Początek dnia

Na szczęście lub nieszczęście nie wszystko zależy od nas. Tak jest z pewnymi cechami usposobienia, które według jednej szkoły są uwarunkowane genetycznie, a według innej społecznie i kulturowo, chociaż w praktyce jest to obojętne. Jedni mianowicie budzą się jak skowronki, inni z trudem i najwyższą niechęcią do świata. I nie zależy to od tego, jak długo spaliśmy, ale właśnie od owej tajemniczej rzeczy, jaką jest usposobienie. W zasadzie wolny człowiek powinien mieć także wolność rozwijania swojego usposobienia w takim kierunku, w jakim sobie życzy. Jednak my nie jesteśmy w pełni wolnymi ludźmi, a nawet jesteśmy w niektórych sytuacjach niewolnikami. Wyobraźmy sobie sytuację, kiedy to po obudzeniu się, umyciu (kolejna dolegliwość) i zjedzeniu śniadania, podejmujemy stanowczą decyzję: a ja kicham na to wszystko i kładę się z powrotem do łóżka spać. Czasem uprzywilejowani i szczęśliwi z racji uprzywilejowania mogą sobie na to pozwolić, większość z nas nie uczyni tego nie tylko z powodów praktycznych (praca, dzieci do szkoły itp.), ale także z powodów moralnych. Bo przecież człowiek, który po śniadaniu pójdzie z powrotem smacznie spać, popełnia wykroczenie wobec przyjętej powszechnie procedury.

19.06.2007

Czyta się kilka minut

Zatem obudziliśmy i umyliśmy się, a nawet zjedliśmy śniadanie, co bywa przyjemne, jeżeli ktoś nam je przygotował, i tylko konieczne, jeżeli musimy zrobić je sami, albo wręcz unikamy tego kolejnego niewolniczego zatrudnienia i nie bacząc na zasady zdrowego życia, zapalamy na śniadanie papierosa i wychodzimy do pracy. Ale przecież to nie wszystko, bo jeszcze musimy się ubrać, co znowu wymaga podejmowania decyzji. Stąd skłonność, znana powszechnie, do wkładania na siebie tego samego co wczoraj (pod warunkiem zmiany bielizny). Skłonność ta występuje znacznie częściej naturalnie u mężczyzn niż u kobiet, które muszą się odpowiednio zaprezentować w pracy, ale już nie u tych, które nie pracują na zewnątrz, tylko są niewolnicami prac domowych.

Ubrani więc wychodzimy do pracy. I znowu albo doszliśmy do pewnej rutyny, albo trzeba podjąć decyzję. Dzisiaj, kiedy samochód nie jest już praktycznie żadnym luksusem, ale na ogół jedna rodzina ma jeden samochód, musi dojść do decyzji, kto bierze samochód: mąż, żona czy któreś z dzieci. Ponadto czy w ogóle warto brać samochód, skoro będą korki i kłopoty z zaparkowaniem. Trzeba zatem przeprowadzić rodzinną dyskusję, czy wracając z pracy musimy zrobić większe zakupy, a zatem samochód będzie niezbędny. Zależnie od rezultatu tej dyskusji może się zdarzyć, że wybierzemy komunikację miejską, co może z kolei sprawić, że początek dnia będzie bardzo uciążliwy.

Często słyszymy, że od tego, jak zaczęliśmy dzień, zależy dalszy jego przebieg, i jest to święta prawda. Ludzie naturalnie, pod względem usposobienia, różnią się tym, czy ich najlepsze, najbardziej wydajne godziny to poranek albo wieczór lub nawet noc, ale dla tych (chyba większości), dla których jest to poranek i którzy wykonują pracę w minimalnym stopniu związaną z myśleniem, a nie wszyscy niestety mają takie zajęcie, zły początek dnia to nieszczęście. Jeżeli bowiem od rana ktoś nas zaskoczy, na przykład telefon z urzędu skarbowego, albo z banku, że już jutro trzeba spłacić kredyt, można sobie resztę dnia darować. Nic z naszych usiłowań dokonania czegokolwiek choćby w minimalnym stopniu twórczego lub oryginalnego nie wyjdzie. A to powoduje, że narasta w nas wściekłość lub rozgoryczenie (zależnie od usposobienia).

Problemem, który wymaga osobnego rozważenia, jest czytanie rano gazet lub oglądanie wiadomości w telewizji. I tym razem nie tylko usposobienie jest ważne, ale także nasza znajomość naszego usposobienia i umiejętność trzymania naszego temperamentu na wodzy. Osobiście to lubię, zwłaszcza od pewnego czasu i w niewielkiej dawce, bo złość, jaką lektura prasy porannej we mnie budzi, działa na mnie orzeźwiająco, ale doskonale wyobrażam sobie ludzi, na których może działać zniechęcająco, i wtedy trzeba się kontrolować. Znajomość samego siebie, swojego sumienia i usposobienia, jest zatem konieczna także każdego ranka, by nie zmarnować potencjalnie miłego dnia, tygodnia, a może i życia.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 25/2007