Piwo za 50 eurocentów

W słowackich sklepach ceny podawane są już w dwóch walutach: koronach i euro. Od Nowego Roku, gdy euro trafi do obiegu, Słowacja będzie drugim krajem dawnego "bloku wschodniego", po Słowenii, który przyjął wspólną walutę. Słowacy są dumni. Ale trochę się boją.

26.08.2008

Czyta się kilka minut

Wielka maszyna ruszyła: od tygodnia mennica w słowackiej Kremnicy bije zupełnie nowe monety - słowackie euro. Do końca roku wyprodukuje ich prawie 2,5 tys. ton. Na monetach umieszczony będzie słowacki podwójny krzyż, podobnie jak teraz na koronach, a na eurocentach - tatrzański szczyt Krywań.

Do portfeli Słowaków euro trafi 1 stycznia 2009 r. Ale już teraz południowi sąsiedzi Polski mogą się do niego przyzwyczajać. Od niedzieli 24 sierpnia wszystkie ceny muszą być podawane obowiązkowo w dwóch walutach - w koronach i euro - tak żeby przeciętny obywatel uświadomił sobie, ile w przyszłym roku będzie musiał zapłacić za piwo "Zlatý Bažant" czy za haluszki. Kurs został już ustalony: 1 euro to 30,126 korony. Zaczyna się wielkie narodowe przeliczanie.

Jak to się stało, że Słowacja wprowadzi za chwilę euro do obiegu, podczas gdy w Polsce nie znamy jeszcze nawet terminu wprowadzenia wspólnej waluty?

Sprintem do Unii

Polityczna zapaść w połowie lat 90. spowodowała, że Słowacja nie weszła do NATO w 1999 r. razem ze swoimi środkowoeuropejskimi sąsiadami: Polską, Czechami i Węgrami. Później też rozpoczęła negocjacje z Unią Europejską. Był wręcz taki moment, że ważyły się losy przyszłości państwa: czy pójdzie drogą integracji euroatlantyckiej, czy też utknie w marazmie popychającym je coraz bardziej w stronę takich państw jak Białoruś?

Przełomem było dopiero odsunięcie w 1998 r. od władzy premiera Vladimíra Mečiara, łamiącego demokratyczne standardy. Rządy przejęła reformatorska ekipa Mikuláša Dzurindy - i pognała do przodu tak, że sąsiadów nie tylko dogoniła, ale pod wieloma względami przegoniła. Chociażby w kwestiach zachodnich inwestycji czy reformy podatkowej. O Słowacji zaczęto mówić jako o środkowoeuropejskim tygrysie gospodarczym.

To wszystko stanęło pod znakiem zapytania w 2006 r., gdy przedterminowe wybory parlamentarne wygrał - pod hasłami likwidacji wcześniejszych reform - populista Robert Fico, a do rządzenia dokooptował sobie właśnie ekspremiera Mečiara i nacjonalistę Jana Slotę. Wydawało się, że Słowacja zostanie w NATO i w Unii, ale z ekonomicznej czołówki wypadnie na sto procent.

I tu kolejna niespodzianka: Fico uznał najwyraźniej, że wyborcze hasła hasłami, a rzeczywistość - rzeczywistością. I po kilku kosmetycznych korektach reform ogłosił, że jednym z jego priorytetów będzie wprowadzenie Słowacji do strefy euro w zaplanowanym terminie, czyli w roku 2009. - Najpierw po objęciu fotela premiera Fico stwierdził, że euro zostanie przyjęte wtedy, gdy będzie korzystne dla kraju. Zostało to odczytane tak, że Fico eura nie chce, więc korona zaczęła słabnąć, a Słowacki Bank Narodowy musiał interweniować. Wtedy premier uczynił z euro jeden ze swych kluczowych celów - mówi w rozmowie z "TP" słowacki publicysta Marián Leško.

Polityczna zgoda wokół euro

Cel ten Fico osiągnął - i teraz musi rozegrać ciąg dalszy tak, aby oczekiwany przez wszystkich wzrost cen nie uderzył w jego popularność. Bo główny elektorat Ficy to nie prężni 30-latkowie, zajmujący posady w zagranicznych firmach, ale tzw. zwykli obywatele, którzy wolą słyszeć, że ktoś obroni ich przed "złymi bogaczami".

Publicysta Robert Žitňanský z tygodnika "Týždeň" nie ma jednak wątpliwości, że z tym problemem Fico sobie poradzi. W rozmowie z "TP" twierdzi: - Ceny będą pewnie wyższe, pojawią się problemy, ale Fico jest mistrzem marketingu. Będzie walczyć z handlowcami i z kim się da i przekonywać, że to oni są winni. Euro mu nie zaszkodzi.

Socjolog dr Michal Vašečka uważa wręcz, że euro premierowi pomoże. - Nawet jeśli ceny pójdą w górę, to utrzyma się dobra koniunktura gospodarcza, co Fico przedstawi jako swój sukces - mówi "Tygodnikowi".

Sytuację premiera dodatkowo łagodzi fakt, że wokół przyjęcia euro panuje polityczny konsens. Jedyną partią, która zgłaszała jakieś uwagi, są opozycyjni chadecy z KDH. Ale nawet oni nie mówili wspólnej walucie "nie", lecz jedynie sugerowali, że można by z nią jeszcze poczekać. Przeciwko nie występowali też nacjonaliści, co do których można było zakładać, że zechcą bronić słowackiej korony jako "części narodowej tożsamości". - Fakt, że nacjonaliści właściwie się nie odezwali, jest sporą niespodzianką i można to tłumaczyć tylko tym, że sami są teraz w rządzie - mówi Leško.

Politycznie wokół euro panuje więc na Słowacji pełna zadowolenia cisza.

Jak przeliczyć napiwek?

Dyskusja toczy się raczej wokół spraw codziennych. Takich jak na przykład napiwki w kawiarniach i restauracjach. Będą je ludzie nadal zostawiać? I czy nie będą za wysokie?

Bo teraz za zwykłą kawę trzeba np. zapłacić 26 koron, więc ktoś zostawia 30 i już. Ale jeśli weźmie droższą kawę i będzie kosztować powiedzmy półtora euro, to co: zostawić na stoliku dwa euro? Czy to nie za dużo? A może za mało?

To tylko jeden z wielu praktycznych tematów, omawianych w słowackiej prasie. Bo płacić w euro podczas wakacji za granicą, a kupować za euro codzienne sprawunki - to dwie różne sprawy.

Dlatego właśnie już teraz, z wyprzedzeniem, ceny podawane są w dwóch walutach. A w mediach trwa kampania informacyjna, skierowana szczególnie do osób starszych, które z przeliczaniem mogą mieć najwięcej kłopotów. - Zorganizowano też specjalną akcję dla Romów - opowiada socjolog Vašečka. - Do osad i wiosek jeździ romski teatr, który ma oswoić Romów ze zmianą waluty.

Vašečka uważa, że mniejszość romska - największa na Słowacji, a zarazem najsłabsza społecznie i ekonomicznie - jest najbardziej narażona na szok związany z wprowadzeniem euro: - Nagle zamiast sporego zasiłku w koronach dostaną 250 euro, kilka papierków, i za to muszą przeżyć przez miesiąc. To będzie dla nich trudne. Pewnie, że teraz każdy może sobie to już przeliczyć. Ale dostać do ręki - to zupełnie coś innego.

Euro-strachy

Jak wynika z danych Urzędu Statystycznego, umiarkowanie optymistycznie i bardzo optymistycznie na wprowadzenie euro zapatruje się 37 proc. Słowaków. Pesymizm deklaruje niewiele mniej: 33 proc. Obojętnych jest 30 proc. Społeczeństwo jest więc podzielone mniej więcej po równo.

Nie znaczy to jednak, że eurooptymiści się nie boją. Takich, którzy żadnych obaw nie mają, jest jedynie 4 proc. A wśród wszelakich obaw dominuje właśnie ta przed podwyżką cen czy ich zaokrąglaniem, niekorzystnym dla konsumentów. - Sytuacja jest podobna jak w Niemczech: tam po wprowadzeniu euro nic strasznego się nie stało, ale ciągle się słyszało narzekania na ceny. Na Słowacji ludzie są dumni, że będą mieli euro pierwsi w regionie, i to przed Czechami! Ale z drugiej strony, mają też obawy - mówi Vašečka.

Z tymi lękami walczy premier Fico. Zapowiada np. stworzenie koszyka kilkunastu podstawowych produktów spożywczych, których ceny rząd chce kontrolować. - Przyjęto ustawę, która w wyjątkowych sytuacjach umożliwia rządowi regulację cen. To ma uspokoić ludzi i zapewnić ich, że premier nie pozwoli, aby euro obróciło się przeciw nim - mówi Leško.

Trwa też kampania informacyjna. W telewizyjnym spocie sympatycznej staruszce o euro opowiada wnuczka. Uspokajające wyjaśnienia mają udzielać wiernym w kościołach księża.

Lęki lękami, ale odwrotu już nie ma. Zresztą dla mieszkańców stolicy, oddalonej o godzinę drogi od Wiednia, euro od dawna nie jest czymś niecodziennym; nieraz byli w Austrii na zakupach. Inaczej pewnie zareaguje prowincja. Ale i tam pewnie wszystko się w końcu ułoży. W końcu co trzeci Słowak deklaruje, że euro nie zmieni w jego życiu nic. Zupełnie nic.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działu Świat, specjalizuje się też w tekstach o historii XX wieku. Pracowała przy wielu projektach historii mówionej (m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego)  i filmach dokumentalnych (np. „Zdobyć miasto” o Powstaniu Warszawskim). Autorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 35/2008