Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Czy nigdy nie zdarzyło się wam szukać jakiegoś przedmiotu, który nie dość, że cały czas był na wyciągnięcie ręki, to jeszcze – choć nabieraliście już przekonania, że ktoś musiał go zabrać – od początku poszukiwań leżał zupełnie na widoku?
Podejrzewam, że takie sytuacje są dość powszechne. Stały się nawet punktem wyjścia do rozważań filozoficznych. W pismach jednego z największych myślicieli XX wieku, Ludwiga Wittgensteina, znajduje się następująca uwaga: „Najważniejsze dla nas aspekty rzeczy ukrywa przed nami ich prostota i codzienność. (Nie można czegoś zauważyć — bo ma się to stale przed oczami)”.
Wittgenstein, wychodząc od tej z pozoru banalnej obserwacji, dokonał przenikliwej analizy tego, jak ludzka ślepota na to, co oczywiste, przeszkadza w zrozumieniu funkcjonowania języka. Jest to kwestia niezwykle istotna – czyż bowiem bez języka bylibyśmy ludźmi – istotami myślącymi i tworzącymi wspólnoty? Mogłoby się oczywiście wydawać, że skoro niemal wszyscy ludzie już w wieku kilku lat nabywają umiejętność biegłego posługiwania się mową ojczystą, to żadne filozoficzne rozważania na temat języka nie są specjalnie potrzebne – cóż (kusi zapytać) zyskał pan Jourdain, gdy dowiedział się od nauczyciela filozofii, że od dziecka codziennie mówi prozą?
Czy jednak na pewno wszyscy jesteśmy mistrzami w posługiwaniu się słowami przekazanymi przez rodziców czy dziadków? Czy nie jest tak, że powszechnym ludzkim doświadczeniem są powtarzające się mniejsze lub większe nieporozumienia? I czy nie przyczyniają się one do licznych konfliktów i rozstań? Czy zawsze potrafimy wyrazić, powiedzieć, nawet najbliższym, to, co dla nas najważniejsze? Czy przez brak odpowiednich słów nie pozostajemy samotni? Czy zawsze sens wychodzi z naszych ust, czy nie częściej paplanina lub krzywda?
Czasowniki, rzeczowniki, przyimki, splecione w twierdzenia, pytania i prośby; tekst obok tekstu, a wokół nich jeszcze inny… Język, wszechobecna sieć, która zawsze leży przed nami i która otacza nas zewsząd – tak powszednia, że przestajemy ją zauważać; mowa – czynność tak codzienna, że do głowy nam nie przychodzi pytanie, czy robimy ją dobrze.
II
En arche en ho logos – słowo-i-sens było na początku i jest u źródła wszystkiego. A boskie jest słowo-i-sens i zwrócone, prowadzące ku Bogu. Tak mówi Pismo, prolog Ewangelii Jana. Bóg zatem, Bóg naszych ojców: Abrahama, Izaaka i Jakuba, wcale nie jest daleko. Jeśli bowiem boskie słowo-i-sens leży u źródeł wszystkiego, a nasze życie, egzystencja krewnych kapusty i szympansa o tyle jest ludzka, o ile napełniona sensem i porozumieniem – to ludzkimi czyni nas właśnie On – obecny tu od początku, leżący od zawsze na widoku, niczym nie przesłonięty („światło w ciemności świeci, a ciemność go nie ogarnęła”) boski Logos.
Zbyt powszechny, zbyt bliski, zbyt codzienny jednak by umknąć naszej nieuwadze. Jak w tej historii z Ewangelii Mateusza. Już narodzony w Betlejem, a jeszcze całkiem nie zauważony przez sąsiadów, uczonych w Piśmie, Heroda i całą Jerozolimę. Trzeba było przybycia Mędrców z bardzo daleka. To oni, tam na Wschodzie, zauważyli nowe światło. Może potrzebny jest dystans, poczucie braku, bezsensu? Może to jak w rozmowie – dopiero jawne nieporozumienie ujawnia, że inaczej używamy słów, uświadamia, że – w ogóle – słowa mogą być wieloznaczne?
Historia poszukiwań Mędrców ujawnia związek między znalezieniem Boga i użyciem mowy. W Jerozolimie, gdy stracili z oczu gwiazdę, zaczęli pytać ludzi. Tylko rozmowa z Żydowskimi uczonymi w Piśmie pozwoliła wschodnim Magom odnaleźć Betlejem – dom chleba, który z Nieba zstąpił, miejsce Obecności. Albowiem skoro Bóg jest w świecie jako Logos – słowo-i-sens – to właśnie komunikacja, porozumienie, wspólnota nadająca sens życiu są Jego ciałem.
W Betlejem zaś się okazało, że to czego Mędrcy szukali, najbardziej cudowna Rzeczywistość warta opuszczenia domu, ryzyka wędrówki, pokory pytania, jest zwyczajna jak oddech, który towarzyszy każdemu i zawsze: dziecko i matka. Wszędzie, gdzie jest życie, odnajdziesz tę parę.
III
Historia wschodnich Mędrców, czytana w święto Objawienia Pana, jest piękna, lecz przez swą egzotykę może nas zmylić. Magowie z daleka, w dziwnych szatach – czy byli królami? Gwiazda na Wschodzie – jest czystym symbolem, czy też może była to kometa lub koniunkcja planet? Opuszczenie domu, podróż w obce strony (camino de Santiago, do aśramu , na pustynię) – może to konieczny element poszukiwań Boga?
„W nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy” – odpowiada Paweł filozofom na Areopagu. Jest tu, leży na widoku, na wyciągnięcie ręki, a nawet pod palcami, w dłoni, w gardle, bliższy niż źrenica. Gdy głos wiąże nić pomiędzy tobą a mną, gdy otwiera sens świata, źdźbła trawy i tej chwili; gdy dłoń podnosi, przytula, ociera łzę, gdy palec pokazuje tęczę. Dlatego właśnie zapisano w Ewangelii Tomasza: „Mówi Jezus: <<Rozpoznaj co masz przed sobą, a to, co ukryte objawi ci się. Gdyż nie ma nic ukrytego, co by się nie ujawniło>>”.
CZYTAJ TAKŻE: