Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Zdaniem premiera, powodem mogły być wątpliwości co do aktywności pionu śledczego IPN, a dymisję prof. Kuleszy podpisał na wniosek ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, u którego zabiegał od kilku miesięcy o tę zmianę Janusz Kurtyka, szef IPN. Zabiegał, ponieważ konsekwentnie wymienił całe kierownictwo Instytutu, czyli: swoich zastępców, szefów pionów archiwalnego, edukacyjnego i wreszcie śledczego. Dlaczego? Nie wiadomo i nie za bardzo interesowało to premiera, który co prawda decyduje o najważniejszych zmianach kadrowych, ale w praktyce nie jest w stanie zapanować nad doborem ludzi. Zapewne wkrótce podpisze nominację na nowego szefa pionu śledczego jednemu z prokuratorów IPN także nie bardzo wiedząc, dlaczego.
Wydaje się, że kluczem do zrozumienia sytuacji w Głównej Komisji Ścigania Zbrodni było zdanie wypowiedziane kilka tygodni temu przez prof. Witolda Kuleszę w wywiadzie dla "TP" (dodatek "Zaczęło się w Norymberdze. Pytania o sprawiedliwość", nr 39/06): "nie prowadzimy śledztw na polityczne zamówienie" - a zamówienie było dość czytelne. Chodziło i chodzi o przesunięcie akcentu i zajęcie się głównie latami 70. i 80. Prof. Kulesza był zdania, że skala zbrodni z lat 40. i 50. była nieporównanie większa, a możliwości ich ścigania z każdym rokiem maleją. Stąd większość ze 131 przygotowanych od 2000 r. aktów oskarżenia (dotyczących 160 oskarżonych) dotyczyło epoki stalinizmu.
Ma być inaczej i przede wszystkim szybciej. Witold Kulesza ma na swoją obronę tylko to, że chciał być rzetelny.