Polarna odyseja

Wiosną 1940 r. w składzie wojsk alianckich w Norwegii walczyła polska brygada podhalańska. Gdy Niemcy podbili Norwegię, ci Polacy, którzy nie dostali się na statki ewakuujące aliantów, uciekli przez zieloną granicę - do Finlandii...

23.03.2010

Czyta się kilka minut

Kobiety z organizacji „Lotta Svärd” w okręgu Paavola. Czwarta z lewej to nauczycielka Irja Kyllikki Penttilä – tłumaczka Polaków; rok 1940 lub 1941. / fot. z archiwum Autora /
Kobiety z organizacji „Lotta Svärd” w okręgu Paavola. Czwarta z lewej to nauczycielka Irja Kyllikki Penttilä – tłumaczka Polaków; rok 1940 lub 1941. / fot. z archiwum Autora /

W tym czasie do Finlandii trafili też polscy uchodźcy i żołnierze, którzy wcześniej schronili się w krajach bałtyckich - i teraz uciekali przed Sowietami, którzy właśnie zajęli te kraje. Neutralna Finlandia internowała Polaków, zgodnie z konwencją haską.

Dokładna liczba polskich żołnierzy, którzy w czerwcu 1940 r. przybyli do Finlandii z Norwegii i Estonii, nie jest znana. Przed wojną w kraju mieszkało ok. 300 Polaków, a po wrześniu 1939 r. co najmniej 145 uchodźców dostało pozwolenie na pobyt. Żołnierze, którzy przekroczyli "zieloną granicę", byli mniejszą grupą: było ich kilkudziesięciu. Dokumenty fińskich służb mówią o 35 osobach. Sześciu udało się uciec zaraz po internowaniu i nie zapisano nawet ich nazwisk; widocznie dostali się szybko do Szwecji - co nie zaskakuje, bo fińskie władze nie zawracały sobie głowy zbytnim ograniczaniem swobody Polaków.

Kobiety z Ruukki

Polskich żołnierzy ulokowano we wsi Ruukki w parafii Paavola, na południe od miasta Oulu w północnej Finlandii. Ich pierwszym schronieniem była mała luterańska kaplica, później zostali przeniesieni do zabudowań miejscowego tartaku. Od początku troszczył się o nich miejscowy oddział kobiecej organizacji Stowarzyszenie "Lotta Svärd". Nosiło ono imię bohaterki poezji J. L. Runeberga: w jego wierszu dziewczyna o imieniu Lotta Svärd podąża za mężem na wojnę i opatruje rannych. W latach 1918-45 Finki z tej organizacji pracowały jako pielęgniarki, dbały o zaopatrzenie wojska, a nawet służyły w obronie przeciwlotniczej.

Latem 1940 r. kobiety z "Lotta Svärd" miały w Ruukki mnóstwo pracy. Najpoważniejszym zadaniem było zapewnienie schronienia tysiącom wygnańców z Karelii, zagarniętej przez ZSRR w marcu 1940 r., w wyniku "wojny zimowej". Musiały też dbać o licznych rannych i inwalidów wojennych, wdowy, sieroty i wszystkich, którzy ucierpieli na "wojnie zimowej". Chyba, skoro miały już tyle na głowie, dodatkowa grupka Polaków nie robiła im już specjalnej różnicy... Tłumaczką Polaków została nauczycielka Irja Kyllikki Penttilä, kierująca lokalną organizacją.

Utrzymanie obozu internowanych było o tyle proste, że wydatki pokrywała polska ambasada w Helsinkach. Kontynuowała ona działalność po tym, jak Niemcy i Sowieci zajęli Polskę: ambasador Henryk Sokolnicki nadal reprezentował tu polski rząd, mimo niemieckich protestów. Ambasada dostarczała Stowarzyszeniu "Lotta Svärd" funduszy, a najwyższy rangą internowany - kapitan Eugeniusz Tokarski - był łącznikiem między obozem i ambasadą.

Przyjaźnie i romanse

Wprawdzie Polacy byli internowani, ale cieszyli się dużą swobodą, a między nimi i Finami szybko nawiązała się sympatia. Kapitan Tokarski kilkakrotnie odwiedzał ambasadę w Helsinkach; również inni nie napotykali przeszkód w poruszaniu się po kraju, musieli tylko powiadamiać o tym lokalne władze (ulubionym środkiem transportu był rower). Wielu Polaków odwiedzało pobliskie miasto Oulu. Mieczysław Łucejko, jeden z najmłodszych, mieszkał w domu lekarza Väinö Nevanlinna, jako jego gość. We wrześniu 1940 r. Władysław Czurak dotarł żaglówką do Szwecji, po czym wrócił do Ruukki.

W sierpniu 1940 r. Polacy zorganizowali festyn. Nie zachował się program, ale najwidoczniej przygotowali dobre przedstawienie - udało im się zebrać od mieszkańców, którzy przyszli je zobaczyć, robiącą wrażenie sumę 980 fińskich marek. Pieniądze przekazali "Lotta Svärd", na potrzeby fińskich weteranów-inwalidów. Gdy z kolei w grudniu kobiety z "Lotta Svärd" przygotowywały świąteczne paczki, obdarowały też Polaków.

Żołnierzom udało się nawiązać serdeczne relacje z mieszkańcami. Szef lokalnej administracji mówił, że miejscowi "lubią Polaków, bo ci nie piją alkoholu i nie napastują miejscowych kobiet, a przynajmniej nie w miejscach publicznych". Polacy uczestniczyli w fińsko-szwedzkich zawodach w maju 1941 r., zorganizowanych w miejsce odwołanej olimpiady w Helsinkach. Rekord obozu Ruukki w marszu na 15 km to godzina i 46 minut.

Dokumenty fińskich tajnych służb - dyskretnie, ale monitorujących sytuację w obozie - odnotowują romans 22-letniego Władysława Kohutnickiego ze szwaczką Irene Lappalainen. Gdy Irene przeprowadziła się do wschodniej Finlandii, Polak pojechał za nią.

Ucieczki i szpiedzy

Wolno chyba powiedzieć, że dla Polaków czas spędzony w Ruukki był niejako chwilą pocieszenia. Jednak chcieli dostać się do Wielkiej Brytanii, do polskiej armii. Nie było to proste: niemiecka okupacja Norwegii sprawiła, że Finlandia znalazła się między Rzeszą i ZSRR. Podczas fińsko-sowieckiego zawieszenia broni w latach 1940-41 jedyna droga na Zachód prowadziła przez arktyczny port Petsamo. W sierpniu 1940 r. dwóch Polaków z Ruukki, Władysław Maczernis i Bolesław Dąbrowski, zdecydowało się ruszyć tą drogą na Zachód. Zostali aresztowani w Laplandii i odstawieni do Ruukki.

Pozostawała jeszcze jedna możliwość: ucieczka do neutralnej Szwecji i stąd, w ładowni cywilnego (formalnie) samolotu, do Londynu. Prawdopodobnie z pomocą ambasadora Sokolnickiego latem 1940 r. co najmniej dziewięciu żołnierzy opuściło obóz i ruszyło do Szwecji. Trzech z nich - Mieczysław Bąkała, Janusz Koczyński i Edward Nimiro - przysłało potem pocztówki ze Sztokholmu do kobiet z "Lotta Svärd", z podziękowaniami. Wydaje się, że te ucieczki do Szwecji były milcząco akceptowane przez fiński kontrwywiad.

Sytuacja skomplikowała się zimą 1940-41, gdy - po podpisaniu paktu między Finlandią a Niemcami - do północnej Finlandii zaczęły przybywać pierwsze oddziały niemieckie. Nadzór nad obozem zaostrzył się; fińscy wojskowi obawiali się, że swoboda, jaką cieszą się Polacy, sprowokuje Niemców. Już wcześniej skarżyli się oni, że ambasada RP w Helsinkach jest wykorzystywana przez aliantów jako ośrodek wywiadowczy (w centrum ich podejrzeń był attaché wojskowy płk Władysław Łoś). Władze lokalne poinformowały Polaków z Ruukki, by unikali stacji kolejowych podczas przejazdu Wehrmachtu, gdyż mogą zostać oskarżeni o szpiegostwo. Z kolei Polacy zaczęli obawiać się, że mogą zostać przekazani Niemcom.

Ale do takich obaw nie było podstaw. Gdy tranzyt Niemców został ukończony, fiński kontrwywiad wydał instrukcje, by znów utrzymać zwykły nadzór na obozem.

W dalszą drogę

W czerwcu 1941 r. internowani otrzymali pozwolenia na pobyt od fińskiego MSW. Ale tydzień później sytuacja zmieniła się radykalnie: III Rzesza zaatakowała ZSRR. Początkowo Finlandia nie przyłączyła się do ataku (mimo obecności wojsk niemieckich w kraju), ale z czasem, pod presją Niemiec, fiński rząd musiał pójść na kompromis. Stało się jasne, że utrzymywanie stosunków dyplomatycznych z rządem RP nie będzie możliwe. 25 czerwca fińskie MSZ wydało polecenie ewakuacji ambasady RP. Choć Finlandia nadal uznawała polski rząd i de iure istnienie polskiego państwa, stosunki zostały zerwane; ambasador i attaché wyjechali do Sztokholmu.

Dwa tygodnie później, gdy rozgorzały walki na froncie fińsko-sowieckim, Polacy z Ruukki w liczbie 20 osób przekroczyli szwedzką granicę (Szwedzi ulokowali ich w obozie internowania). Ich wyjazd był ulgą dla fińskich władz: w ciągu kolejnych lat fiński rząd stąpał po kruchym lodzie - stojąc po stronie Niemiec przeciw ZSRR, starał się utrzymać przychylność Zachodu. Status Polaków, choć nielicznych, mógłby powodować dalsze komplikacje w stosunkach z Niemcami.

Dla Polaków rok spędzony w Ruukki był zaledwie etapem ich wojennej epopei. Pobyt w Finlandii i gościnność kobiet z "Lotta Svärd" dały im chwilę odpoczynku. Co najmniej część z nich dotarła ponownie do polskiej armii. Jednym z nich był Andrzej Bogusławski. Ze Szwecji dostał się do Anglii, służył jako "cichociemny". Po wojnie wrócił do Polski, ale wyemigrował po wprowadzeniu stanu wojennego i osiadł we Francji.

Jest on autorem kilku książek o losach Polaków w czasie wojny. Jedna nosi tytuł "Pod Gwiazdą Polarną": to po części autobiograficzna historia polskiego żołnierza, który przebywał w Finlandii podczas tego krótkiego okresu, gdy krajowi udało się żyć w pokoju między jedną wojną z ZSRR a drugą.

Przełożyła Patrycja Bukalska

JUSSI JALONEN jest historykiem wojskowości i pisarzem; pracuje na uniwersytecie w Tampere. Uczestniczył w projekcie badawczym dotyczącym internowania obcokrajowców w Finlandii w czasie wojny. Stale współpracuje z "TP".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 13/2010