Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nowa formacja ma smak kawioru. Europę Plus, która ma wystawić listę do Parlamentu Europejskiego, zaprezentowało trzech panów w drogich garniturach. Pierwszy to Marek Siwiec – eks-poseł, eks-minister, a od dwóch kadencji eurodeputowany, który pokłócił się z SLD. Siedzi koło Kwaśniewskiego, bo chciałby jeszcze pobyć w polityce. Drugi to Janusz Palikot, kiedyś ziemianin, biznesmen, liberał, a ostatnio socjalista i promotor palenia marihuany. Brawurowo wszedł do Sejmu, ale ostatnio narobił głupstw. Siedzi koło Kwaśniewskiego, bo nie wie, co dalej robić w polityce.
Kwaśniewski daje im nadzieję. Pamięć o jego wiktoriach jest ciągle żywa. Dwie kampanie prezydenckie, wprowadzenie Polski do NATO i UE, pomoc zagrożonej rozlewem krwi Ukrainie to były wielkie gry. Po nich nawet doradzanie Janowi Kulczykowi może się wydać zajęciem nudnym.
Kwaśniewski więc wraca. Pytanie, czy powinien w tak niepewnym towarzystwie?
Siwiec to singiel. Palikot – człowiek nielojalny. Gdy były prezydent przestanie mu być potrzebny, bez wahania ogłosi, że osobiście torturował przywleczonych przez CIA więźniów w Starych Kiejkutach (dziś ogranicza się do oskarżania Leszka Millera). Jest też pytanie o samego Kwaśniewskiego – czy ma siłę i chęć, by powalczyć na serio? Pamiętamy kampanię SLD z 2007 r. – gdzie szkodził, występując publicznie na rauszu.
Europa Plus to trudny projekt. Łatwo może zmienić się w Rozrywkę Plus: gdzie jeden myśli, co wypić, drugi, co zapalić, zaś trzeci – który kiedyś dla zgrywy obejmował ziemię kaliską, najchętniej objąłby w świetle kamer Ryszarda Kalisza.