Polka w Taizé

Jestem chyba drugą Polką, po nieżyjącej już pani Anieli Urbanowicz, która poznała Brata Rogera (tak w każdym razie sam mi powiedział, obiecując, że podobnie jak panią Anielę, Bracia włączają mnie do swoich modlitw wieczornych). Doszłam więc do wniosku, że powinnam jakoś utrwalić niewielkie wydarzenie, którego byłam jedynym świadkiem.

Było lato 1962 r. Uczestniczyłam w obozie środowiska “Vie Nouvelle" w Motrejeau, w Pirenejach. Jeden z jego uczestników - student teologii ewangelickiej z Paryża (bo obóz, choć było to jeszcze przed Vaticanum Secundum, miał charakter ekumeniczny) - namówił mnie na wyjazd do Taizé. Z Lyonu dojechałam podmiejskim pociągiem do Cluny, skąd miały odjeżdżać autobusy do Taizé (ok. 40 km). Gdy dojechałam wieczorem, okazało się, że autobusy już nie kursują, a obiecywana “ciuchcia" jedynie 3-4 razy dziennie i też nie o tej porze. Na stacji benzynowej, gdzie zaczęłam rozpytywać o jakikolwiek nocleg, nie słyszeli o żadnym Taizé. W końcu znalazł się jakiś litościwy taksówkarz, któremu się zdawało, że jednak coś o tym wie... Pod furtką znalazłam się po godz. 22. Natychmiast okazało się, że jestem gościem oczekiwanym, zaproszonym. Doceniłam to trochę później, kiedy przybyłą w podobny sposób protestancką studentkę z Belgii odprowadzono grzecznie do dość odległego domu rekolekcyjnego.

Następnego dnia poznałam Brata Rogera i pozostałych (wtedy kilku spośród około 50) Braci. Brat Roger osobiście oprowadził mnie po częściach nie objętych klauzurą, pracowniach, wystawie sztuki. Modliłam się z nimi kilka dni w nie wykończonym jeszcze Kościele Pojednania, gdzie pierwszy chyba raz tak świadomie przeżyłam skandal podziału. Byłam na Mszy katolickiej w kościele podziemnym (o tym już wcześniej słyszałam jako o wielkim nowatorstwie!), podczas której Bracia podchodzili ze wszystkimi uczestnikami do Stołu Pańskiego. Potem - w wypełnionej Świątyni Pojednania - uczestniczyłam w prawie identycznej liturgii eucharystycznej, celebrowanej przez czterech pastorów, wśród nich Brata Rogera (nie było wtedy jeszcze, oczywiście, kapłanów katolickich we Wspólnocie) - wiedząc, że w tej liturgii NIE WOLNO mi uczestniczyć w pełni. Zaproszono mnie do domu rekolekcyjnego, w którym Brat Roger prowadził spotkanie młodych małżeństw ewangelickich, bym mogła opowiedzieć coś na słabo rozpoznawany na Zachodzie temat, skrótowo określany nazwiskami “Gomułka-Wyszyński". Ale to jeszcze nic... Potem Brat Roger zabrał mnie do swego pokoju, gdzie klęcząc odmówiliśmy we dwoje różaniec (o niezwykłości tego akurat przeżycia w tamtym czasie nie muszę mówić). I wreszcie, nieoczekiwana prośba Brata: czy mogłabym zapytać Prymasa Stefana Wyszyńskiego o możliwość jego spotkania z nim - bardzo chciał go poznać.

Wymyślił to tak: kiedy ks. Prymas przyjedzie do Rzymu (już zapowiadano Sobór), on też tam przybędzie, specjalnie po to, by się z nim spotkać. Prosi tylko o wiadomość, czy Prymas go przyjmie... Nie udawałam, że spotykam na co dzień Prymasa, ale też zdawałam sobie sprawę, że wobec takiej prośby nie ma sensu czegokolwiek tłumaczyć, czy się wykręcać, tym bardziej, że nie było wówczas zbyt wielu pewnych i bezpośrednich kontaktów. A więc - obiecałam. Sprawę “załatwiłam pozytywnie" za pośrednictwem pana Antoniego Marylskiego z Lasek. Niedługo później ogłoszono, że Brata Rogera osobiście i imiennie zaprosił papież Jan XXIII, jako pierwszego z obserwatorów, na Sobór. Tam Brat Roger spotykał się wielokrotnie nie tylko z Prymasem, ale z wszystkimi Ojcami Soboru. Moje “pośrednictwo" nie było więc do niczego potrzebne, jednak świadectwo, że taka prośba miała wcześniej miejsce i że wyszła właśnie od Brata Rogera - warte jest zapamiętania.

Potem spotkałam Brata Rogera już tylko raz - jedenaście lat później, 31 maja 1973 r. - podczas jego wizyty w Laskach, dokąd go przywiózł Jerzy Turowicz. Miałam szczęście chwilę z nim rozmawiać (byłam już wówczas jedną z sióstr laskowskich). Wtedy był już Gościem powszechnie, u nas w Polsce i na świecie, znanym.

S. RUT WOSIEK FSK (Izabelin k. Warszawy)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 46/2005