Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
„Aby w Polsce zmienić ustawę, wystarczy nieco pieniędzy, sprawna firma PR, przychylni dziennikarze, kilku posłów i jeden generał” – tak zapowiadaliśmy zawartość artykułu na naszej okładce.
13 października 2015 r. Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie stosowania „groźby bezprawnej celem zmuszenia Cezarego Łazarewicza do zaniechania publikacji materiału”. W tym zawiadomieniu o wszczęciu postępowania chodzi właśnie o artykuł „Orzeł może”. Sprawę do prokuratury zgłosił sam Cezary Łazarewicz, uznając, że właściciele MDI, Rafał Kasprów i Maciej Gorzeliński, starali się nie dopuścić do publikacji jego tekstu w tygodniku „Wprost”. Dziennikarza mieli straszyć pozwami o odszkodowania, a wydawcę i redaktora naczelnego hakami i kompromitującymi materiałami, które mieli ujawnić. Kiedy okazało się, że naciski na „Wprost” są skuteczne, autor tekstu zwrócił się do „Tygodnika Powszechnego”, który tekst opublikował.
Co ciekawe, dowody na stosowane przez MDI naciski wyszły na jaw w trakcie procesów, które firma sama wytoczyła Łazarewiczowi i tygodnikowi „Wprost” po publikacji tekstów dotyczących jej działalności.
– Okazuje się więc, że to nieprawda, co twierdzą spece od czarnego PR, że publikację każdego tekstu można zablokować. W tym wypadku im się przecież nie udało. Być może teraz, dzięki działaniom prokuratury, naśladowcy MDI dziesięć razy się zastanowią, zanim sięgną po ich metody – mówi Cezary Łazarewicz. ©℗