Polityk z zasadami

Z odejściem Stanisława Stommy straciliśmy w Polsce ostatniego przedstawiciela klasy politycznej tego pokolenia i tego formatu. Jego nazwisko z pewnością przetrwa próbę historii, a biografia stanowi charakterystyczne odbicie losów polskich minionego stulecia.

31.07.2005

Czyta się kilka minut

Syn wschodnich rubieży historycznej Rzeczypospolitej Wielu Narodów, wileński intelektualista, pracownik uniwersytetu i - już od lat akademickich - działacz katolicki, przeżył stratę swojej Małej Ojczyzny na wschodzie i stał się jednym z najbardziej znaczących pionierów budowy alternatywnej, nowej Polski. Alternatywnej, bo nie szło tu o przejściowy twór okresowo nazywany Polską Rzeczpospolitą Ludową, lecz o nową, bezpieczną i stabilną siedzibę ogółu Polaków między Bugiem i Sanem na wschodzie a Odrą i Nysą Łużycką na zachodzie. Ten cichy i skromny specjalista prawa karnego okazać się miał, i jako redaktor naczelny miesięcznika “Znak" w jakże trudnych latach 1946-56, i jako współtwórca pierwszego “Tygodnika Powszechnego", ale przede wszystkim jako poseł na Sejm Koła Znak (a był nim od 1957 r. przez prawie 20 lat), utalentowanym politykiem, cierpliwym i umiejętnym negocjatorem, a przy tym człowiekiem zasad. Nie do przecenienia są jego zasługi dla Kościoła w Polsce, przede wszystkim w pierwszych latach po Październiku 1956 r., jak też zasługi dla budowy nowych stosunków polsko-niemieckich już w początku lat 60. XX wieku. Dla mnie jednak światłem życia politycznego Stanisława Stommy i ważnym faktem w historii Polski pozostanie przede wszystkim rola sejmowego Koła Znak pod jego przewodnictwem w marcu 1968 r. w proteście przeciwko brutalności i przemocy stosowanej przez ówczesne władze PRL wobec młodzieży studenckiej, a faktycznie wobec całego niezależnie myślącego społeczeństwa. Niezapomniane też zostanie całkowicie samotne “nie" Stanisława Stommy - nie potwierdzam, nie akceptuję - w 1976 r. wobec zmiany ówczesnej konstytucji PRL w duchu głębszego uzależnienia nas, Polski i Polaków, od i tak dotkliwej supremacji Moskwy i monopartii w naszym życiu.

U progu III Rzeczypospolitej dana była Stanisławowi Stommie, już niemal w wieku 82 lat, satysfakcja otwarcia pierwszej sesji wznowionego Senatu RP jako marszałkowi seniorowi I kadencji tej izby. Prezydent RP Lech Wałęsa uczcił zasługi 86-letniego Stommy udekorowaniem go Orderem Orła Białego. Dostrzeżono też należycie jego zasługi w nowych zjednoczonych Niemczech. Nowa Rzeczpospolita przyszła jednak dla Stanisława Stommy, jak zresztą i wielu innych ludzi jego pokolenia, późno. Zbyt późno, niestety, byśmy mogli korzystać z jego doświadczenia w budowie dzisiejszej Polski.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 31/2005

Artykuł pochodzi z dodatku „Stanisław Stomma (1908 – 2005)