Pod stołem. Felieton Stanisława Mancewicza

My – jak tu ponuro siedzimy – jesteśmy gotowi przyłożyć rękę do naprawy Rzeczypospolitej, rzecz jasna nie za friko.

25.04.2022

Czyta się kilka minut

FOT. GRAŻYNA MAKARA /
FOT. GRAŻYNA MAKARA /

Większość z nas ma dziś smutne, ale prawidłowe poczucie, że świat się rozregulował, że jego wibracje uniemożliwiają sensowne opisywanie czy też – marzenie ściętej głowy – definiowanie. Nikt – popatrzmy – nie podejmuje się tak popularnych ongiś misji pocieszania. Nikt nie ma zamiaru, bo nikt już chyba nie ma tych kompetencji, by dziś cokolwiek regulować. Wszyscy zaś, jak okiem sięgnąć, wiedzą, jak rozregulować. I to w zasadzie byłoby na tyle myśli szalenie oryginalnych, gdyby nie detal, gdyby nie okoliczność dająca do myślenia.

Pretekstem do dzisiejszego komentarza będzie niedawna publikacja internetowa pod tytułem: „Onet.pl i OKO.press ujawniają fragmenty rozmów sędziów. Piebiak miał prosić o »utłuczenie kaściaka«”. Ten solidnie udokumentowany, długi tekst opisuje obyczaje świata (chyba powinno być – półświatka) polskich prawników, a szczegółowiej rzecz biorąc, prawników rządzących polskim wymiarem sprawiedliwości, wypromowanych przez władze naszej wyznaniowej republiki. Materiał ten za innych czasów i, być może, w innym kraju, byłby powodem do dymisji rządu, do rozpadu większości parlamentarnej, do wygłoszenia orędzia zasmuconej głowy państwa, a wszystko to przyniosłoby przedterminowe wybory do parlamentu. Zapewne doszłoby takoż do zmian w partii rządzącej. Zapewne jej kierownictwo uznane by było przez tzw. doły partyjne za skompromitowane, bo jednak poziom pogwarek funkcjonariuszy państwa, wyznaczonych przez partię właśnie, jest poniżej poziomu pohukiwań mieszkańców zasmrodzonej jaskini z ery kamienia łupanego i nie każdy chciałby być z nim utożsamiany.

Byłby to – jednym słowem – wstyd w czasach minionych, gdy status zawodu prawniczego był równoznaczny z posiadaniem choćby małej karteczki w portfelu z zapisanymi rudymentami kultury – za przeproszeniem – osobistej. No więc co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr i tego typu logika czy też łańcuch przyczynowo-skutkowy już w Polsce od dawna nie działa. Jaskiniowcy mają się znakomicie, ponieważ żyją pośród innych jaskiniowców, rozmarzonych w owym tytułowym „tłuczeniu kaściaka”, a marzenie to – trzeba dodać – jest takoż ich jedyną wyraźnie się rysującą kompetencją. Pytanie, czy jest to kompetencja prawnicza, trzeba zostawić komuś, kto się na tym zna. Na czuja jednak – a szary człowiek ma niezbywalne prawo do intuicji na temat prawa – odpowiedź nasza brzmi: tak. Cała kompania prawników wymienionych z nazwiska w owym tekście ma kompetencje prawnika polskiego wyznaczonego przez partię na najwyższe stanowiska do „tłuczenia kaściaka” właśnie, a czynność ta jest zajęciem przez państwo wręcz zalecanym.

Ktoś teraz zapyta o środowisko i jego reakcje. Sami siebie się o te reakcje pytamy. Umknęły nam słowa świętego oburzenia, które są dziś bez żadnej mocy. Każdy dziś się bezkosztowo oburza, w dowolnej sprawie, co zostało szyderczo opisane przez najtęższe pióra planety. Ale – pytamy – czy środowisko prawników polskich, tych nieczujących się komfortowo w towarzystwie np. p. Piebiaka i jego kumpli, bądź to polski świat (ale nie półświatek) akademicki, który prawników owych, z nazwisk znanych, wyuczył – nie chcemy używać słowa „wykształcił”, do którego mamy nieuzasadniony sentyment – zajął stanowisko mogące dawać nadzieję? Tak mocne, że opisywani absolwenci polskich uniwersytetów znajdą potrzebę zakupu słownika wyrazów obcych, słownika poprawnej polszczyzny, bryka z gramatyki języka polskiego, taniego wydania katechizmu lub kartki z wydrukowanym dekalogiem? Nie. A może, uchodzące za zamożne, centralne i regionalne izby prawnicze wydrukowałyby nieco egzemplarzy savoir-vivre’u dla początkujących?

My – jak tu ponuro siedzimy – jesteśmy gotowi przyłożyć rękę do naprawy Rzeczypospolitej, rzecz jasna nie za friko. Możemy natychmiast rozpocząć prace nad podręcznikiem. Jego genialny tytuł przyszedł nam teraz do głowy: „Jak zachować się pod stołem”. Powinien być napisany „na wczoraj”, będzie to książka potrzebna w Polsce przez dziesięciolecia, nie tylko absolwentom wydziałów prawa. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 18-19/2022

W druku ukazał się pod tytułem: Pod stołem