Poza konkurencją

Wkrótce jedna trzecia mieszkańców świata będzie znać mowę Szekspira. Ale nie tylko dlatego angielski dystansuje inne języki. Okazuje się on językiem najbogatszym: właśnie zarejestrowano milionowe słowo po angielsku.

28.04.2009

Czyta się kilka minut

Nauka angielskiego dla afgańskich uchodźców. Peszawar w Pakistanie, wiosna 2009 r. /fot. Andrzej Meller /
Nauka angielskiego dla afgańskich uchodźców. Peszawar w Pakistanie, wiosna 2009 r. /fot. Andrzej Meller /

Gdy Francuzi usłyszeli, że Sebastien Tellier - ich reprezentant w Eurowizji w 2008 r. - zaśpiewa po angielsku, zawrzało. Nie przekonywało tłumaczenie piosenkarza, że "to konieczne, aby przedstawić wszystkim słuchaczom francuską wizję życia". "Język francuski jest potężnym narzędziem wpływów w sferze kultury i jeśli my, Francuzi, z niego zrezygnujemy, co powiedzą inni?!" - oburzał się pewien poseł, zagorzały obrońca francuszczyzny. A minister kultury powiedziała, że dla kraju to wielki wstyd.

Czy trzeba lepszego dowodu, że angielski stał się językiem świata? Skoro we Francji, twierdzy antyangielskiego oporu, znalazł się ktoś, kto uznał, że tylko po angielsku dotrze do globalnej publiczności, jaki wybór mają ludzie innych języków?

Tym bardziej że - jak zauważa Terry Wogan, dziennikarz BBC, przez wiele lat prowadzący brytyjskie show Eurowizji - przejście na angielski się opłaca. Doświadczył tego szwedzki zespół ABBA z przebojem "Waterloo", który wygrał Eurowizję w 1974 r. "ABBA wcześniej śpiewała tę piosenkę po szwedzku i w szwedzkim konkursie poniosła porażkę - dowodził. - Rok później wykonała ją po angielsku i dostała się do finałów. A »Waterloo« stało się największym hitem w historii konkursu".

Biznes, popkultura, internet

Francuzi mają powody, by z niechęcią obserwować pochód języka angielskiego przez świat. Angielski zdetronizował ich język. Uczą się go wszyscy i wszędzie, a francuskiego - tylko amatorzy. Francuski nie pomaga już w karierze i nie jest konieczny, by nawiązać kontakty w świecie. Nawet w organizacjach międzynarodowych, gdzie pierwotnie występował na równi z angielskim, usuwany jest w cień.

Dla setek milionów ludzi angielski jest językiem ojczystym czy quasi-ojczystym, np. jednym z języków oficjalnych ich kraju. Brytyjczycy, Irlandczycy, Amerykanie, Kanadyjczycy, Australijczycy, Nowozelandczycy czy Maltańczycy nie muszą ponosić trudów nauki. Dodajmy sporą liczbę mieszkańców Indii, RPA, paru państw karaibskich - a otrzymamy ok. 400 mln osób anglojęzycznych niejako z urodzenia.

A to skromna część znających angielski. Według British Council - instytucji promującej kulturę brytyjską w świecie - na początku tej dekady angielskiego uczyło się około miliarda ludzi. W następnym dziesięcioleciu ta liczba się podwoi - i jedna trzecia mieszkańców globu z lepszym lub gorszym skutkiem, ale opanuje język Szekspira.

Ale czy Szekspira? Przecież to nie literatura decyduje, że jakiś język staje się potęgą. Jean Aitchison, profesor lingwistyki z Oksfordu, uważa, że "na popularność angielskiego wpłynęła siła tych, którzy nim mówią. Angielski najpierw był językiem imperium brytyjskiego, a teraz stał się językiem amerykańskich korporacji, językiem reklamy i popkultury". Dochodzi jeszcze jeden czynnik, dziś najpotężniejszy: internet. Dzięki niemu powstała nowa odmiana (Netglish), a angielski w zawrotnym tempie wzbogaca się o nowe słowa.

I tu żaden język nie może się z nim równać: Global Language Monitor - amerykańska instytucja analizująca zjawiska językowe - zanotowała dotąd 998 898 słów angielskich. To dziesięć razy więcej, niż zawiera zbiór słów francuskich! Milionowe słowo powinno zostać zarejestrowane 29 kwietnia. Także pod tym względem angielski zostawił inne języki daleko w tyle. "Kraje anglojęzyczne dawno zrezygnowały z prawa własności do angielskiego. Angielski stał się językiem całego świata" - podsumował David Crystal, autor "Cambridge Encyclopedia of the English Language".

Język i tożsamość

Ale to, co dla jednych jest zasługującym na uznanie językiem światowym, inni lekceważąco nazywają language of junk food: językiem śmieciowym.

Takiego określenia angielski dorobił się nieprzypadkowo. Łatwość, z jaką wchłania słowa z innych języków, jest wyjątkowa. Rodzą się hybrydy (połączenia słów i zwrotów angielskich ze słowami i zwrotami z innych języków) oraz mieszane odmiany angielskiego: Spanglish (z hiszpańskim), Chinglish (z chińskim), Japlish (z japońskim), Singlish (z językami używanymi w Singapurze), Konglish (z koreańskim), Hinglish (z hindi i innymi językami Azji Południowo-Wschodniej). A to tylko najważniejsze.

Hinglish - używany nie tylko w Indiach, ale też wśród hinduskich imigrantów w Wielkiej Brytanii - dorobił się nie tylko odrębnego słownika, ale także słowa, które sądząc po entuzjastycznych reakcjach, pewnie zadomowi się nawet w brytyjskim angielskim. To "innit", czyli "isn’t it". Uproszczone i uniwersalne, bo zastępujące wszystkie formy kończącego zdanie wyrażenia "nieprawdaż?".

Językoznawca David Crystal postrzega Indie jako pomost językowy między starymi nurtami angielskiego (tj. brytyjskim i amerykańskim) a najważniejszymi nowymi odmianami, powstającymi na Dalekim Wschodzie. Za najbardziej ekspansywną z nich uchodzi Chinglish. Z nowych słów angielskich, zarejestrowanych w 2005 r. przez Global Language Monitor, aż 20 proc. ukuto w Chinglish.

Baljinder Mahal, autorka słownika Hinglish, jest entuzjastką hybryd: uważa, że mieszankom językowym nie należy stawiać tamy. "Trzeba je zaakceptować, bo ich powstawanie to proces naturalny i nieunikniony - mówiła przy okazji ukazania się słownika. - Ale w każdej kulturze trafiają się językowi purytanie, którzy uważają, że można mieć jeden tylko język, a języków nie należy krzyżować. Ale czyż wszyscy mamy jedną tylko tożsamość?".

Krucjata antyangielska

Zanim jednak pojawiły się dzisiejsze mieszanki, świat poznał francusko-angielskie "franglais". Humoryści żartują, że to niesłychanie pożyteczna odmiana, bo dzięki niej Anglicy mogą się pochwalić znajomością obcych języków. Żadnego przecież nie są w stanie dobrze opanować... Anglikom "franglais" ułatwia kontakty, Francuzów śmieszy i irytuje - jak wszystko, co wiąże się z dominacją angielskiego. Obronę swego języka przed inwazją angielskiego traktują w kategoriach powinności narodowej. Także dlatego przed dwoma laty powołano kanał telewizyjny France 24, pomyślany jako przeciwwaga dla anglojęzycznych CNN i BBC World. Ale i tak jednym z trzech języków, w których France 24 przekazuje francuskie widzenie świata, jest... angielski.

W 2008 r. w krucjatę antyangielską angażowały się nawet francuskie związki zawodowe, protestując przeciw zalewowi angielskiego także w pracy. Jak wykazały badania prowadzone na zlecenie związków, nawet we Francji coraz więcej firm - zwłaszcza tych współpracujących z zagranicą - przechodzi na angielski. Już w 7 proc. firm we Francji angielski jest językiem głównym. "To obraza dla francuskich pracowników" - mówił Jean-Loup Cuisiniez z centrali związkowej CFTC.

Widząc, co się święci na polu językowym, Francuzi już w 1994 r. przyjęli ustawę o ochronie francuskiego, zwaną ustawą Toubona (od nazwiska ówczesnego ministra kultury). Francuski miał odtąd obowiązywać w pismach i wystąpieniach urzędowych, szkołach państwowych, umowach handlowych, ogłoszeniach i częściowo mediach. Francuskie programy, audycje i filmy mają być nadawane w określonej proporcji do programów z innych krajów. Zarządzono nadto, by dla słów angielskich będących w powszechnym użyciu wymyślać odpowiedniki francuskie. Temu zadaniu mają podołać specjalne gremia. Radzą sobie różnie: taki np. "courriel" nie zdołał wyprzeć z użycia angielskiego "e-maila".

Śmierć po skandynawsku

W ślady Francji poszli inni i ustawy o ochronie języka ma dziś wiele krajów Europy. Co ciekawe, przed angielskim najmocniej bronią się Szwecja i Dania - zarazem światowa czołówka, jeśli chodzi o jego znajomość. Może zresztą dlatego sytuację uznano za alarmującą: bo choć to dobrze, że 90 proc. ludzi mówi po angielsku, to zarazem źle, że angielski wypiera szwedzki i duński z biznesu czy nauki. Gdy parę lat temu ukazała się 13. edycja wielkiego słownika języka szwedzkiego i okazało się, że jest w nim nadspodziewanie dużo słów angielskich, anglojęzyczny dziennik "The Local" ocenił, że "w II połowie XX w. angielski dokonał inwazji na Szwecję".

Szwedzka Rada Językowa uważa, że w ustawie językowej, która zapewne zostanie uchwalona w tym roku (pierwsze podejście w 2005 r. skończyło się porażką), powinno znaleźć się stwierdzenie, iż szwedzki jest językiem oficjalnym, mającym prymat przed innymi używanymi w kraju. Szwecja przecież, przypomniała przewodnicząca Rady Paula Ehrnebo, jest jednym z nielicznych krajów Europy, których język nie ma statusu oficjalnego.

Ale to nie wszystko. Specjalny zespół ds. językowych, powołany przez ministra kultury, zaleca, by mówić po szwedzku we wszystkich dziedzinach życia. Za szczególnie ważne uważa, by przedstawiciele Szwecji za granicą zabierali głos w swym języku. "Wypowiedzi zwykłych obywateli mogą być usiane zwrotami angielskimi, ale władze państwowe muszą mówić po szwedzku" - tłumaczył przewodniczący zespołu.

Również Duńczycy boją się, że ich język jest zagrożony, bo ekspansja angielskiego jest wyjątkowo silna. W wielu duńskich firmach obowiązkowo mówi się po angielsku, coraz więcej dzieci uczęszcza do szkół anglojęzycznych. Zdaniem Duńskiej Rady Językowej, jeśli języka duńskiego nie obejmie się ochroną, za 20-30 lat umrze on śmiercią naturalną.

Języki jak przyroda

Ale czy takie środki będą skuteczne? Angielski opanował wszystkie dziedziny życia. Dawny podział, w myśl którego francuski był językiem dyplomacji i kultury, niemiecki - nauki i techniki, a angielski handlu, stracił aktualność. Global Language Monitor szacuje, że w roku 2050 po angielsku ma mówić połowa świata.

Tylko jaki to będzie angielski? Lingwiści są zgodni jedynie co do tego, że nadal będzie się szybko rozwijać, bo jest elastyczny jak żaden inny język. "To język-mieszaniec, który swą witalność podtrzymuje, wchłaniając nowe słowa i wyrażenia. Bezładnie grabi inne języki i rozkoszuje się neologizmami" - ocenia tygodnik "The Economist". Zdaniem Paula Payacka, szefa Global Language Monitor, angielski triumfuje, bo w przeciwieństwie np. do francuskiego jest otwarty na zmiany i zapożyczenia. Równiż dlatego podbił świat.

Pytanie o przyszłość angielskiego - to zatem pytanie o przyszłość językową globu. David Crystal z Cambridge widzi dwie możliwości. Pierwsza: angielski przekształca się w rodzinę luźno związanych ze sobą języków anglopochodnych (wywodzących się z hybryd). Odegrałby zatem rolę średniowiecznej łaciny, która dała początek językom romańskim. Owe anglopochodne języki byłyby wzajemnie niezrozumiałe, jak niezrozumiałe są dla siebie francuski czy rumuński. Druga droga - to rozwinięcie się angielskiego w standardowy światowy język, zrozumiały dla wszystkich. Nie sposób przewidzieć, który wariant wygra.

A co z innymi językami? Opracowany parę lat temu brytyjski raport "Future of English" przewiduje, że angielski nie wyprze innych języków, bo choć francuski podupadnie, nadal będą kwitnąć niemiecki, hiszpański, chiński i arabski. Raport liczy się nawet z tym, że reakcją na dominację angielskiego może być masowy powrót do języków narodowych. Bo, jak mówi przewodniczący Duńskiej Rady Językowej Niels Davidsen-Nielsen, "gdyby świat miał tylko jeden język, strata, jaką poniosłyby kultura i historia, byłaby ogromna. To tak, jak gdyby w przyrodzie wyginęły wszystkie gatunki".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, współpracowniczka działu „Świat”.

Artykuł pochodzi z numeru TP 18/2009