Podróż głupców do Króla

Magowie szli i pytali. To otwarło boską epifanię.

03.08.2023

Czyta się kilka minut

Mozaika Trzech Króli, bazylika San Appolinare Nuovo z VI wieku, Rawenna /  / fot. AlbumRomanski.pl
Mozaika Trzech Króli, bazylika San Appolinare Nuovo z VI wieku, Rawenna / / fot. AlbumRomanski.pl

Pismo nic nie wspomina, by byli królami. Wcale też nie przypisuje im specjalnej wiedzy ani nawet nie chwali ich mądrości. Oto, co możemy przeczytać w Ewangelii: „Gdy Jezus urodził się w judzkim Betlejem, za dni panowania Heroda, do Jerozolimy przybyli magowie i pytali: »Gdzie jest nowo narodzony król Żydów. Zobaczyliśmy bowiem na wschodzie jego gwiazdę i przybyliśmy oddać mu pokłon«” (Mt 2, 1-2).

Gwiazdy i trawa

W perspektywie czytelników ewangelii nazwanie kogoś magiem, zajmującym się gwiazdami, to wcale nie był komplement. W środowiskach, w których obracał się i pisał ewangelista Mateusz, magię i astrologię traktowano raczej jako zajęcie dla głupców, pozory wiedzy, podróbkę mądrości, śmieszny kult ciał niebieskich, które Bóg stworzył dopiero czwartego dnia – później niż trawę. Widać to wyraźnie z żydowskich midraszy, które – choć spisane później – mają swe początki, jak twierdzą bibliści, w czasach pierwszych uczniów Jezusa. Widać to nawet z pism Filona z Aleksandrii – współczesnego Jezusowi autora najbardziej otwartego na „pogańskie” religijne i filozoficzne wpływy.

Mędrcy to byli wówczas w Jerozolimie: ci, którzy dniem i nocą studiowali święte Pisma, znali proroków i wiedzieli, że właśnie z Betlejem wyjdzie władca, który będzie prowadził lud Boga. A tron królewski stał pusty (ujmując rzecz metaforycznie, bo w rzeczywistości nie było nawet tronu): Herod, choć bardzo się starał i nawet rozbudował Świątynię, był co najwyżej nędzną imitacją króla Izraela, i to nie tylko dlatego, że zależał od Rzymian. Nie pochodził ani z rodu Dawida, ani nawet z żadnego izraelskiego plemienia.

Zostawić letnie pałace

Przybycie magów ze Wschodu musiało się spotkać ze zdumieniem, a ich pytania wywołały zapewne uśmiech politowania. Mądrym i roztropnym ich decyzja wyruszenia w drogę wydawała się z pewnością nie do końca przemyślana. Jak barwnie to przedstawił w słynnym wierszu „Podróż trzech króli” Thomas Stearns Eliot, wybrali „najgorszą porę roku / na podróż, podróż tak długą”. Tak więc „głosy, śpiewające [im] w uszach, że wszystko to szaleństwo”, można słusznie uznać za głosy rozsądku. Bo w ogóle co za pomysł: iść oddać pokłon królowi obcego narodu?

Także forma pytania, które magowie zadali w Jerozolimie – gdzie jest król Żydów (użyli tu teologicznie niepoprawnego tytułu) – wskazała wyraźnie, że nie rozumieli zbytnio, o co pytają. Gdyby zaś mieli doświadczenie polityczne, szybko by się zorientowali, że na dworze Heroda lepiej się nie dopytywać o następcę tronu, a już na pewno żaden anioł nie musiałby ich we śnie przekonywać, że – znalazłszy dziedzica poza dworem władcy – w powrotnej drodze szerokim łukiem należy ominąć Jerozolimę.


Czytaj także: ks. Adam Boniecki: Trzej magowie, czyli święto przywrócone


Magowie, głupcy ze Wschodu, przyszli i pytali. I to właśnie była ich przewaga.

Po pierwsze, byli gotowi ruszyć w drogę. Nawet, jeśli ta ich decyzja nie była do końca przemyślana, byli w stanie  zostawić „letnie pałace na stokach wzgórz, tarasy / i jedwabiste dziewczęta przynoszące sorbet”. I nawet jeśli podczas trudów drogi pojawiał się żal za zostawionym i tęsknota za domem, wytrwali w podróży.

To nie mógł być koniec

Więcej jeszcze: byli gotowi uwolnić się od wysokiego mniemania o sobie, jako o posiadaczach tajemnej wiedzy, od społecznego prestiżu ludzi uchodzących wśród swoich za tych, którzy wiedzą więcej – i pytali. Pytali obcych, tych, co za mędrców uchodzili w innej społeczności i w innej kulturze, wcale tak bardzo nie szanowanej tam, skąd pochodzili oni sami.

I jeszcze więcej (albo właśnie jeszcze mniej): byli gotowi porzucić własne koncepcje, wizję tego, co to znaczy być królem. Uwierzyli pismom barbarzyńców, wyszli ze stolicy na wieś. Dostrzegli nad wiejskimi strzechami gwiazdę – rozpoznali, że to właśnie ona, ta sama, co na Wschodzie (co wcale nie musiało być proste ani oczywiste: pamięć płata figle, a w nowym środowisku znajome rzeczy wyglądają inaczej). I oddali pokłon dziecku biedaków.

Wrócili do swojej ojczyzny i Pismo ich więcej nie wspomina. Ale nie mógł być to koniec ich osobistej historii. Tu znów poetycka intuicja przychodzi z pomocą. Pamięć takiej podróży, nawet jeśli „to było dawno”, utrzymuje umysł otwarty w niewiedzy: „Co nas wtedy wiodło? Ku Narodzinom czy ku Śmierci?”. Trwało w nich to fundamentalne pytanie, gdyż nawet podstawowe ludzkie kategorie, które na pozór odnoszą się do „różnych rzeczy”, zostały w ich umyśle przełamane. Bo „te Narodziny, były (…) umieraniem, Śmiercią; naszą śmiercią”. Taka podróż nie pozostaje bez konsekwencji. Stare „ja” – ze wszystkimi swoimi przywiązaniami – umiera, dawni rodacy, uczepieni swoich bogów, są już ludźmi obcymi.

A więc szli: z coraz mniejszym przekonaniem o własnej mądrości. I właśnie dlatego Bóg doprowadził ich pierwszych do Siebie: ludzi o prostym umyśle dziecka, w którym króluje jeden wielki pytajnik: „nie wiem”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof i teolog, publicysta, redaktor działu „Wiara”. Doktor habilitowany, kierownik Katedry Filozofii Współczesnej w Akademii Ignatianum w Krakowie. Nauczyciel mindfulness, trener umiejętności DBT®. Prowadzi też indywidualne sesje dialogu filozoficznego.