Ładowanie...
Polska się zadłuża. Czy leci z nami księgowy?
Polska się zadłuża. Czy leci z nami księgowy?
Około 3 proc. PKB – mniej więcej tyle warte są pozycje, które od początku roku rząd musiał dopisać do listy tegorocznych wydatków budżetowych. Gdyby przeliczyć je z procentów na liczby, otrzymamy ponad 60 mld zł.
To prawda, nowy rok zaczął się jak w filmach Hitchcocka: najpierw uderzyła inflacja, a potem zaczęła się wojna w Ukrainie i polską granicę przekroczyło w miesiąc ponad 2,5 mln uchodźców, na pomoc którym państwo musiało błyskawicznie wyasygnować 8 mld zł. A przecież nie zdążyliśmy jeszcze posprzątać po pandemii! Podtrzymywanie popytu w wielu sektorach gospodarki za pomocą tarcz antykryzysowych tylko w 2020 r. pochłonęło 187 mld zł.
GOSPODARKA TRZESZCZY. Wojna, waluty, inflacja: co nas czeka? CZYTAJ WIĘCEJ W SERWISIE SPECJALNYM >>>
Rząd uspokaja, że mimo puchnącej listy wydatków sytuacja jest nadal pod kontrolą, bo dzięki szybko rozwijającej się gospodarce (w ub. roku urosła aż o 7,3 proc.) dług publiczny w Polsce nie przekracza 48 proc. wartości PKB. Jesteśmy zatem wciąż daleko od konstytucyjnego limitu zadłużenia, który każe państwu mocno zacisnąć pasa po przekroczeniu progu 60 proc. W rzeczywistości PiS (podobnie, choć na mniejszą skalę, bawiły się też poprzednie rządy) upycha kolejne wydatki poza budżetem, najczęściej w funduszach celowych, unikając w ten sposób wliczania ich do długu publicznego. Bliższe rzeczywistości są więc obliczenia Eurostatu, który podaje, że na koniec ub. roku nasze zadłużenie sięgało 57 proc. PKB. Nadal nieźle, zwłaszcza gdy porówna się Polskę ze strefą euro, gdzie średnia relacja długu publicznego do PKB sięga obecnie 98 proc.
Wszystko wskazuje na to, że zmierzamy właśnie w tym kierunku. Zapowiedzi zwiększenia wydatków na wojsko aż do 3 proc. PKB (z ich wyjściem poza konstytucyjne limity zadłużenia) dowodzą, że rządzący postanowili zerwać z polityką poprzedników, którzy dług publiczny traktowali jak objaw choroby toczącej państwo. Opozycja, która powinna działać trzeźwiąco na pożyczkowe plany władzy, też zagrzewa ją do rozrzutności: Donald Tusk zgłosił właśnie groteskowy postulat 20 proc. podwyżki dla budżetówki, zarzucając jednocześnie rządowi niedostateczne wysiłki w walce z inflacją. Najpewniej jeszcze w tym roku cichaczem przekroczymy więc wskazany w konstytucji próg 60 proc. PKB. Wszak na same tarcze antyinflacyjne rząd będzie musiał wydać ekstra 34 mld zł (GUS właśnie podał, że w marcu inflacja wzrosła do 11 proc.).
Nie wiadomo tylko u kogo i na jaki procent będziemy się zadłużać. Zapowiedzi resortu finansów, który zamierza zorganizować wirtualne prezentacje dla inwestorów z Europy Zachodniej i Azji, pokazują, że polskie obligacje skarbowe przestają być towarem łatwym do sprzedaży. Na początku kwietnia rząd pożyczał pieniądze średnio na 6 proc. – choć jeszcze rok temu inwestorzy kupujący polskie obligacje skarbowe kazali sobie płacić za takie pożyczki zaledwie 1,5 proc. Winna temu jest nie tylko wojna w Ukrainie. Pożyczkodawcy ewidentnie dostrzegli, że polski rząd dotarł do ściany w polityce upychania swojego długu w kontrolowanych przez siebie bankach, dlatego każą sobie płacić coraz więcej.
Wysoki dług publiczny nie musi być oznaką śmiertelnej choroby państwa. Przeciwnie, może stać się narzędziem stymulującym gospodarkę i wspierającym społeczeństwo obywatelskie. Taka operacja powinna być jednak prowadzona w sposób transparentny dla obywateli, którzy ten dług będą spłacać. O polskiej polityce fiskalnej ostatnich lat można tymczasem powiedzieć wiele, ale nie to, że jest czytelna dla Polaków.©℗
Ten materiał jest bezpłatny, bo Fundacja Tygodnika Powszechnego troszczy się o promowanie czytelnictwa i niezależnych mediów. Wspierając ją, pomagasz zapewnić "Tygodnikowi" suwerenność, warunek rzetelnego i niezależnego dziennikarstwa. Przekaż swój datek:
Autor artykułu

Napisz do nas
Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.
Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!
Newsletter
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]