanie się bardziej przejrzysty, co jest oczywistą zaletą. Jednocześnie planują utrzymać dwa inne istotne rozwiązania zawarte w Polskim Ładzie. Mowa o podwyższeniu kwoty wolnej od opodatkowania do 30 tys. zł rocznie oraz podniesieniu progu drugiej stawki PIT do 120 tys. zł w skali roku. Taka kombinacja sprawi, że od lipca może nas czekać daleko idąca obniżka podatków dochodowych od osób fizycznych.

Bogatsi dostaną więcej

Problem w tym, że te korzyści zostaną nierówno rozdzielone i trafią w większości do tych podatników, którzy specjalnego wsparcia nie potrzebują. – Najwięcej zyskają ci, którzy dobrze zarabiają i których dochody są najbliżej progu drugiej stawki PIT lub ją przekraczają – zauważa dr Radosław Piekarz, doradca i ekspert podatkowy.

Potwierdzają to obliczenia Centrum Analiz Ekonomicznych CenEA. – Największe korzyści odczują osoby zarabiające powyżej 11 900 zł brutto miesięcznie. Ci o najniższych dochodach nie zyskają w ogóle – przekonuje dr hab. Michał Myck, dyrektor ośrodka CenEA.

Nowelizacja Polskiego Ładu będzie więc bezsprzecznie ukłonem w stronę dobrze zarabiających, tym bardziej że rząd planuje także wprowadzenie preferencji dla podatników korzystających z liniowego PIT oraz ryczałtu. – Można zapytać, kto w 2022 roku wybrał liniówkę? To niemal wyłącznie osoby dysponujące bardzo solidnym dochodem i bardzo zamożne – twierdzi dr Piekarz. Dla takich osób rząd przewidział możliwość odliczenia składki zdrowotnej od podatku. Liniowcy będą mogli rocznie zaliczyć w koszty maksymalnie 8,7 tys. zł, a ryczałtowcy połowę zapłaconej składki. – Chociaż odliczenie składki nie będzie duże, to i tak zwiększy lukę w obciążeniach między etatowcem a osobą samozatrudnioną na podatku liniowym – przekonuje Radosław Piekarz. Liniowcom już w Polskim Ładzie zagwarantowano niemal o połowę niższą składkę na NFZ niż wśród pracowników etatowych (4,9 proc. zamiast 9 proc.), a teraz rząd planuje umożliwienie im odliczania części składki od podstawy opodatkowania, czego etatowcy nie mogą zrobić.

– Patrząc całościowo na ten najnowszy pakiet pomysłów, wyraźnie widać, że proponowane rozwiązania korzystnie odbiją się głównie na portfelach gospodarstw z wyższych grup dochodowych – podsumowuje Michał Myck. – Natomiast straty gospodarstw domowych należących do 10 proc. najbogatszych, choć nadal wysokie, to w porównaniu do Polskiego Ładu będą już wyraźnie niższe.

Najgorszy moment

Rządzący planują także obniżyć podatki samotnym rodzicom, dla których Polski Ład nie był przesadnie łaskawy. Od stycznia w miejsce wspólnego rozliczania się z dzieckiem samotni rodzice mogą korzystać z kwotowej ulgi w podatku o wysokości 1,5 tys. zł rocznie. To sprawia, że samotni rodzice zarabiający powyżej 9 tys. zł miesięcznie tracą względem starego systemu. Rozwiązanie to spotkało się z oburzeniem, które rząd wziął sobie do serca. Nowelizacja Polskiego Ładu zakłada przywrócenie wspólnego rozliczania się z dzieckiem samotnych rodziców, dzięki czemu będą mogli oni skorzystać z podwójnej kwoty wolnej. Co oznacza, że podatku PIT nie zapłacą samotni rodzice z dochodem poniżej 60 tys. zł rocznie.

Redukcja stawek podatkowych jest oczywiście miodem na serce podatników, problem w tym, że budżet państwa czekają ogromne wydatki. – To nie jest dobry czas na obniżanie podatków. Raczej powinno się je podwyższać ze względu na czekające nas wyzwania, czyli reformę ochrony zdrowia oraz wzrost nakładów na zbrojenia – twierdzi Radosław Piekarz.

Przypomnijmy, że w zeszłym roku parlament uchwalił ustawę o zwiększeniu nakładów na zdrowie do 7 proc. PKB. W tym roku zaś przegłosowano Ustawę o obronie Ojczyzny, która zwiększa nakłady na wojsko do 3 proc. PKB. Oznacza to konieczność znalezienia dodatkowych 60-70 mld złotych. Tymczasem Polski Ład oraz proponowana właśnie przez rząd jego nowelizacja znacznie uszczuplą wpływy do kasy państwa. – W wyniku zmian wprowadzonych w styczniu rząd ograniczył dochody sektora finansów publicznych o około 15 mld zł rocznie. Razem z resztą pakietu będzie to 31 mld zł. Ten ubytek trzeba albo sfinansować dodatkowymi dochodami z innych źródeł, albo ograniczeniem wydatków – zauważa dr hab. Myck.

W jaki dokładnie sposób zasypać tę dziurę? – Zostaje już głównie finansowanie poprzez zadłużanie się – nie ma wątpliwości dr Piekarz. – To z kolei jest bardzo lekkomyślne, gdyż pożyczany pieniądz nie jest już tak tani jak dwa lata temu – kontynuuje ekspert. Żeby się o tym przekonać, wystarczy zerknąć na papiery dłużne Polski. W maju 2020 r. oprocentowanie 10-letnich obligacji naszego kraju wynosiło ledwie 1,2 proc. i było najniższe w historii. W kwietniu 2022 r. to już 5,3 proc. Tak więc obecnie pożyczanie pieniędzy przez państwo jest ponad czterokrotnie droższe niż w pierwszych miesiącach pandemii.

Trzeba też wyraźnie zaznaczyć, że połowę opisanych wyżej strat budżetowych poniosą samorządy, które obecnie stoją przed ogromnymi wydatkami związanymi z akomodacją uchodźców oraz polityką klimatyczną. – Rząd deklaruje, że ubytek w dochodach samorządów zostanie im wyrównany, choć duża część gmin ma uzasadnione wątpliwości, czy wszystkie jednostki traktowane będą w ten sam sposób. Jeśli zmniejszenie dochodów w samorządach będzie wyraźne, to z pewnością odbije się to na ich funkcjonowaniu, a mieszkańcy mogą to odczuć przez niższy poziom lokalnych usług i mniej inwestycji – przestrzega Michał Myck.

A NBP swoje

Kombinacja wzrostu nakładów budżetowych finansowanych długiem oraz zwiększonych wydatków gospodarstw domowych, którym zostanie w portfelach 31 mld zł więcej – może przyspieszyć inflację (z którą równocześnie walczy RPP, gwałtownie podwyższając stopy procentowe). W marcu wzrosła ona do 11 proc., głównie z powodu wojny oraz rosnących cen surowców. – Z pewnością proponowane zmiany idą na przekór decyzjom podejmowanym w sferze polityki monetarnej. Są nie tylko posunięciem wbrew założeniom Polskiego Ładu, ale też pakietem niezrozumiałym z punktu widzenia walki z inflacją – zauważa Michał Myck.

Oczywiście nie pozostanie to bez odpowiedzi Narodowego Banku Polskiego i Rady Polityki Pieniężnej, które jeszcze przyspieszą podnoszenie stóp procentowych – być może nawet do poziomu 7,5 proc. w ciągu kilku miesięcy. Według niedawnej rekomendacji KNF banki, określając zdolność kredytową nowych klientów, już teraz powinny zakładać wzrost stopy procentowej do 8,5 proc. (we wrześniu 2021 r. wynosiła ona tylko 0,1 proc.). Jeśli doliczymy do tego marżę bankową – przeciętnie 2,5 proc. – to może się okazać, że jeszcze w tym roku oprocentowanie kredytów hipotecznych będzie dwucyfrowe. Dla wielu średnio zarabiających Polaków będzie to solidny cios finansowy, którego nie zniwelują obniżki podatków skierowane głównie do bogatszych.

Finalnie może się okazać, że planowana przez rząd obniżka podatków będzie nas naprawdę sporo kosztować. Biorąc pod uwagę inflację i niepewność związaną z wojną w Ukrainie, propozycje rządu stają się bardzo trudne do logicznego uzasadnienia. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 16/2022