Ojczyzna wraca do łask

Jesienny czas, na który przypada święto 11 Listopada, nie nastraja radośnie, choć przecież to święto radosne. Ale nie tylko Polacy zastanawiają się, jaki ma być patriotyzm: ponury czy uśmiechnięty, "koturnowy" czy "odbrązawiający" przeszłość. Dyskutują o tym także inne narody: Brytyjczycy, Francuzi, nawet Japończycy.

04.11.2008

Czyta się kilka minut

Fani brytyjskiej rodziny królewskiej; Windsor, 2005 r. /fot. Frank May / DPA / PAP /
Fani brytyjskiej rodziny królewskiej; Windsor, 2005 r. /fot. Frank May / DPA / PAP /

W Wielkiej Brytanii trwa dyskusja o patriotyzmie i wychowaniu młodzieży w duchu patriotycznym. "Za" są władze, przeciw - specjaliści od problemów oświaty z University of London, którzy na zamówienie rządu przeprowadzili badania uwieńczone krytycznym raportem (patriotyzm, orzekli, to miłość do kraju, a kraje nie nadają się do tego, by być przedmiotem miłości). Kwestia dyskutowana w Polsce za rządów PiS (gdy pojawił się pomysł wprowadzenia do szkół "wychowania patriotycznego" jako osobnego przedmiotu) nie brzmi więc wcale tak egzotycznie, jak dowodzili przeciwnicy tego pomysłu. Wielka Brytania nie jest odosobniona: podobną drogą idzie Japonia; o problemie nastawienia młodzieży do własnego kraju dyskutuje się w krajach skandynawskich.

"Marsylianka" to świętość

Rzecz nie sprowadza się zresztą do edukacji. Weźmy np. parady wojskowe z okazji świąt narodowych. Ci, którzy dopatrują się w nich przejawów militaryzmu, nacjonalizmu i innych podejrzanych rzeczy, zdają się nie pamiętać, że jest to przyjęty w wielu krajach sposób uczczenia ważnych rocznic - by przypomnieć choćby coroczną wielką paradę, która 14 lipca odbywa się na paryskich Polach Elizejskich. Demokracja i polityka Francji nie doznają z tego powodu uszczerbku.

Patriotyzm wraca do łask, choć nie zawsze przez szeroko otwarte frontowe drzwi. Czasem przeciska się bokiem, odpierając oskarżenia, że tylko krok dzieli go od nacjonalizmu. Nie przypadkiem jednak przed wyborami prezydenckimi we Francji w 2007 r. dwójka czołowych kandydatów sięgnęła po anturaż patriotyczny. "Mnie, małego Francuza mieszanej krwi, nauczono miłości do Francji i dumy z bycia Francuzem. Ta miłość nigdy nie osłabła, ta duma nigdy mnie nie opuściła" - mówił Nicolas Sarkozy. Jego rywalka Segol?ne Royal apelowała, by każdy Francuz miał w domu flagę narodową, i intonowała "Marsyliankę".

Nie wszyscy wzięli to sobie do serca. Gdy niedawno przed piłkarskim meczem towarzyskim Francja-Tunezja na Stade de France w Paryżu grano hymn francuski, na trybunach rozległy się gwizdy. Gwizdali młodzi imigranci, kibicujący Tunezji. Odtąd trwa dyskusja, co robić, jeśli taka sytuacja się powtórzy. Padają sugestie, by nawet przerwać mecz. Nikt nie udaje, że nic się nie stało. "Marsylianka" to świętość.

Patriotyczni Grecy, olewający Brytyjczycy

Brytyjczycy mają powody do niepokoju. Z badań, prowadzonych przed paru laty w 28 krajach jednocześnie wśród 14-latków, wynika bowiem, że uczucia patriotyczne młodzieży brytyjskiej są nikłe. "Angielskie nastolatki nie zdały egzaminu z patriotyzmu" - oznajmiał w tytule "The Sunday Times", dodając, że "badania pokazują, jak daleko młodzi ludzie odeszli od instytucji i symboli, które tradycyjnie określały brytyjską tożsamość narodową". To zdaniem gazety wskazówka dla ministra edukacji, jak powinny wyglądać lekcje wychowania obywatelskiego, które akurat wtedy wprowadzono do programu nauczania.

Badania rzeczywiście mogły zaszokować Brytyjczyków: jeśli chodzi o stosunek do własnego narodu, brytyjskie nastolatki zajęły miejsce szóste od końca. Dumę z osiągnięć Wielkiej Brytanii deklarowało zaledwie 33 proc., a pozytywny stosunek do hymnu 48 proc. Największymi patriotami okazali się młodzi Grecy, na drugim miejscu znaleźli się Cypryjczycy. Polacy byli trzeci, ex aequo z Chilijczykami.

Brytyjscy specjaliści, głównie historycy, nie mieli wątpliwości co do przyczyn tego stanu rzeczy: winny jest fatalny sposób nauczania historii, która w programach szkolnych nie tylko została okrojona do minimum, ale za mało uwagi poświęca historii Wielkiej Brytanii. Zastrzeżenia historyków nie pozostały bez echa, bo w 2007 r. ministerstwo edukacji podjęło decyzję o rozszerzeniu nauki historii, która odtąd ma być obowiązkowa do 16. roku życia. Otwarta pozostaje jednak kwestia, czy i jak wpajać uczniom pozytywny stosunek do własnego kraju. Czy da się uczyć wartości brytyjskich - i czy należy?

"Młodzi ludzie powinni angażować się w dyskusje na temat brytyjskości" - mówił na łamach dziennika "The Times" Michael Wills, sekretarz stanu w ministerstwie sprawiedliwości. Określany mianem "ministra ds. brytyjskości", Wills jest autorem pomysłu poddawania "testowi brytyjskości" osób ubiegających się o obywatelstwo. Nie chodzi jedynie o opanowanie języka (choć to rzecz podstawowa), ale także o znajomość wartości brytyjskich, za jakie minister uważa przede wszystkim tolerancję i przestrzeganie zasad fair play.

Ojczyzna wątpliwa moralnie

Brytyjskość nie stałaby się może tematem tak żywym, gdyby nie Gordon Brown i jego słynne wystąpienie w Fabien Society - w czasie, gdy pełnił jeszcze funkcję kanclerza skarbu, ale już przymierzał się do roli premiera. Mówił wówczas o wadze "zdefiniowania tożsamości narodowej we współczesnym świecie" i potrzebie ustanowienia "Dnia Brytyjskości".

Nie trafiło to w próżnię, przeciwnie.

Sir Keith Ajegbo - przez wiele lat nauczyciel, a dziś przewodniczący Citizenship Foundation (niezależnej organizacji oświatowej) - idzie o krok dalej: uważa, że lekcje wychowania obywatelskiego powinny być lekcjami patriotyzmu i krzewienia wartości brytyjskich. "Nie da się uczyć historii ani wychowania obywatelskiego, nie ucząc zarazem patriotyzmu - dodawał Andrew Mycock z uniwersytetu w Manchesterze. - Nauczanie historii jest rzeczą głęboko polityczną, bo pokazuje, jak przeszłość wpływa na pojmowanie współczesności".

Nic dziwnego, że historycy źle przyjęli wspomniane na wstępie opracowanie Michaela Handa z University of London, kwestionujące sens wychowania w duchu patriotycznym. Według Handa szkoła nie może tego robić, bo uczucia do kraju to sprawa prywatna i szkole nic do tego. Hand uważa, że jeśli nauczyciele będą zwracać uwagę na to, co ma budzić w uczniach dumę z dokonań narodu, mogą pomijać sprawy bolesne i wstydliwe, a takich żadnemu narodowi nie brakuje. "Historia wszystkich krajów jest w najlepszym wypadku wątpliwa moralnie", dlatego na historii i wychowaniu obywatelskim nauczyciel powinien ograniczyć się do podawania faktów i nie wdawać w interpretacje. Wielka Brytania też ma za co się wstydzić, skoro brała udział w handlu niewolnikami i prowadziła politykę imperialistyczną. A że pierwsza na świecie zakazała handlu niewolnikami? W tym świetle to bez znaczenia.

Raport sporządzono w oparciu o rozmowy z 13-14-letnimi uczniami oraz z nauczycielami. Uderzają w nim nie tylko konkluzje, ale też stanowisko nauczycieli: ledwie 9 proc. uważa, że szkoła ma obowiązek wpajania postaw patriotycznych, a trzy czwarte sądzi, iż należy raczej przestrzegać przed złą stroną patriotyzmu.

Dlaczego tak się dzieje? Być może dlatego, że w coraz bardziej wieloetnicznym społeczeństwie nauczanie patriotyzmu to wejście na teren grząski. Co bowiem można powiedzieć małym imigrantom, dla których Henryk VIII to postać z innego świata? Poza tym, co przyznał sam Hand, nauczyciele boją się, że promując postawy patriotyczne łatwo mogą zostać oskarżeni o ksenofobię. A z drugiej strony, jak zauważał pewien nauczyciel wychowania obywatelskiego, jeśli w ferworze dyskusji padnie uwaga, w której można dopatrzyć się rasizmu, nauczyciel ma obowiązek ucznia skarcić - na czym cierpi jednak swoboda wypowiedzi.

Demony przeszłości

W Japonii nauczanie patriotyzmu jest problematyczne z innego powodu: obaw, czy nie będzie to prosta droga do odrodzenia przedwojennego nacjonalizmu. Choć wiosną 2007 r. parlament przyjął ustawę oświatową, przewidującą m.in. wprowadzenie lekcji wychowania patriotycznego, to na jej pełną realizację (czyli wprowadzenie takich lekcji we wszystkich szkołach podstawowych i średnich) trzeba czekać do 2012 r. Zmiana ustawy była jednym z punktów programu ówczesnego premiera Shinzo Abe. Celem nauczania, w myśl nowych przepisów, ma być "kultywowanie szacunku dla tradycji i kultury oraz miłości do narodu i ojczyzny, która je stworzyła".

Cień przeszłości powoduje jednak, że wielu Japończyków - podobnie jak wielu Niemców - nieufnie odnosi się i do słowa "patriotyzm", kojarząc je z nacjonalizmem, i do symboli patriotycznych. W Japonii ogromne emocje długo budziła nawet kwestia, czy w szkołach wywieszać flagi i grać hymn narodowy, i jak w takich sytuacjach mają zachowywać się nauczyciele (śpiewać? stać na baczność?). Sprawa znalazła się w sądzie, który orzekł, że nauczyciele nie mają konstytucyjnego obowiązku okazywania szacunku hymnowi i fladze. Zanim jednak zapadło orzeczenie, kierownik szkoły w Hiroszimie wraz ze swym zastępcą rozwiązali ten dylemat w sposób tyleż honorowy, co dramatyczny - popełnili samobójstwo.

Flagi i kolory

Choć flaga i hymn nigdzie nie budzą aż takich emocji, ostatnio w wielu krajach są tematem dyskusji. Wywieszać czy nie? Punktem odniesienia są tu oczywiście Amerykanie, na każdym kroku demonstrujący przywiązanie do "gwiaździstego sztandaru". Niekiedy w formie jak na europejskie gusty nieco trywialnej, ale jednak. W każdym razie wywieszenie flagi wszędzie uchodzi za przejaw patriotyzmu i deklarację, że uczuć narodowych nie uważa się za wstydliwe.

Spalenie flagi tureckiej przez demonstrantów kurdyjskich przyjmowano w Turcji ze zgrozą i surowo karano - co w Europie komentowano jako przejaw dyskryminacji Kurdów. Tymczasem Turcy, do swego państwa odnoszący się z dużym szacunkiem, profanowanie symboli narodowych traktują jak zbrodnię. Niechlubny wyczyn z programu Kuby Wojewódzkiego, gdzie polska flaga wsadzona została w psią kupę, nie uszedłby tam na sucho.

Bardziej swobodnie traktowane są barwy narodowe. To czytelna deklaracja, choćby podczas meczów: stadiony są miejscem, gdzie bez skrępowania daje się wyraz uczuciom narodowym, a pomalowane twarze kibiców pokazują, kogo popierają. Bywa jednak, że barwa ma inny wymiar: podtrzymuje więź jednych i ostrzega innych. Jak w miastach Irlandii Północnej, podzielonych na dzielnice protestanckie (niebiesko-biało-czerwone, tj. w barwach brytyjskich) i katolickie (zielono-biało-pomarańczowe; to kolory irlandzkie). Pomalowane jest tu wszystko, od okien i drzwi po pokrywy pojemników na śmieci. W niebezpiecznym świecie Ulsteru takie oznaczenie terytorium miało też wymiar praktyczny.

Ściśnięte gardło

Problemu z patriotyzmem nie ma większość Francuzów: aż 84 proc. z nich deklaruje, że są dumni ze swej narodowości i państwa. "Grandeur de la France" (wielkość Francji), zwrot stale obecny w wystąpieniach francuskich przywódców, koresponduje z nastawieniem społeczeństwa, a pewnie też na nie oddziałuje.

Na drugim końcu tej skali są w Europie miejsca, gdzie stwierdzenie o zaniku patriotyzmu nie brzmią przesadnie. Np. Dania: badania pokazują, że duma narodowa staje się tam rzadkością. Tylko jedna trzecia pytanych odczuwa dumę z bycia Duńczykiem i z dziedzictwa kulturalnego Danii. Dla reszty powodem do dumy i radości jest tylko duńskie państwo dobrobytu i hojnych świadczeń socjalnych.

Czy jest na to jakiś sposób? Zacytujmy komentatora "Daily Telegraph": "Jeśli brytyjskość to uczucie ściskania w gardle, gdy słyszy się hymn - to takiego patriotyzmu nie da się nauczyć. Ale jeśli jest to analizowanie czynników prawnych i konstytucyjnych, które przyniosły nam swobody polityczne i wolność słowa, to owszem, takiego patriotyzmu można uczyć". Co można chyba odnieść także do innych narodów.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, współpracowniczka działu „Świat”.

Artykuł pochodzi z numeru TP 45/2008