Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Gl (szczytny): wejście do Unii Europejskiej. Warunek (istotny raczej z polityczno-psychologicznego niż z prawnego punktu widzenia, ale skoro już nań nieopatrznie przystano, nie ma wyjścia): narodowe referendum. Środki (jak się okazuje): wszelkie możliwe - bo uświęcone celem.
Zwłaszcza po sukcesie referendum na Litwie (chodzi tak o fakt, że do urn poszło ponad 50 proc. uprawnionych, jak o to, że ponad 90 proc. głosujących opowiedziało się za integracją) wzorem mogą stać się zastosowane tam, a uchodzące dotąd za co najmniej dyskusyjne, metody: rezygnacja z reguły nieprowadzenia kampanii w trakcie głosowania, nie tylko apele prezydenta o udział w referendum, ale i jego dziwaczne sugestie o „zastosowaniu nadzwyczajnych środków” w razie niskiej frekwencji, jednoznaczne wskazówki ze strony Kościoła (specjalny list, by głosować na „tak” wydali litewscy biskupi, a w ślad poszli szeregowi księża, agitując z ambon podczas niedzielnych mszy).
Mobilizacja w Polsce już zresztą sięga zenitu: parlament kolejny raz, naprędce i w specjalnym trybie zmienia ustawę o referendum, by umożliwić podawanie danych o frekwencji w trakcie głosowania (a kabaretowe odrzucenie kabaretowych poprawek posła Pęka przedstawiane jest jako wyczyn niemal patriotyczny), Episkopat zaś wydaje list pasterski, wzywający do pójścia do urn, a niektórzy krytykują jeszcze biskupów, że wprost nie zaapelowali do wiernych, by oddali głos za integracją. Wcześniej zaś poważna gazeta także dla dobra integracyjnej sprawy miesiącami (tym razem chodzi o niepsucie atmosfery przed unijnym szczytem) zwlekała z ujawnieniem wielkiej afery polityczno-korupcyjnej.
Naturalnie: cel jest szczytny. Kłopot byłby jednak wtedy, gdyby na precedensy zmieniania czy wręcz łamania zasad głosowania i agitacji, zaczęto powoływać się kiedyś w przyszłości - przy okazji już mniej epokowych wydarzeń, niż decyzja o przystąpieniu do Unii.
KRZYSZTOF BURNETKO