Pomniki Ronaldo i masala futbol

W indyjskim stanie Goa stanął pomnik Cristiano Ronaldo. Kontrowersje budzi nie tylko estetyka rzeźby, ale też kolonialna przeszłość.
w cyklu STRONA ŚWIATA

14.01.2022

Czyta się kilka minut

Pomnik Cristiano Ronaldo w Calangute / fot. AA/ABACA/Abaca/East News /
Pomnik Cristiano Ronaldo w Calangute / fot. AA/ABACA/Abaca/East News /

Cristiano Ronaldo, jeden z najwspanialszych atletów świata, nie ma szczęścia do wznoszonych ku jego czci pomników. Większość uznano za szkaradne, a ostatni, w indyjskim stanie Goa, odebrano jako obrazę. Piłkarz pochodzi z Portugalii, która przez prawie pięć stuleci władała tymi ziemiami jako kolonialna metropolia.

Najnowszy pomnik Ronaldo stanął pod koniec minionego roku w Indiach w dawnej rybackiej wiosce Calangute, przerobionej na kurort dla bogatych letników. Turystycznym zagłębiem stały się zresztą wszystkie plaże na północy Goa, dawniej zapomnianej przez Boga i ludzi krainy, do której przed pół wieku pielgrzymowały Dzieci Kwiaty z Zachodu. Hippisów dawno już w Goa nie ma, a zachodni turyści, którzy ich zastąpili, uznali pomnik za kolejną atrakcję podczas egzotycznych wakacji.

Wystawienie pomnika piłkarzowi z Portugalii oburzyło za to niektórych tubylców, a także miejscowych polityków z rządzącej Indyjskiej Partii Ludowej, ugrupowania hinduskich nacjonalistów, którzy pod wodzą Narendry Modiego w 2014 roku przejęli władzę w Indiach i sprawują ją do dziś.

Pomnik najeźdźcy

„Ludowcy”, odwołując się do hinduskiego nacjonalizmu, odrzucają wszystko, co przywędrowało do Indii wraz z najeźdźcami – muzułmańskimi z Bliskiego Wschodu i chrześcijańskimi z Europy. Do tych drugich należał Vasco da Gama, który w XV wieku przybił do wschodnich wybrzeży Indii. Od tego czasu rządzili tu Portugalczycy (po nich przyszli Holendrzy, a w końcu, w XIX wieku, Brytyjczycy).

Brytyjczycy rozstali się z kolonialnymi Indiami w 1947 roku, wykrajając z nich na pożegnanie Pakistan, nowe państwo przeznaczone dla wyznawców islamu. Portugalia za to zatrzymała swoje ostatnie kolonie w Indiach – Goa oraz Daman i Diu – aż do intwerwencji armii indyjskiej w 1961 roku. Goa włączono wtedy do reszty państwa, najpierw jako terytorium związkowe, rządzone bezpośrednio ze stolicy, a w 1987 roku nadano prowincji rangę osobnego stanu.


CZYTAJ WIĘCEJ

STRONA ŚWIATA to autorski serwis Wojciecha Jagielskiego, w którym dwa razy w tygodniu reporter i pisarz publikuje nowe teksty o tych częściach świata, które rzadko trafiają na pierwsze strony gazet. CZYTAJ TUTAJ


Pod rządami „ludowców” Indie odchodzą od obowiązującej dotąd świeckości państwa, a Modi i jego towarzysze piszą od nowa historię, podkreślając w niej zasługi hinduskich nacjonalistów, a pomniejszając znaczenie panującej wcześniej dynastii Nehru-Gandhich, a nawet Mahatmy Gandhiego. W Indiach Modiego pierwszeństwo mają „prawdziwi” Hindusi, czyli wyznawcy hinduizmu, a rodacy, którzy przyjęli religie przyniesione przez najeźdźców, stają się z każdym rokiem obywatelami gorszej kategorii. Muzułmanie (około 15 proc. ludności) i chrześcijanie (około 2 proc.) coraz częściej uskarżają się na prześladowania, coraz częściej dochodzi do pogromów mahometan.

W Goa, gdzie pół wieku temu królowali hippisi, „ludowcy” Modiego rządzą już dziesiąty rok (zdobyli władzę dwa lata przed tym jak Modi objął ją w całym kraju). Tym większe było zdumienie, kiedy pomnik portugalskiemu atlecie postanowił postawić jeden z nich, Michael Lobo, stanowy minister sportu.

Nie słychać fado

„Postawiliśmy pomnik Cristiano Ronaldo, ponieważ jest on inspiracją dla młodzieży, zarówno chłopców, jak dziewcząt, śniących o wielkości. Ronaldo jest ucieleśnieniem pasji i wytrwałości w dążeniu do doskonałości – przemawiał minister Lobo podczas ceremonii odsłonięcia półtonowego posągu. – Ci, którzy przeciwko temu protestują, muszą nienawidzić takich jak Ronaldo i nienawidzić piłki nożnej”.

A protestowało wielu. Niektórzy przyszli na uroczystość odsłonięcia pomnika z czarnymi chorągwiami i wołali: „hańba”! Twierdzili, że wystawienie w Goa pomnika Portugalczykowi jest prowokacją i obrazą. Nawet partyjni towarzysze Lobo przyznawali, że pomysł ten był co najmniej niestosowny, niebezpieczny i rewizjonistyczny.

Wielu mieszkańców Goa do dziś nosi portugalskie nazwiska i imiona, a jedna czwarta z liczącej półtora miliona ludności jest chrześcijanami. Nikt tu jednak portugalskiej władzy nie wspomina ani za nią nie tęskni. Kolonialne hacjendy i katedry niszczeją w tropikach, mało kto mówi po portugalsku, co dawniej było kluczem do lepszego życia i zawodowej kariery. Nie słychać też nigdzie tęsknego fado, a nowobogackie kurorty na porośniętych palmami plażach rozbrzmiewają filmowymi przebojami z fabryki snów w Bollywood i dyskotekową rąbanką, importowaną z Zachodu.

Miejscowi kibice nie trzymają wcale kciuków za piłkarską drużynę Portugalii tylko dlatego, że Goa była kiedyś jej kolonią. Jeśli kibicują Cristiano Ronaldo, to dlatego, że jest jednym z najlepszych piłkarzy na świecie, a nie dlatego że pochodzi z Portugalii.

Nasi lepsi

Towarzysze ministra Lobo podpowiadali, że jeśli już musiał stawiać pomnik piłkarzowi, to lepiej było wybrać któregoś z miejscowych zawodników, z których kilku zapisało się złotymi literami w krótkich dziejach indyjskiego futbolu. Choćby Neville’a D’Souzę, który na olimpiadzie w Melbourne w 1956 roku został królem strzelców i jako pierwszy Azjata strzelił hat tricka w międzynarodowych rozgrywkach. Z młodszych nadawałby się Bruno Coutinho, kapitan drużyny Indii, a nawet Samir Subasz Naik z pobliskiego Mumbaju. A jeśli szukać dalej: dlaczego nie wystawić pomnika Bhajczungowi Bhutii z podhimalajskiego Sikkimu, też kapitana reprezentacji, którego nazywano indyjskim Davidem Beckhamem? Był w końcu pierwszym indyjskim piłkarzem, który podpisał zawodowy kontrakt z drużyną z Europy (w 1999 roku dołączył do angielskiego FC Bury).

Na pomnik, jak mało kto, zasłużył też Sunil Czhetri z Bangalore. Dobiega już czterdziestki, ale wciąż gra i strzela bramki. Nastrzelał ich tyle, że w prowadzonej przez FIFA klasyfikacji strzelców narodowych reprezentacji nie ustępuje wiele Cristiano Ronaldo, a wyprzedza samego Ferenca Puskasa, węgierskiego snajpera, któremu Indie zawdzięczają swój największy sukces w piłkarskich igrzyskach.

Najgorsi na świecie

Gdyby sprawy potoczyły się inaczej, Puskas zagrałby zapewne w ataku Węgier, wówczas najlepszej drużyny na świecie, przeciwko Indiom na olimpiadzie w Melbourne w 1956 roku. Tylko że w październiku, na miesiąc przed olimpiadą, „czerwonoarmiści” na rozkaz Kremla utopili we krwi antykomunistyczne powstanie w Budapeszcie. Węgierska drużyna, wicemistrz świata sprzed dwóch lat i mistrz olimpijski sprzed czterech, rozpadła się. Najlepsi gracze: Puskas, Sandor Kocsis i  Zoltan Czibor, uciekli z kraju, bramkarz Gyula Grosics został oskarżony o zdradę i szpiegostwo i zdyskwalifikowany. Węgierscy piłkarze nie pojechali do Melbourne i Indie wygrały mecz walkowerem. W ćwierćfinale pokonały 4:2 Australię (to właśnie wtedy D’Souza strzelił hat tricka) i dopiero w półfinale zostały pokonane 4:1 przez Jugosławię, a w meczu o brązowy medal przegrały 0:3 z Bułgarią.

Nigdy więcej takiego sukcesu indyjscy piłkarze nie powtórzyli, nigdy też nie zagrali w mundialu. Najbliżej byli w 1950 roku, gdy wszyscy azjatyccy konkurenci, którzy pokonali ich w eliminacjach, zrezygnowali z udziału i organizatorzy turnieju w Brazylii zaprosili drużynę Indii w zastępstwie. Hindusi odmówili tłumacząc się kosztami dalekiej podróży, a także tym, że grają w piłkę na bosaka, a nie w butach, czego wymaga piłkarska federacja.

Lata pięćdziesiąte, podobnie jak na Węgrzech, wspominane są w Indiach jako złoty czas. Reprezentacja wygrała Igrzyska Azjatyckie w 1951 roku (i ponownie w 1962), grali na olimpiadzie w 1952 roku w Helsinkach (przegrali 1:10 z Jugosławią i odpadli z turnieju) i w 1960 roku w Rzymie (przegrali z Węgrami i Peru, ale zremisowali z Francją, której reprezentacja zawodowców z Raymondem „Kopą” Kopaszewskim i Justem Fontaine’em zajęła trzecie miejsce w mistrzostwach świata w 1958 roku).

Potem było już tylko gorzej, a Hindusi, najlepsi na świecie w krykieta i hokeju na trawie, w piłce nożnej przegrywali ze wszystkimi z wyjątkiem jeszcze słabszych sąsiadów z Azji Południowej – Pakistanu, Bangladeszu, Sri Lanki, Nepalu i Bhutanu.

Na mundialu w Katarze, ma się rozumieć, Indii zabraknie. Przegrali eliminacje z Katarem i Omanem, wygrywając tylko z Bangladeszem. W rankingu piłkarskiej federacji FIFA, obejmującym 210 krajów, zajmują 104. miejsce, za Mauretanią, ale przed Cyprem (Polska jest 27., a ostatnie miejsce zajmuje San Marino). Stawianie pomników indyjskim piłkarzom byłoby więc oddawaniem się kultowi nieudaczników.

Nieszczęsne pomniki

Cristiano Ronaldo, drugi po Lionelu Messim najlepszy piłkarz z początku XXI wieku, pomników ma już kilka. Za najbliższe oryginałowi uważane jest popiersie z Santiago Bernabéu (stadion Realu Madryt), gdzie Ronaldo grał w swoich najlepszych latach 2009-18.

Mniej udane wzniesiono na jego rodzinnej Maderze. W 2014 roku przed poświęconym Cristano Ronaldo muzeum w Funchal wystawiono posąg, przykuwający uwagę wyeksponowanym przez artystę przyrodzeniem piłkarza. Trzy lata później imieniem Ronaldo nazwano lotnisko na Maderze i umieszczono na nim jego popiersie, które fani piłkarza uznali bardziej za szyderstwo i karykaturę niż wierne odbicie. Rok po odsłonięciu popiersia, na żądanie rodziny, zastąpiono je innym, tego samego artysty.

„Wszystko jest sprawą gustu, jednemu się coś podoba, innemu nie – odpierał pretensje rzeźbiarz Emmanuel Santos. – Jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził. Nawet Jezusowi Chrystusowi się to nie udało”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, pisarz, były korespondent wojenny. Specjalista od spraw Afryki, Kaukazu i Azji Środkowej. Ponad 20 lat pracował w GW, przez dziesięć - w PAP. Razem z wybitnym fotografem Krzysztofem Millerem tworzyli tandem reporterski, jeżdżąc wiele lat w rejony… więcej