Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
MAREK ZAJĄC: - Cudu nie było: mamy unijną konstytucję bez odwołania do Boga i wzmianki o dziedzictwie chrześcijańskim…
KS. BOGUSŁAW TRZECIAK: - To przykre, ale trzeba pamiętać, że treść preambuły Traktatu Konstytucyjnego jest wynikiem kompromisu między politykami i wyłącznie tak należy na nią patrzeć. To nie jest dokument, który określa, jaka jest historyczna czy społeczna prawda o Europie.
- Ksiądz będzie głosował w referendum za przyjęciem konstytucji?
- Chyba raczej tak. Ten kompromis, mimo mankamentów, należy uznać za postęp na drodze do jedności Europy. W pierwszym opracowanym przez Konwent projekcie konstytucji nie było nawet słowa o religii, ale ostatecznie do preambuły wpisano wzmiankę o “religijnym dziedzictwie". W jednym z artykułów zagwarantowano również status Kościołów oraz dialog między nimi a Unią Europejską.
- Dlaczego Polska walczyła samotnie o wpisanie dziedzictwa chrześcijańskiego do preambuły? Czemu nie poparły nas katolickie Włochy czy prawosławna Grecja?
- Sam do końca nie wiem i bardzo się temu dziwię. W Europie zachodniej zebrano przecież kilka milionów podpisów za umieszczeniem wartości chrześcijańskich w preambule. Prawdopodobnie opinia sporej części Europejczyków nie przełożyła się na działania ich politycznych przedstawicieli. Także Kościół - na co dzień widoczny i aktywny na poziomie bezpośredniego kontaktu z ludźmi czy pracy charytatywnej - bywa niedostrzegany przez europejskie rządy.
W Parlamencie Europejskim zalegalizowano działalność prawie pięciu tysięcy grup lobbystycznych. Na tę listę Komisja Episkopatów Wspólnoty Europejskiej (COMECE) wpisała trzy osoby. Trzech reprezentantów ma również firma... produkująca czekoladki i napój “7up". Myślę, że Kościołowi zabrakło przede wszystkim skutecznego lobbingu.
- Jakie stanowisko Kościół zajmie przed referendum, w którym Polacy wypowiedzą się w sprawie Traktatu Konstytucyjnego?
- Episkopat nie podejmie nowych wątków. Będzie apelował o liczny udział w głosowaniu, ale nie powie, jak należy głosować. Z jednej strony postawa taka wynika z zaufania pokładanego w sumieniach Polaków, z drugiej - z podziałów w społeczeństwie i Kościele w Polsce.
- Przed wyborami do Parlamentu Europejskiego biskupi wzywali do wzięcia udziału w głosowaniu. Jednak frekwencja ledwo przekroczyła 20 proc.
- Po raz kolejny okazało się, że większość Polaków nie słucha rad i wskazówek ze strony Kościoła, ale i tak robi swoje. Tak niska frekwencja nie była jednak aktem dezaprobaty wobec Kościoła, ale rodzimych polityków.
- Najbardziej zdyscyplinowany okazał się elektorat Ligi Polskich Rodzin, partii sięgającej po retorykę katolicką, a jednocześnie przeciwnej integracji z UE. To chyba smutne dla Kościoła, że katolicy głosują np. na Bogdana Pęka, który zapowiada, że w Brukseli "rozsadzi Unię Europejską od środka".
- To o tyle smutne, że polityk deklarujący się jako katolik jedzie do Brukseli, żeby coś niszczyć, a nie budować. Z drugiej strony Kościół nie może się takimi incydentami zbyt przejmować, bo takie osoby czy partie nie reprezentują głównego nurtu katolicyzmu w Polsce.
- Kłopot w tym, że mocno skonsolidowany elektorat LPR pójdzie po niedzielnej sumie do urn i zagłosuje przeciw unijnej konstytucji.
- Zgoda. Unikałbym jednak stwierdzenia, że przeciw konstytucji wystąpi elektorat wyłącznie katolicki. To głębsze schorzenie, dotykające formacji nie tylko religijnej. Jako naród mamy kłopot ze zdrowym spojrzeniem na świat: czy chcemy wyłącznie krytykować, czy bierzemy się za jego naprawianie.
- Nie ulega wątpliwości, że niektóre środowiska katolickie czy pojedynczy biskupi będą nawoływać do odrzucenia unijnej konstytucji, szermując hasłem: "Europa bez Boga".
- Takie argumenty nie opierają się na faktach. Bo jeżeli nie ma Boga w konstytucji, nie znaczy, że konstytucja jest przeciwna Bogu.
---ramka 332746|strona|1---