Powrót ważnej książki

Trudno uwierzyć, ale to jest pierwsze krajowe wydanie jednej z najważniejszych książek Stanisława Barańczaka!

12.11.2018

Czyta się kilka minut

I pierwsze jej wznowienie od 1990 r., kiedy ukazała się w londyńskim Aneksie. Osiemnaście tekstów ułożonych w sześć rozdziałów powstało w latach 80., w pierwszej amerykańskiej dekadzie autora, który w marcu 1981 r. wyjechał, by przez trzy lata wykładać na Uniwersytecie Harvarda. Trzy lata, podczas których wprowadzono w Polsce stan wojenny... Po wygaśnięciu kontraktu uniwersytet zaoferował Barańczakowi dożywotni etat, pierwsze odwiedziny kraju to dopiero rok 1990. „Tablica z Macondo” jest przede wszystkim wspaniałą lekcją czytania literatury, ale też zapisem autobiograficznego doświadczenia. I wyznaniem wiary poety, ujętym wprost w ostatnim eseju, „O pisaniu wierszy”. „Poezja to nic innego jak wyzwanie rzucone niesprawiedliwości wpisanej w prawa wszechświata – prawa, zależnie od wyznawanej przez nas filozofii, »naturalne«, »naukowe« czy »ustanowione przez Boga«, ale zawsze sprzeczne czy co najmniej rozbieżne z tym, czego oczekujemy od życia”. Nasze oczekiwania „stanowią jedyną dostępną nam skalę mierzenia rzeczywistości – skalę, której podziałką są rozmaite stopnie bólu”. Ten esej domyka kompozycyjnie całość otwartą innym szkicem-wyznaniem, opowieścią o pisaniu wiersza żegnającego zmarłą w listopadzie 1982 r. Gajkę, żonę Jacka Kuronia.

Zwycięskie wyzwanie rzucone Nicości, „zemsta ręki śmiertelnej”, jak to nazwała Wisława Szymborska, gest egzystencjalny niesłychanie poważny, a zarazem przynoszący ekstatyczną radość – takie rozumienie literatury przenika całą książkę. Znajdziemy w niej analizy „Świtów” Miłosza, „Balu w Operze” Tuwima, „Poematu dla dorosłych” Ważyka i „Pana Cogito o cnocie” Herberta, szkice o Norwidzie, Schulzu, Havlu, Brodskim i o tłumaczonych przez Barańczaka poetach angielskich (Donne, George Herbert, Marvell, Hopkins). Rozdział zatytułowany „Tłumacząc samego siebie (i samemu sobie)” jest przenikliwym zapisem doświadczenia „przybysza z innego świata”, wrzuconego w amerykańską rzeczywistość i wrastającego w nowy język. A dlaczego „Tablica z Macondo” i jaki ma związek z tablicami rejestracyjnymi samochodów w stanie Massachusetts? Kto nie wie, niech przeczyta brawurowy esej tytułowy. No i pozostałe też. ©℗

Stanisław Barańczak „TABLICA Z MACONDO. OSIEMNAŚCIE PRÓB WYTŁUMACZENIA, PO CO I DLACZEGO SIĘ PISZE”, posłowie Joanna Szczęsna. Wydawnictwo a5, Kraków 2018, ss. 350.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 47/2018