Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” przyłożył po równo i rządowi, i opozycji: „Jeszcze kilka, kilkanaście lat temu ta »partia reform« rozsiana po różnych ugrupowaniach, od SLD przez Unię Wolności, poprzez AWS po partie prawicowe, była bardzo silna. Dziś ta »partia« umiera”.
Słowa Komorowskiego można rozpatrywać na dwóch poziomach. Pierwszy to niewątpliwe wyzwanie rzucone coraz słabszemu i coraz bardziej zagmatwanemu w przedziwne wewnątrzpartyjne rozgrywki premierowi. Prezydent wypunktował propagandowe przyczyny wezwania przez Donalda Tuska do okrągłego stołu na temat polityki zagranicznej. Ocenił wprost zmiany w OFE jako krok wstecz na drodze reform i łatanie budżetu naszymi pieniędzmi.
Jest jednak poziom ważniejszy. Prezydent trafnie zauważył agonię czegoś, co nazwał „partią reform”. W dzisiejszej polityce nie są możliwe ponadpolityczne porozumienia z gatunku tych w sprawie wstąpienia do NATO czy Unii Europejskiej. Brak ogólnonarodowych projektów zastępowany jest przez zalew głupoty i politycznego PR-u w stylu proponowanego przez SLD powrotu do 49 województw albo zgłaszanego przez Polskę Razem Jarosława Gowina projektu przyznawania rodzicom prawa do głosowania za nieletnie dzieci. Nikomu takie ustawy nie są potrzebne: zgłasza się je tylko po to, by w mediach było głośno o partii (co przyznają w kuluarach sami politycy). Robienie mętliku w głowach wyborców, myślenie w perspektywie najbliższych wyborów, żadnej zadumy nad przyszłością – to cechy współczesnej polityki.
Komorowski wszystko to wytknął i trzeba go pochwalić. Trzeba też zauważyć, że jego dotychczasowa bierność narzucona została przez konstytucję i „logikę słupków”. Logika ta mówi, że prezydent ma być stateczny oraz powinien dać się lubić. To wystarczy, by być pewnym drugiej kadencji.
Polacy dowiedli, że wolą głowę państwa w roli arbitra niż wojownika mieszającego się do wewnątrzpartyjnych i międzypartyjnych konfliktów. Komorowski jest zbyt długo w polityce, żeby tego nie wiedzieć. Skoro przemówił wbrew logice słupków, to uznał, że sytuacja jest poważna.