Pomyśleć śmierć

Czy mnisi i święci z początków Kościoła mogą czegoś nas nauczyć? Przyglądaliśmy się im w Wielkim Poście. Na koniec spotkanie z dobrym człowiekiem – abbą Agatonem.

19.03.2018

Czyta się kilka minut

Fra Angelico, fragment „Scen z życia Ojców Pustyni”, Galeria Uffizi, Florencja / HERITAGE IMAGES / GETTY IMAGES
Fra Angelico, fragment „Scen z życia Ojców Pustyni”, Galeria Uffizi, Florencja / HERITAGE IMAGES / GETTY IMAGES

Abba Beniamin przed śmiercią powiedział swoim synom: „To wypełnijcie, a będziecie mogli się zbawić: radujcie się zawsze, módlcie się bezustannie i za wszystko składajcie dzięki”. 
Z apoftegmatów Ojców Pustyni

Kiedyś w rozważaniach rekolekcyjnych ważnym elementem była medytacja na temat śmierci. Zbliżamy się do Niedzieli Zmartwychwstania, temat ostatniego spotkania narzuca się sam. Stajemy przed bramą, wcześniej czy później, wąską i ciasną. Jak przez nią przejść? Jak myśleć o śmierci?

„Opowiadano o abba Agatonie, że starał się wypełniać wszystkie przykazania. Kiedy jechał promem, pierwszy chwytał za wiosło; a kiedy odwiedzali go bracia, od razu po modlitwie brał się do zastawiania dla nich stołu, był bowiem pełen miłości Bożej. Kiedy już umierał, przez trzy dni leżał z oczami otwartymi, wpatrzonymi w jeden punkt; a bracia budzili go i mówili: »Abba Agatonie, gdzie jesteś?«. Odpowiedział: »Stoję przed sądem Bożym«. Mówią mu: »To i ty boisz się, ojcze?«. On na to: »Wprawdzie robiłem, co mogłem, żeby zachować przykazania Boże, ale jestem człowiekiem: skąd mogę wiedzieć, czy mój trud podobał się Bogu?«. Mówią mu bracia: »A to nie ufasz swoim czynom, że były w Bogu dokonane?«. Odrzekł im starzec: »Nie będę miał pewności, dopóki nie spotkam Boga: bo inny jest sąd Boży, a inny ludzki«. A kiedy chcieli pytać go dalej, powiedział: »Zróbcie mi łaskę i więcej ze mną nie mówcie, bo nie mam czasu«. I umarł spokojnie, a widzieli go tak odchodzącego, jak ktoś, kto się wita z przyjaciółmi i najbliższymi. Odznaczał się on wielką czujnością i mawiał: »Bez wielkiej czujności nie dojdzie człowiek do żadnej cnoty«”.


O. Szymon Hiżycki OSB: Rekolekcje Wielkopostne 2018 >>>


Kiedy Ojcowie Pustyni mówią o śmierci, nie potrząsają trupią czaszką, nie zgrzytają łańcuchami; dla nich śmierć jest po prostu ostatnim zadaniem, czymś, na co człowiek szykuje się przez całe życie. Jak na egzamin. Tak też czytamy o abbie Agatonie (jego imię oznacza po prostu dobrego człowieka). Starał się wypełniać wszystkie przykazania (w języku Ojców oznacza to przede wszystkim wierność przykazaniu miłości), pracował, gościnnie przyjmował braci. Czyli zwykłe ludzkie życie... W sumie nie trzeba być mnichem, aby poczuć solidarność z dobrym abbą Agatonem.

Niemniej nadchodzi kres życia, czas ostatecznego rozliczenia. Trzy dni agonii mnicha to oczywiście aluzja do trzech dni Chrystusa w grobie, czas oczekiwania na zmartwychwstanie, czas Bożego sądu. Czy Agaton się boi? Zwróćmy uwagę, że tak sądzą jego uczniowie, on jest o wiele bardziej powściągliwy: nie odpowiada ani tak, ani nie, mówi raczej o tajemnicy Boga, odwołuje się do historii wybrania króla spośród synów Jessego – nikt tak naprawdę nie wie, kim jest Bóg... A gdy uczniowie nalegają, ucina dyskusję krótkim: „nie mam czasu”. On już go nie ma, już stoi na sądzie Bożym. Pamiętajmy, że grecki rzeczownik, który tłumaczymy jako „sąd” (krisis), może także oznaczać „podział”. Sąd Boży to chyba czas ostatecznego oddzielenia dobra od zła, moment rozszczepienia tego, co splątane, chwila prawdy o tym, kim w istocie rzeczy jesteśmy.

Czy ten sąd jest czymś, co abbę Agatona przeraża? Raczej wprowadza go w stan głębokiego skupienia, prawdziwej modlitwy, która ze swej natury jest przebywaniem z Bogiem w głębokiej z Nim zażyłości. Oto nadszedł czas sądu, kruszenia ostatnich murów, które oddzielają go od Boga, moment wejścia do królestwa Bożego, gdzie są ci, którzy na nas czekają. W takim momencie czas traci jakiekolwiek znaczenie.

Na koniec osobiste wspomnienie.

Kiedy prawie 20 lat temu wstąpiłem do Tyńca, zauważyłem, że jeden ze starszych współbraci modli się co wieczór po Komplecie przed ołtarzem św. Benedykta. Na pytanie, o co się tak wytrwale modli, zapytał: – Ile masz lat?

– Osiemnaście.

Machnął ręką i powiedział: – To nic nie zrozumiesz. No, może jak skończysz 30 lat, to coś do ciebie dotrze. Ja co wieczór się modlę o dobrą śmierć.

No właśnie, czy modlimy się o dobrą śmierć, czy prosimy Boga o dobre dla nas zmartwychwstanie? ©

 

O. SZYMON HIŻYCKI (ur. 1980) jest opatem klasztoru benedyktynów w Tyńcu, patrologiem i badaczem początków monastycyzmu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 13/2018