Co się dzieje ze Słowacją

MICHAL VAŠEČKA: Aż 55 procent Słowaków wierzy w teorie spiskowe. To najwięcej w Europie. I klucz do zrozumienia tego, co się dzieje w tym kraju.

02.07.2023

Czyta się kilka minut

Zuzana Caputová przed spotkaniem z dziennikarzami po zaprzysiężeniu na prezydentkę Słowacji. Bratysława, 31 marca 2019 r.  / VLADIMIR SIMICEK / AFP / EAST NEWS
Zuzana Caputová przed spotkaniem z dziennikarzami po zaprzysiężeniu na prezydentkę Słowacji. Bratysława, 31 marca 2019 r. / VLADIMIR SIMICEK / AFP / EAST NEWS

PATRYCJA BUKALSKA: Prezydent Zuzana Čaputová ogłosiła, że w 2024 r. nie będzie ubiegać się o reelekcję. Jej kadencja to pandemia, wojna w Ukrainie, ciągłe konflikty w rządzie; przez cztery lata współpracowała aż z czterema premierami. Dziś krajem kieruje tzw. rząd techniczny, we wrześniu będą przedterminowe wybory. Czy decyzja Čaputovej, która cieszy się największym zaufaniem wśród polityków, to niespodzianka?

MICHAL VAŠEČKA: Spodziewałem się tego. Pamiętam Čaputovą z czasów przed jej prezydenturą, gdy jako prawniczka działała na rzecz organizacji pozarządowych. Ona patrzy na świat inaczej niż większość polityków, unika konfrontacji, chce zrozumieć przeciwników. Tymczasem słowacka polityka potrafi być podła i wyjątkowo brutalna. Nie jestem pewny, czy Čaputová była przygotowana na ataki, których stała się celem. Do tego dochodzi fakt, że znaczna część słowackiej opcji ­antyeuropejskiej jest powiązana z Rosją. Strategia ataków na Čaputovą jest przemyślana i – jak widać – skuteczna. Jej ochrony nie ułatwił fakt, że jako prezydent nadal mieszka w swoim domu w miasteczku Pezinok, 20 km od Bratysławy. Te ataki były brutalne i częste, tylko ona nie chciała o tym mówić publicznie.


POLSKI FOTOGRAF PRACUJĄCY NA UKRAINIE: JESTEM TU, BY OPOWIADAĆ >>>>


Dziś wiemy, że były to groźby śmierci wobec niej i jej bliskich, informacje o rzekomo podłożonych bombach. Od polityków z parlamentu słyszała, że jest agentką USA i zdrajczynią. Mówił tak również były premier Robert Fico, który szykuje się do powrotu do władzy po wrześniowych wyborach.

Słowacja nie potrafiła ochronić swojej prezydent. Trudno mi pojąć, jak to możliwe.

Co teraz ze Słowacją? Czy decyzja Čaputovej zmobilizuje liberalnych ­wyborców?

Bardzo możliwe. Część społeczeństwa rzeczywiście może pomyśleć: „To bolesna strata, teraz kolej na nas, by kontynuować obronę wartości demokratycznych”. Ale czy tak się stanie? Nie wiem.

Cofnijmy się do 2019 r.: Čaputová wygrywa wybory i wydaje się, że to początek sanacji państwa, której wtedy – po protestach wywołanych zabójstwem dziennikarza Jána Kuciaka – oczekuje wielu Słowaków. Jednak rok później macierzysta partia Čaputovej, Postępowa Słowacja, nie wchodzi do parlamentu. Co prawda Fico i jego ­partia Smer tracą wtedy po kilkunastu latach władzę, wygrywa opozycja, ale jej rządy okazują się czasem chaosu. Czemu „efekt Čaputovej” wygasł tak szybko?

Čaputova wygrała na fali wielkich emocji po śmierci Kuciaka. Okazała się właściwym człowiekiem na właściwym miejscu i we właściwym czasie. Przyniosła spokój, opanowanie. Wyborcy po raz pierwszy mogli sobie uświadomić, że aż tyle testosteronu w polityce nie jest potrzebne.

Tu widać różnicę między Słowakami a Czechami: Słowacy przejmują się tym, co myśli o nich świat. To, że w kraju jest nieporządek i chaos, jest dla nich mniej istotne, bo o tym wiemy tylko my – ważne, by za granicą Słowacja dobrze się prezentowała. Czesi na odwrót: im zależy na tym, co dzieje się w ich kraju, i nie interesuje ich, co ludzie z zewnątrz o nich pomyślą.

Słowacy głosowali na Čaputovą także dlatego, bo chcieli, by ktoś dobrze reprezentował ich kraj i uważali, że taką prezydent wszyscy za granicą polubią. Wydaje mi się to nawet trochę mizoginiczne, taki stereotyp atrakcyjnej blondynki. Ale to działało. Na nią, polityczkę o liberalnych poglądach, głosowali nawet bardzo konserwatywni ludzie z północnej Orawy.

Była taką idealną głową państwa?

W gruncie rzeczy tak. Dotąd jest najbardziej popularną polityczką.

Jednak zdecydowała się nie ubiegać o reelekcję.

Ma do tego prawo, choć trudno znaleźć w świecie polityka, który wycofuje się, mając wygraną w kieszeni. Čaputova wygrałaby z każdym z potencjalnych kontrkandydatów.

Tym większy cios dla jej zwolenników.

Reakcje są różne. Starsza generacja uważa, że ktoś, kto sprawuje urząd prezydenta, traci część wolności, staje się własnością narodu, musi wypełnić obowiązek do końca. To takie heroiczne spojrzenie. Ale tego heroicznego świata już nie ma i Čaputova w nim nie mieszka. Żyjemy w świecie postheroicznym, dla młodszego pokolenia praca to tylko praca, także praca polityka. „Ona kandydowała na pięć lat, nie na dziesięć, ma prawo odejść” – mówią młodzi.

Słowacja jest jednak w momencie zwrotnym. Zresztą Čaputova zdaje sobie z tego sprawę, w wywiadzie dla portalu Politico mówiła: „Widzę nie tylko polaryzację, ale i fragmentyzację naszego społeczeństwa”. To trafna diagnoza?

Tak, to jest już rozpad. Polska jest podzielona na dwa zwalczające się obozy, za to Słowacja jest sfragmentyzowana: to kraj, który się rozkleja. Mamy chaos, który wywołała nie tylko pandemia, ale też rządy Igora Matoviča [stanął na czele koalicji rządzącej w 2020 r. – red.]. Kiedyś Vladimír Mečiar [autokratyczny premier w latach 90.; za jego rządów Słowacja wypadła z kolejki do NATO i UE – red.] i potem Robert Fico przynajmniej udawali, że wszystko funkcjonuje, a ludzie w to wierzyli. Teraz wszyscy widzą, że kraj nie funkcjonuje.

Co wyłoni się z tego chaosu? Co przyniosą wybory?

Nie wiemy. W parlamencie może być pięć partii, a może ich być nawet jedenaście – to dwa skrajne scenariusze, a dziś nie sposób przewidzieć, jak to się potoczy. Dziś sondaże sugerują, że wygra Fico, a jeśli tak będzie, kraj pójdzie w kierunku modelu węgierskiego. Możliwe, że Fico utworzy rząd razem z wywodzącą się ze środowisk nacjonalistycznych partią Republika, ze Słowacką Partią Narodową (SNS) oraz z populistyczną partią Jesteśmy Rodziną Borisa Kollára. Choć Kollár może nie przekroczyć wymaganego progu pięciu procent.

Ma problem, bo ujawniono, że w przeszłości dopuścił się przemocy wobec swojej ówczesnej partnerki. Tymczasem jego elektorat to głównie kobiety.

Dla Słowacji to dobrze, że on ma problemy, ale zakładam, że do parlamentu jednak wejdzie. Bardziej prawdopodobne, że SNS nie przekroczy progu. Wtedy Fico będzie mieć problem z utworzeniem większościowej koalicji.

Może dla Fico łatwiej byłoby utworzyć rząd z partią Hlas Petera Pellegriniego, jego dawnego współpracownika? Pellegrini jest na drugim miejscu w sondażach.

Pellegrini deklaruje, że nie chce współpracować z Fico. Ale może zmienić zdanie, gdy Fico zaoferuje mu stanowisko premiera, ponieważ sam widzi siebie w roli prezydenta. Fico i jego partia Smer potrzebują kogoś, kto będzie mieć kontrolę nad udzielaniem amnestii – to jest to, o co tutaj się gra.

W 2022 r. Fico i jego były minister Robert Kaliňák usłyszeli zarzuty założenia i kierowania zorganizowaną grupą przestępczą, nadużycia uprawnień i złamania tajemnicy podatkowej. Postępowanie umorzono z powodu nieprawidłowości w śledztwie, Fico ma zresztą immunitet.

Tak czy siak, źle to wygląda. Nie wierzę, aby partie liberalne i prozachodnie cokolwiek teraz razem stworzyły.

Fico zapowiada, że wstrzyma pomoc militarną dla Kijowa. Może liczyć na społeczny aplauz, skoro w sondażu Globsec jedynie 40 proc. Słowaków uważa, że winę za tę wojnę ponosi Rosja. Słowacja staje się prorosyjska i antynatowska.

To nie jest tylko to jedno badanie, wszystkie badania to potwierdzają. W 2022 r., sześć tygodni po rosyjskiej inwazji, w sondażu Eurobarometru tylko 55 proc. Słowaków było skłonnych uznać odpowiedzialność Rosji. Średnia unijna wynosiła wtedy 78 proc. Wiele osób obarcza winą za takie nastroje rosyjską ­propagandę. To prawda, choć nie zgadzam się z tezą, że Słowacy są tej propagandy ofiarami. I bez niej przynależą do Wschodu, a nie do Zachodu.


EUGENIKA PO JAPOŃSKU

Mniej lub bardziej przymusowe sterylizacje kładą się cieniem na historii wielu krajów Zachodu. Dziś dyskutuje się o nich także w Japonii. Dlaczego tak późno? >>>>


Pamiętam czas, gdy pod koniec lat 90. XX w. Słowacja pod rządami Mečiara nie weszła do NATO razem z Polską, Czechami i Węgrami. Potem władzę przejęła opozycja demokratyczna i z wielkim wysiłkiem próbowała te kraje dogonić. To się udało, przez chwilę Słowacja była postrzegana jako prymus środkowoeuropejski. ­Co się zmieniło?

Już wtedy część społeczeństwa była prorosyjska, tylko w przestrzeni publicznej to nie było tematem. Mečiar był zapatrzony na Wschód i duża część Słowaków wraz z nim. Ten sentyment od zawsze był tutaj obecny. Już w XIX wieku Słowacja była prorosyjska, mimo – a może właśnie dlatego – że nigdy nie miała bezpośrednich kontaktów z Rosją. Polacy od stuleci walczyli z Rosją, co nie było udziałem Słowaków. Pierwszy bliższy kontakt nastąpił w 1944 r., gdy Rosjanie wkroczyli na Słowację i wsparli nasze powstanie przeciw Niemcom. Wcześniej nie byli tu obecni. Wbrew temu słowacka literatura romantyczna jest proweniencji panslawistycznej. Poniekąd wszyscy jesteśmy ofiarami tej orientacji jeszcze z czasów szkolnych, bo uczyliśmy się tej literatury.

Prorosyjskość Słowaków różni ich także od Czechów, z którymi do 1993 r. dzielili państwo.

Ta różnica zawsze była obecna, tylko dziś widać ją wyraźniej. Słowacja kształtowała się jako społeczeństwo plebejskie bez elit. Inteligencja i eksperci nie cieszą się tu uznaniem, za to gloryfikowana jest praca fizyczna. Słowackie społeczeństwo stworzyło swoje elity, ale ich nie szanuje, nie identyfikuje się z nimi. To społeczeństwo egalitarne, które zamknęło się w swoich górskich dolinach i woli trzymać się z daleka od świata.

Komunizm nie zraził Słowaków do Moskwy?

Większości aż tak bardzo nie przeszkadzał. To, co im przeszkadzało, to fakt, że nie mogli chodzić do kościoła i na pielgrzymki. I nie mogli podróżować. Za to doceniali państwo opiekuńcze. W porównaniu z Polską Słowacja – wówczas część Czechosłowacji – była dość zamożna. Propaganda powtarzała: jak się nie będziecie buntować, to wszystko będzie, a jak będziecie się buntować, będzie jak w Polsce, czyli nic nie będzie. Pamiętam dowcip z 1981 r.: „Jak można na Orawie złapać polską telewizję? Trzeba położyć na antenę kiełbasę”.

Fico wykorzystuje prorosyjskie sympatie. Choć nie kwestionuje otwarcie członkostwa w UE i NATO, podważa zaufanie do państwa, odwołując się do teorii spiskowych. W ten sposób atakował zresztą Čaputovą: że działa na zlecenie Sorosa.

Fico robi to systematycznie, brutalnie i łączy siły z ekstremistami. Myślałem, że mnie już niczym nie zadziwi. Ale ostatnio mnie zaskoczył, gdy wziął udział w wideorozmowie z antysemitą nazwiskiem Daniel Bombic.

Który mieszka w Wielkiej Brytanii – wydano za nim trzy nakazy aresztowania. Szerzy teorie spiskowe m.in. o pandemii, wyraża poglądy ­rasistowskie i prorosyjskie.

To nie jest taki sobie faszysta, jak ci od Mariana Kotleby [lider Partii Ludowej Nasza Słowacja, stracił mandat poselski po wyroku skazującym za sympatyzowanie z nazizmem – red.]. On jest bardziej niebezpieczny. Zaskoczyło mnie, że Fico z nim rozmawiał.

Niektórzy obawiają się, że skutkiem kampanii wyborczej może być dalsza erozja zaufania do państwa i demokracji.

To już się dzieje. W tej chwili połowa Słowaków nie wierzy, że wybory będą wolne. Połowa! W 1998 r., za rządów ­Mečiara, były duże obawy, czy zorganizuje on wolne i uczciwe wybory. Ale zorganizował, choć w ich wyniku stracił władzę. Jeśli w ciągu ostatnich 30 lat Słowacja mogła być z czegoś dumna, to również z tego, że zawsze miała uczciwe wybory, choćby w porównaniu z Węgrami. Jednak teraz połowa społeczeństwa straciła wiarę w ich uczciwy przebieg. Miesiąc temu to było jeszcze 42 proc., więc widać, jakie jest tempo zachodzących zmian.

Przy tej okazji jesteśmy świadkami pomówień, które dotyczą firmy Eset, twórcy oprogramowania antywirusowego [ta międzynarodowa firma ma główną siedzibę w Bratysławie – red.]. Hasło rzucane tak po prostu brzmi, że to „nowy Soros”.

Firma Eset podkreśla, że nie ma nic wspólnego z liczeniem głosów.

Problem leży w tym, że aż 55 proc. Słowaków wierzy w teorie spiskowe. Żeby to wybrzmiało: większość słowackiego społeczeństwa wierzy w teorie spiskowe. To najwięcej w Europie. I klucz do zrozumienia tego, co się tu teraz dzieje.

Dlaczego tak jest?

Słowacja jest krajem technologicznie bardzo rozwiniętym, z superszybkim internetem, ale kulturowo tkwi w wieku XIX i nie chce z niego wyjść. Ponadto Słowacja jest celem Rosji. To dość oczywiste – gdybym siedział na Kremlu i chciał rozbić Europę Środkową, wszystkie środki inwestowałbym tutaj, bo tu jest podatny grunt dla propagandy i nasz kraj nie będzie się przed nią bronić. A jeśli pozyska się Słowację, to choć jest to mały kraj, może rozsadzić Europę, a NATO podzieli na część północną i południową. Wystarczy popatrzeć na mapę, by to zobaczyć. Słowacja może być jeszcze źródłem wielkich problemów.©℗

TYLKO 40 PROCENT Słowaków uważa, że winę za wojnę w Ukrainie ponosi Rosja – wynika z sondażu think tanku Globsec. Ponad połowa winą obarcza Zachód (bo „prowokował Rosję”; tak uważa 34 proc.) lub Ukrainę (bo „prześladowała rosyjskojęzycznych obywateli”; 17 proc.). To najbardziej prorosyjskie opinie w Europie Środkowej. Dla porównania: w Polsce na winę Rosji wskazuje rekordowe 85 proc., niewiele mniej na Litwie i Łotwie (odpowiednio 79 i 74 proc.), a w Czechach 71 proc.

W tym samym sondażu aż 50 proc. Słowaków wskazuje na USA jako na zagrożenie dla bezpieczeństwa swojego kraju, a 66 proc. uważa, że Waszyngton wciąga ich w wojnę z Rosją. Słowacy są też – w porównaniu z innymi – mało przekonani do członkostwa ich kraju w NATO. Gdyby referendum w tej sprawie odbyło się w 2022 r., za członkostwem głosowałoby 51 proc. (w badaniu prowadzonym na zlecenie NATO), podczas gdy średnia krajów członkowskich to 70 proc., a rekordzistką jest Polska (89 proc.). Równocześnie połowa Słowaków jest przeciwna pomaganiu Ukrainie.

DLACZEGO TAK JEST? Czemu Słowacy myślą inaczej niż Czesi i Polacy? O to, a także o możliwe zmiany na scenie politycznej Słowacji pytamy dr. hab. Michala Vašečkę. Ten słowacki socjolog (ur. 1972) zajmuje się społeczeństwem obywatelskim, migracją, mniejszościami i ekstremizmem. Wykładał w Bratysławie, Brnie i Nowym Jorku, prowadził badania w Londynie i Waszyngtonie. Jest dyrektorem Bratislava Policy Institute. ©℗ PB

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działu Świat, specjalizuje się też w tekstach o historii XX wieku. Pracowała przy wielu projektach historii mówionej (m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego)  i filmach dokumentalnych (np. „Zdobyć miasto” o Powstaniu Warszawskim). Autorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 28/2023