Pojedynek na wizji

Film Clooneya ogląda się z dreszczem. Gdyby nie fakt, że senator McCarthy był postacią dotkliwie realną i rzeczywiście zakończył bujną karierę na skutek dziennikarskiego śledztwa telewizji CBS, uznalibyśmy ten film za metaforę i oko puszczone w naszą stronę.

20.02.2006

Czyta się kilka minut

David Strathairn (Edward R. Murrow) /
David Strathairn (Edward R. Murrow) /

Szczycąc się od szesnastu lat rozmaitymi wolnościami, nie przestaliśmy, niestety, patrzeć na kino w rodzaju "Good Night, and Good Luck" jak na polityczną aluzję. Oto amerykański reżyser stanął za kamerą, by upomnieć się, również w naszym imieniu, o telewizję z prawdziwego zdarzenia - niezależną i rzetelną.

George Clooney, zanim nakręcił jeden z najlepszych filmów ubiegających się w tym roku o Oscary (6 nominacji), przeszedł ciekawą drogę: od aktora telewizyjnych seriali ("Ostry dyżur") poprzez główne role w głośnych produkcjach w rodzaju "Solaris" czy "Ocean's Eleven", aż po reżyserię. Przed czterema laty nakręcił nagrodzony na festiwalu w Berlinie "Niebezpieczny umysł" na podstawie autobiografii niejakiego Chucka Barrisa, wiodącego w latach 80. podwójne życie telewizyjnej gwiazdy i płatnego zabójcy na usługach CIA. Dołączył tym samym do elitarnego grona wielkich aktorów z Fabryki Snów (obok Roberta Redforda, Clinta

Eastwooda czy Tommy'ego Lee Jonesa), którzy talent aktorski łączą z umiejętnościami reżyserskimi, obalając mit pustogłowego Hollywoodu. Mało kto się spodziewał, że hollywoodzki Adonis jest równocześnie twórcą przenikliwie inteligentnym i znającym się na kinie.

"Good Night, and Good Luck" to rasowe kino, któremu czarno-białe zdjęcia przemieszane z materiałami archiwalnymi nadają dokumentalnej szlachetności. Akcja rozgrywa się wyłącznie we wnętrzach: w zadymionych biurach i studiach telewizji CBS, gdzie w 1953 r. Edward R. Murrow, gospodarz popularnego programu informacyjnego "See It Now", wypowiedział wraz z kolegami wojnę senatorowi Josephowi McCarthy'emu. To film niemal wyłącznie "gadany", ale jakże przy tym filmowy, mistrzowsko zmontowany, zrytmizowany muzycznymi wstawkami w wykonaniu swingującej Dianne Reeves.

Clooney finezyjnie, choć oszczędnymi środkami, rekonstruuje klimat epoki. Pokazuje kulisy raczkującej wówczas telewizji, a przede wszystkim towarzyszącą jej już na etapie chałupniczych początków pajęczą sieć zależności. Pająki od zawsze były te same: sponsorzy, reklamodawcy, politycy... Terror oglądalności, a jednocześnie terror "zimnej wojny" budowały oblicze pierwszych stacji telewizyjnych. Clooney, syn jednego z najpopularniejszych prezenterów tamtych czasów, przywołuje atmosferę konkurencji i nieufności, dając przykłady radykalnych postaw. Z jednej strony syndrom Pawki Morozowa, złamane charaktery i zrywane znajomości, z drugiej Edward R. Murrow (znakomity aktor drugiego planu David Strathairn) czy jego producent Fred Friendly (w tej roli sam Clooney).

Legenda dziennikarstwa pokazana została bez heroicznego nimbu. Murrow, niegdysiejszy korespondent radiowy z bombardowanego Londynu, to człowiek pełen dziennikarskiej pokory, a zarazem niebezpiecznie dociekliwy. Znany z podejmowania trudnych tematów, jak apartheid czy nieludzkie warunki pracy, podbił karmionych rozrywką telewidzów nowym stylem dziennikarstwa - bezkompromisowego i autorskiego. Piętnował konsumpcyjny styl życia Amerykanów, nadużycia w polityce, eskapizm i konformizm w mediach. Uświadamiał dziennikarzom, jak odpowiedzialną pełnią rolę. "To my tworzymy historię" - mówił. Emitowane na żywo programy kończył nieodmiennie tym samym pozdrowieniem: "Good night, and good luck".

Akcja filmu rozgrywa się w czasach, kiedy swobody obywatelskie w USA wystawione zostały na próbę. W 1950 roku na fali zimnowojennej histerii powstała specjalna komórka Senatu, której celem było tropienie osób podejrzanych o "działalność antyamerykańską", a konkretnie o współpracę z wywiadem radzieckim. McCarthy, senator z Wisconsin pełniący funkcję przewodniczącego komisji śledczej, rozpoczął wówczas akcję infiltrowania najbardziej wpływowych środowisk: polityki, mediów, nauki, show-biznesu - zwłaszcza zaś amerykańskiego przemysłu filmowego.

Niechlubne zasługi senatora na tym polu uczyniły zeń figurę szczególnie znielubioną w kręgach filmowych. Okres "polowań na czarownice" będzie powracał w filmach przez lata, by wymienić choćby takie tytuły, jak "Figurant" (1979) Martina Ritta, gdzie Woody Allen zagrał postać użyczającą swego nazwiska znajdującym się na indeksie pisarzom, czy "Czarna lista Hollywoodu" (1991) Irwina Winklera z Robertem de Niro w roli szykanowanego reżysera. Ofiarami komisji McCarthy'ego padli m.in. Charlie Chaplin, Joseph Losey (obaj zmuszeni do emigracji), Elia Kazan (złamany podczas przesłuchań) czy aktor John Garfield (prześladowany, zmarł na atak serca u szczytu kariery).

Jednak w filmie Clooneya gorliwy tropiciel komunistycznej zarazy nie ma cech demonicznych - pojawia się zresztą wyłącznie na zdjęciach archiwalnych. Reżyser wolał skupić się na osobie samego Murrowa i jego walce z uosabianym przez senatora złem.

Batalia dziennikarza z twardogłowym senatorem rozpoczyna się od sprawy Milo Radulovicha, oficera amerykańskich sił powietrznych, przyłapanego na czytaniu serbskiej gazety. Oskarżony o działalność szpiegowską na rzecz Bloku Wschodniego został wydalony z armii bez jakichkolwiek procedur. Nie bacząc na reakcje widzów, sponsorów i własnych szefów, Murrow i Friendly ujawniają na antenie szczegóły tego incydentu: Radulovicha szantażowano, domagając się zadenuncjowania siostry i ojca. McCarthy, który ewidentnie maczał w tym palce, zostaje wyzwany na pojedynek.

Teoretycznie, szanse dziennikarza są nikłe wobec takiej politycznej potęgi. Jednak im bardziej zagęszcza się napięcie wokół osoby Murrowa, tym bardziej on i garstka jego najbliższych współpracowników są przekonani o słuszności swoich racji. Clooney opisuje temperaturę tamtych dni, skupiając się na postawie Murrowa. Nie analizuje ówczesnej sytuacji, nie zastanawia się, czy istniało wówczas rzeczywiste zagrożenie dla kraju ze strony komunistycznych wtyczek. Kreśli jedynie obraz społeczeństwa sterroryzowanego, ogarniętego obsesją: "kto nie z nami, ten przeciw nam", domagającego się bezwzględnej ideologicznej czystości. Kino Clooneya jest stronnicze i mocno zaangażowane, nie chce być historycznym esejem, ale głosem wołającym o podstawowe prawa każdego z nas.

"Jeżeli strach przed terroryzmem używany jest jako broń, to demokracja także może być niebezpieczna" - te słowa reżysera mogłyby stać się ukrytym mottem filmu. Albowiem pokazuje on sytuację uniwersalną, powtarzającą się w różnych miejscach i czasach. Czy będzie to epoka "zimnej wojny", antyislamska psychoza po 11 września czy gruntowne porządki u progu IV Rzeczypospolitej, zawsze mogą zadziałać podobne mechanizmy. Wykańczanie politycznych przeciwników przy pomocy mniej lub bardziej wiarygodnych "teczek", budowanie teorii spiskowych i szukanie wyimaginowanych wrogów, tworzenie atmosfery zastraszenia i powszechnej nieufności - oto świat, w którym może dojść do kompletnego pomieszania dobra i zła. Największy patriota zyskuje miano zdrajcy. Przyjaciel okazuje się wrogiem.

W takim świecie - mówi Clooney - szczególna rola przypada dziennikarzom. Na nich spada odpowiedzialność za nazywanie rzeczy po imieniu, za bezwzględne dociekanie prawdy, za piętnowanie manipulacji. W filmie uchwycony został moment, w którym telewizja z masowej rozrywki stała się czwartą władzą. Przede wszystkim zaś - głosem sumienia. W dziennikarzach pokroju Murrowa Clooney upatruje współczesnych rycerzy, dla których rzetelność, uczciwość i odwaga ważą więcej niż splendory i domek na wsi. Którzy zawsze, a zwłaszcza w czas zarazy, gotowi są nadstawiać karku.

Jaki jest sens tej walki? Wystarczy przypomnieć historię upadku republikańskiego senatora, który po wywołanej przez CBS aferze nie powrócił już nigdy na polityczny piedestał i w kilka lat później najprawdopodobniej zapił się na śmierć.

"GOOD NIGHT, AND GOOD LUCK", reż.: George Clooney, scen.: George Clooney i Grant Heslov, zdj.: Robert Elswit, wyst.: David Strathairn, Robert Downey Jr., Patricia Clarkson, Ray Wise, Jeff Daniels, George Clooney i inni. Prod.: Japonia / Francja / Wielka Brytania / USA 2005. Dystryb.: Kino Świat. W kinach od 24 lutego.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 09/2006